Śmierć jest banalna
- Hanoch Levin stara się powiedzieć nam coś ciekawego o naszym doświadczeniu śmierci. Mówi o banalności śmierci, o tym, jak w gruncie rzeczy ona nas mało obchodzi. Ktoś nagle znika z naszego życia i ten brak jest pretekstem do chwilowej zadumy, która trwa coraz krócej i która w rzeczywistości nie wytrąca nas z codziennego rytmu - mówi IWONA KEMPA, reżyserka spektaklu "Pakujemy manatki" w Teatrze im. Horzycy w Toruniu.
Iwona Kempa (na zdjęciu) przygotowała w Teatrze im. Horzycy inscenizację "Pakujemy manatki" Hanocha Levina. Rozmowa z Iwoną Kempą:
To pani drugie z rzędu przedstawienie o śmierci. "Dwa i pół miliarda sekund" na podstawie tekstów Becketta ukazuje jej intymny wymiar. W "Pakujemy manatki" jest aż osiem pogrzebów. Śmierć masowa jest lżejsza?
- U Levina nie ma żadnej śmierci masowej. Nadal mamy do czynienia z indywidualnymi przypadkami, ale dramat Levina ma zupełnie inny charakter niż teksty Becketta. Izraelski pisarz bardziej opowiadał o życiu aniżeli o śmierci, którą traktował jako nieodłączną część życia. Tematem staje się samo odchodzenie ludzi. Levin stara się powiedzieć nam coś ciekawego o naszym doświadczeniu śmierci. Mówi o banalności śmierci, o tym, jak w gruncie rzeczy ona nas mało obchodzi. Ktoś nagle znika z naszego życia i ten brak jest pretekstem do chwilowej zadumy, która trwa coraz krócej i która w rzeczywistości nie wytrąca nas z codziennego rytmu. Śmierć u Levina przychodzi niespodziewanie, czasem z błahych, a nawet absurdalnych powodów. Pisarz przygląda się jej poszczególnym przypadkom - ze współczuciem, ale i z wielkim poczuciem humoru.
"Pakujemy manatki" opowiada o nudnej prowincji. Czy w tym tekście da się dostrzec coś polskiego?
- To na pewno tekst o świecie, z którego ludzie za wszelką cenę chcą uciec. Młodzi nie widzą w nim dla siebie żadnych perspektyw. Szczęście jest gdzie indziej. Tutaj można jedynie czekać na kolejny pogrzeb i kolejny wyjazd. Niektórym się nie udaje i wracają pokonani i świadomi własnej klęski.
Wśród ludzi teatru panuje przesąd, że na scenie nie może stanąć trumna. Zapowiada to nieszczęście. To dlatego ten rekwizyt nie pojawi się w spektaklu?
- Nie. Tekst izraelskiego pisarza jest głęboko zakorzeniony w jego obyczajowości i kulturze. Pochówek odbywa się tam zupełnie inaczej niż u nas. Starałam się jednak ten dramat przekazać jak najbardziej uniwersalnie i nie przywiązywałam wagi do żadnych rodzajowych obrazków. Właściwie Levin opisał świat bez Boga. Po religii zostały świeckie ceremonie.