Artykuły

Stara kobieta w starej sztuce

"Stara kobieta wysiaduje" w reż. Stanisława Różewicza w Teatrze Małym w Warszawie. Pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.

Awangardowość sztuki Tadeusza Różewicza sprzed 40 lat w nowej inscenizacji została zastąpiona przez zwykłe polskie zrzędzenie.

Stanisław Różewicz, reżyserując dramat swojego brata Tadeusza, do roli Starej Kobiety wybrał Annę Chodakowską.

Cmokanie, cukanie, piski, tremole - tyle zostało z monologu, jakim Różewiczowska Stara Kobieta (Anna Chodakowska) broniła się przed traumą wojny. Nie ma w nim już dawnej siły i odkrywczości, zachowała się tylko śmieszna forma gaworzenia wariatki. Wysiadująca w obskurnej kawiarni staruszka przeciwstawiała swoje słodkie mamrotanie językowi nienawiści, pogardy, politycznej i artystycznej sofistyki. Groteskowa, kokieteryjna, nękająca wszystkich pragnieniem natychmiastowego rodzenia, była zarazem mityczną pramatką i monstrum. Matką, bo tak jak postaci z "Czasu matek" Teatru Ósmego Dnia przypominała o kosztach, jakie na każdej wojnie ponoszą kobiety. Monstrum - bo odwracała porządek natury i w wieku siedemdziesięciu lat żądała od inżynierii biologicznej leku na bezpłodność.

W spektaklu Stanisława Różewicza nie znajdziemy jednak ani śladu po tej potwornej, budzącej litość i śmiech postaci. Zamiast niej na scenie rozsiadła się rozbawiona kloszardka w dziwacznej sukni. Czuje się panią zrujnowanego lokalu zasypywanego stertami śmieci i gazet. To przedstawicielka niezniszczalnego gatunku ludzi, którzy potrafią przeczekać zimę przy jednej herbacie w barze mlecznym, ale awanturują się z powodu ukruszonej kostki cukru. Kelner traktuje jej szalone żądania z cierpliwością i pobłażaniem. Mariusz Bonaszewski w tej roli nie przypomina PRL-owskiego garsona aroganta, ale raczej zdegradowanego inteligenta. Cyniczny, świadomy zachodzących zmian, zachował jednak współczucie dla swojej klientki. Zgadza się grać z nią w wielka panią i sługę.

Sceny Starej i Kelnera mają w sobie coś sentymentalnego i ciepłego. Ta delikatna troska powraca w ostatniej scenie, gdy przed opuszczoną, zdezorientowaną Starą pojawia się nucąca "Happy Birthday" dziewczynka. I gdyby Stanisław Różewicz postanowił utrzymać ten klimat w całym spektaklu, można by to przyjąć jako nowe odczytanie dramatu "Stara kobieta wysiaduje". Odczytanie bardzo osobiste, dotyczące odchodzenia, samotnej starości, cierpienia. Reżyser zamiast kameralnej przypowieści o przemijaniu zaproponował jednak barwny, rozbuchany kolaż stylów i konwencji.

Wokół kobiety krążą cienie bohaterów dramatu; młodych kombatantów wojny, dziewcząt świergoczących nowomową z kolorowych pism, zadufanych w sobie profesorów, podstarzałych causeurów. To rozbitkowie z wielkiej katastrofy (wojennej? ekologicznej? kulturowej?). W chaosie ich niekończących się wtrętów, monologów, tekst Tadeusza Różewicza okazuje się przewidywalny. Jedną z najbardziej proroczych, wizjonerskich sztuk polskiej dramaturgii spotkało po prostu to, co grozi większości pisanych dziś dramatów. Czas wyprzedził jej proroctwa, przetrawił i spełnił diagnozy, sprawił, że zamiast ostrzegać przed przyszłością, stała się naiwną relacją o dawnych lękach. Gdy czterdzieści lat temu autor fantazjował o broni jądrowej, degradacji środowiska, upadku wartości, eksperymentach medycznych, mógł być nazwany futurystą. Kto dziś wygłasza z powagą podobne obawy, pokazuje tylko nie najlepsze rozeznanie w rzeczywistości.

Reżyser nie próbował jednak nadać tekstowi aktualności poza wprowadzeniem paru nazwisk współczesnych polityków, paru nowych kierunków w sztuce i odwołania do wojny w Iraku. Dodając postać nastolatka-chuligana, pogłębił wrażenie, że Tadeusz Różewicz napisał sztukę przypominającą nie artystyczną analizę współczesności, ale złośliwe zrzędzenie. Oceny w stylu: "młodzież jest niedobra, a wartości upadły" nie licują z dawnym awangardowym, ostrym charakterem sztuki.

Stanisław Różewicz z zapałem wbija szpileczki pokoleniu "nowych ludzi", pokazuje ich jako bełkoczących, zblazowanych posiadaczy komórek. Szpileczek zabrakło mu jednak, by pospinać spektakl i nadać mu konsekwentną formę. Wszystko więc rozłazi się, rozciąga, a Stara Kobieta trwa w tym świecie autystyczna, dziecięco uśmiechnięta. Równie osobna względem spektakli jak widzowie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji