Odważne piękno
Maciej Kowalewski napisat sztukę o wyborach Miss HIV. Czy pomysł konkursu piękności wśród zakażonych kobiet powiększa ich izolację, czy oswaja nas ze światem ludzi chorych? Twój STYL: Wybory Miss HIV, które wydają się ponurą fikcją, naprawdę odbywają się w Botswanie, w Afryce. Co o tym myślisz?
Maciej Kowalewski: Najpierw potraktowałem je jak koszmarek. To jakby organizować wybory Miss Śmierci czy Miss Epilepsji. Ale byt to też pretekst do opowieści o życiu z chorobą. Konkurs jest sposobem przełamywania stereotypów i barier. Chciałbym, by mój spektakl odgrywał taką rolę w Polsce.
TS: Ale po co izolować te kobiety? Prawdziwą rewolucją byłoby, gdyby podczas zwykłych wyborów pojawiła się piękna dziewczyna i powiedziała: "Mam HIV. Żyję normalnie".
MK: Oczywiście, ale jeszcze nie teraz. W Polsce wybory Miss HIV mogły pojawić się tylko w teatrze. Jednak w Afryce życie z HIV jest codziennością. Zakażonych jest tam 40 proc. ludzi, więc nie ma mowy o izolacji.
TS: A jak zareagowały na spektakl kobiety z HIV?
MK: Kilka dziewczyn ze stowarzyszenia "Bądź z nami" było naszymi konsultantkami. Mówiły, że wreszcie pojawił się tekst, który w normalny sposób przedstawia życie z wirusem. Nie budzi litości. Mówi, że choroba nie jest cechą charakteru. Dziewczyny z HIV-em są tak samo miłe, złośliwe, ambitne, czułe, wyrachowane, wrażliwe jak ich koleżanki. Niczym nie różnią się od innych.