Politycy-elektrycy
O "Obywatelu M.", najnowszym projekcie teatralnym Jacka Głomba, plotki krążyły jeszcze zanim miał on swój tytut i scenariusz. Nic dziwnego, skoro Leszek Miller posłużył za prototyp tytułowego bohatera. Jednak twórcy spektaklu przekonują, że nie będzie to ani biografia, ani przedsięwzięcie doraźnie krytykujące polityków.
Barwna osobość Leszka Millera została przez twórców spektaklu wykorzystana do zbudowania szkieletu Ludwika M., everymana, którym hipotetycznie może być każdy, kto dąży do władzy. W tej roli zobaczymy Tadeusza Ratuszniaka. Aktor nie widzi większych trudności w sprostaniu temu wyzwaniu, poza jednym "szczegółem". Nie wie, jaki ma być Ludwik M. Tego nie wie nikt. Reżyserowi zależy, by niczego nie narzucać odbiorcy, a tym samym nadać opowieści ponadczasowy wymiar. - Chcemy osiągnąć to, co udało się twórcom "Obywatela Kane" - wyjaśnia reżyser. - Doprowadzić do takiej sytuacji, że gdy plotki przeminą, a autentyczna postać zapisze się w historii, nasz spektakl zachowa uniwersalizm bez względu na czas, w którym będzie odtwarzany.
Historia sceniczna w wykonaniu Teatru Modrzejewskiej w Legnicy z założenia ma stać się moralitetem wolnym od wszelkich odniesień do współczesności. Wskazuje na celowe odejście od wszelkich miejsc i czasu, które mogłyby kojarzyć się z życiem obecnego premiera RP i polską sceną polityczną. "Obywatel M." powinien przynieść uniwersalną odpowiedź na pytanie, jakim trzeba być człowiekiem, by dojść na sam szczyt. To nie przypadek, że Ludwik posługuje się zamiast nazwiska jego pierwszą literą, co nadaje mu tajemniczej anonimowości. Podobny chwyt zastosował niegdyś Franz Kafka. Jednak wszelkie podobieństwa Obywatela M. do Józefa K. na tym się kończą. Ludwik, w przeciwieństwie do Kafkowskiego everymana, jest człowiekiem z krwi i kości.
Teatromani, którzy przyjdą obejrzeć sztukę, będą musieli wytężyć swą wyobraźnię i spostrzegawczość. Dlaczego? Poza wspomnianym Ludwikiem M. pojawi się wśród bohaterów Ludwik W. (Lech Wałęsa), Oleander K. (Aleksander Kwaśniewski).
Wieloznaczne jest także porównywanie polityki do prądu. - Przemek Bluszcz przypomniał mi niedawno wierszyk: "Trzymaj nogi przy lądzie, jeżeli z prądem chcesz płynąć". I tak jest z polityką i politykami - zauważa Tadeusz Ratuszniak. - Nie zapominajmy, że Lech Wałęsa jest najsłynniejszym politykiem-elektrykiem, a sam Miller uczył się w zawodówce elektrycznej.