Artykuły

Szepty z widowni, czyli po Off-ie

Do najlepszych projektów można zaliczyć perfekcyjnie zrealizowane "Pieśni Tao" Piotra Kamińskiego. Muzyką obroniła się Klika Lalek z Wolimierza. Pośmialiśmy się na "Wysztucznieniu Medei" Teatru Tańczącego Liścia. I to by było na tyle - nurt Off XXVIII PPA ocenia Rafał Zieliński w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

Jurorzy byli zgodni: Tukan i 10 tys. zł trafił do twórców najciekawszego i najlepiej zrealizowanego spektaklu. Tomasz Sikora, Bartek Blaschke i Maciej Ogiński, autorzy scenariusza "Katastrofy Hindenburga", opowiedzieli o pożarze niemieckiego sterowca w 1937 r. Fabułę oparli na faktach, a całość zamknęli w konwencji słuchowiska radiowego z publicznością w stylu amerykańskich produkcji z lat trzydziestych. Za muzykę odpowiedzialni byli członkowie zespołu Karbido.

Wśród faworytów do Tukana - oprócz zwycięskiego Hermetycznego Garażu - była też Formacja Cytryna ("Opętanie, czyli wzdęte łono. Ballada prozą"). Wrocławianki Monika Dawidziuk i Agnieszka Oryńska opowiedziały o kobiecych tęsknotach, potrzebach i miłościach. Swój spektakl zaprezentowały w zwykłym mieszkaniu w centrum miasta.

Do najlepszych projektów można zaliczyć perfekcyjnie zrealizowane "Pieśni Tao" Piotra Kamińskiego. Muzyką obroniła się Klika Lalek z Wolimierza. Pośmialiśmy się na "Wysztucznieniu Medei" Teatru Tańczącego Liścia. I to by było na tyle.

Reszta spektakli to mało czytelne eksperymenty, często przytłaczające nudą. Niczego ciekawego o życiu gejsz nie dowiedzieliśmy się ze sztuki "Karyukai - Kobiety" Grupy Kretes: ot, połączenie szkolnego teatru i lekcji gimnastyki z przydługimi scenami nakładania makijażu.

"Club Da-Da" w reżyserii Michała Derlatki dłużył się niemiłosiernie, a grający jedną z głównych ról Krzysztof Broda-Żurawski był śmieszny przez pierwszych kilka minut. Miał być "nie do końca poważny kryminał zrealizowany w konwencji komiksu" (słowa reżysera), a był po prostu galimatias.

Szczytem radosnej twórczości było "Ikus Reiknub" Nieformalnej Grupy Performatywnej w Browarze Mieszczańskim: infantylne projekcje wideo, echa teatru tańca, beznadziejny pseudorock.

O "Numerach" Joanny Piwowar i spektaklu "Komu piosenkę? Poemat ruchowy na stawy i krtań" Teatru Tańca Arka wspominam dla porządku.

Jury nurtu Off przewodniczył niezależny filmowiec Bodo Kox: - Spektakle były dopuszczone tylko na podstawie scenariuszy. Gdy doszło do realizacji, było gorzej.

Bardziej radykalny w ocenie jest Szymon Turkiewicz z teatru Zakład Krawiecki: - Większość spektakli to były rzeczy nie do końca przemyślane, mało wyraziste. Off offem, ale tu przecież chodzi o piosenkę aktorską. A to były raczej eksperymenty z dźwiękiem.

Bodo Kox: - Trudno dziś mówić o nowatorstwie, bo wszystko właściwie już było. Więc najważniejsza jest dla mnie opowiadana historia i profesjonalizm artysty. Nie należy mylić offu z amatorszczyzną.

PS Jedno pytanie pozostaje dla mnie bez odpowiedzi: co w nurcie Off robił projekt Jacka Gębury, odpowiedzialnego za choreografię wczorajszego koncertu finałowego?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji