Artykuły

Spore zaskoczenie na inaugurację

"Bruzda" Sceny Plastycznej KUL na XV Alternatywnych Spotkaniach Teatralnych Klamra w Toruniu. Pisze Mirosława Kruczkiewicz w Nowościach Gazecie Pomorza i Kujaw.

XV Alternatywne Spotkania Teatralne "Klamra 2007" w Toruniu zaczęły się w sobotę od niespodzianki. Zaskoczył inauguracyjny spektakl, "Bruzda" słynnej Sceny Plastycznej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, prowadzonej przez Leszka Mądzika.

Niespełna półgodzinne przedstawienie pozostawiło widzów w niepewności, czy to na pewno już wszystko. Przez długą chwilę siedzieli w oczekiwaniu na końcowy akord (aktorzy Sceny Plastycznej z zasady nie wychodzą do ukłonów).

"Bruzdę" wiele też różni od tego, do czego przyzwyczaił swoich sympatyków lubelski zespół. Nie ma tu gry świateł i ciemności, nastrojowych wizji, odgrywanych przez aktorów odrealnionych jak zjawy. Rzecz rozgrywa się w świetle tak ostrym, że ukazuje każdą zmarszczkę aktora. Sam reżyser wkracza na scenę, by na oczach widzów konstruować akcję. Na sfatygowanych nieco taczkach wwozi bezkształtne bryły owinięte w bury papier pakowy, który jest głównym budulcem scenografii. Po kolei rzuca na każdą z brył ziarno. Wtedy z zawiniątek "wykluwają się" ludzie. Z pomocą swego przewodnika przebijają papierowe ekrany ustawione w poprzek bruzdy - rynny wypełnionej życiodajną wodą i kładą się w niej. Twórca polewa ich wodą, troskliwie usuwa resztki papierowych ścian, aż ludzie wstają, by dojść do papierowej kurtyny, za którą znikną. Tam, jak się okaże później, siadają przy stole. Dołączy do nich jeszcze jedna postać - dziecko.

Ale ono nie jest przywiezione na taczce, nie jest ubrane w granatowy drelich. W jasnych szatach wkracza przez bramę. Prowadzone przez twórcę, stąpa po bruździe, po której wędrowali tamci, by zasiąść z nimi przy stole. Lapidarna metafora - życia i tworzenia - poruszyła wielu. - Dlaczego zrezygnowałem z dotychczasowych znaków firmowych mojego teatru? Ponad 30 lat w ciemności! Musiałem odreagować - mówił Leszek Mądzik podczas spotkania z publicznością po spektaklu. Założyciel Sceny Plastycznej przyznał także, że nie cieszy go przymiotnik "legendarny", którym się go obdarza, bo sugeruje, że pora odejść. Przyznał, że wolałby, aby nie pisano prac magisterskich o jego spektaklach, bo ważniejsze jest ich przeżywanie niż rozumienie.

Leszek Mądzik do Torunia przyjechał tuż po powrocie z Lizbony, gdzie przygotowuje spektakl na motywach "Makbeta".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji