Artykuły

Miasto posługujące się gramatyką naszych dziadków

- Po napisaniu muzyki do "Metropolis", niemego filmu Fritza Langa, 147-minutowej partytury na orkiestrę symfoniczną i chóry, poczułem się gotowy do zmierzenia z hollywoodzkim mitem - mówi ABEL KORZENIOWSKI, krakowski kompozytor, obecnie w Los Angeles.

Jerzy Armata: Jesteś absolwentem krakowskiej Akademii Muzycznej. W tym mieście rozpocząłeś karierę kompozytorską, pisząc muzykę do spektakli i filmów, głównie Jerzego Stuhra. Co spowodowało, że opuściłeś Kraków?

Abel Korzeniowski: Po studiach dostałem etat asystenta na Akademii Muzycznej, z ubezpieczeniem i pensją wystarczającą żeby się utrzymać. Teatr Ludowy wynajął nam niedrogie poddasze przy Starowiślnej i zatrudnił mnie tam w charakterze nocnego stróża. Byłem też mocno wrośnięty w krakowskie środowisko muzyczne i teatralne. W pewnym momencie poczułem, że żyję zbyt wygodnie, zbyt bezpiecznie i zbyt przewidywalnie, żeby móc myśleć o jakimkolwiek rozwoju artystycznym.

Czemu wybrałeś Warszawę?

- To w zasadzie nie był wybór, a jedynie krok, na który część moich przyjaciół zdecydowała się już wcześniej, a część nie mogła się jeszcze zdecydować. Kierunek był jednak zwykle ten sam - z "Głównego" na "Centralny".

W Warszawie jednak zbyt długo nie zagrzałeś miejsca. Wyjechałeś do Stanów. Czy doszedłeś do wniosku, jak kiedyś Komeda, Urbaniak, Makowicz, że tylko tam tak naprawdę można się muzycznie sprawdzić?

- Po napisaniu muzyki do "Metropolis", niemego filmu Fritza Langa - 147-minutowej partytury na orkiestrę symfoniczną i chóry - poczułem się gotowy do zmierzenia z hollywoodzkim mitem. To było zawsze moje wielkie marzenie, a Oscar Jana A.P. Kaczmarka stał się dla mnie w pewien sposób sygnałem do działania.

Gdzie mieszkasz w Stanach?

- W samym sercu Los Angeles, a przed moim domem rosną dwie piękne palmy. Wciąż nie mogę w to uwierzyć.

Nad czym pracujesz? Czy Stany spełniły Twoje oczekiwania?

- Skończyłem swój pierwszy film dla HBO i zaczynam właśnie pracę nad następnym dla Columbia Pictures - będzie to "stylowy" horror-thriller ze wspaniałą obsadą aktorską (Josh Hartnett, Ben Foster) i niezwykłą muzyką, nad którą pracuję wspólnie z Brianem Reitzellem. To, co wiedziałem o Hollywood przed przyjazdem tutaj, nie miało wiele wspólnego z rzeczywistością. A ta okazała się o wiele ciekawsza, zaskakująca i bardziej inspirująca niż jej czarno-biały, zniekształcony obraz docierający do Polski.

Nie zrywasz jednak artystycznych więzi z krajem. Powiedział mi Jerzy Stuhr, że to właśnie Tobie powierzył skomponowanie muzyki do "Korowodu", swego najnowszego filmu.

- Tak, ogromnie się z tego cieszę. Panu Jerzemu naprawdę wiele zawdzięczam i zawsze jest to bardzo inspirująca współpraca. Współczesna technologia sprawia, że praca na odległość, nawet pomiędzy różnymi kontynentami, jest bardzo prosta i efektywna. Szukam właśnie pierwszego tematu muzycznego do "Korowodu". Prawie go już mam, ale to jeszcze nie to. Na nagranie na pewno jednak przylecę do Polski i będzie to pierwsza wizyta od wyjazdu, a więc podwójnie ważna.

Mówiło się kiedyś, że istnieje krakowska szkoła kompozytorów, zarówno w muzyce poważnej (Penderecki, Stachowski), jak i w szlachetnej odmianie muzyki rozrywkowej (Konieczny, Radwan, Pawluśkiewicz, Preisner, Turnau). Czy w jakiś sposób utożsamiasz się z tym twierdzeniem? Czy zawdzięczasz coś Krakowowi jako artysta?

- Jedynym krakowskim nazwiskiem, powszechnie tutaj znanym i jednocześnie ogromnie cenionym jest Penderecki, wymawiany jako "Pendereki". Sam fakt bycia jego uczniem budzi zainteresowanie i otwiera przede mną wiele drzwi. Czy utożsamiam się ze "szkołą krakowską"? Nie, ale widzę jej ślady w moich nutach - co oznacza, że niezależnie od tego, czy mi się to podoba czy nie, zawsze będę jej częścią.

W ostatnich latach wielu muzyków polskich i zagranicznych zamieszkało w Krakowie. Nigel Kennedy, niedawno zmarły Steve Logan, Adam Pierończyk, Leszek Możdżer są tego najbardziej spektakularnymi przykładami. Mówią, że przyciągnęły ich tu klimaty muzyczne? Jak wytłumaczyłbyś to zjawisko.

- Mieszkać w Krakowie jest łatwo, problemy zaczynają się dopiero kiedy się chce tutaj pracować. Na dobry początek proponowałbym zacząć od wybudowania prawdziwej, nowoczesnej sali koncertowej, która nie byłaby zaadaptowaną salą kinową. Ale nie masz na świecie piwnic jak krakowskie.

Jak postrzegasz Kraków z oddali? Jak go wspominasz? Co w nim najlepsze, a co irytujące?

- Pamiętam okres w czasie studiów, kiedy graliśmy z przyjaciółmi (Borysem Lankoszem, Martą Bizoń, Michałem Stachowskim) w Pałacu Pugetów przy Starowiślnej, gdzie Ania Jeziorna stworzyła nam niezwykły, artystyczny dom. Wracaliśmy stamtąd dopiero nad ranem. To były magiczne chwile.

To moje miasto rodzinne. Zawsze drogie, zawsze pełne wspomnień, a jednocześnie w pewien sposób nierealne, nie dotykające rzeczywistości i wciąż posługujące się gramatyką naszych dziadków.

Czy zamierzasz kiedyś tu wrócić?

- Ja dopiero odkrywam Amerykę.

* Abel Korzeniowski - krakowski kompozytor muzyki filmowej i teatralnej od niedawna mieszkający i pracujący w Hollywood

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji