Artykuły

Salony

Czasy są teraz takie, że nikt nie śpiewa, wszyscy przemawiają albo pokrzykują, więc tym bardziej niezwykłe jest śpiewanie Leonenko. Ma piękny głos i tyle ciepła w sobie, że wzrusza ludzi - pisze Jerzy Iwaszkiewicz w Vivie.

...szmizjerka jest to długa suknia, rozpinana

z przodu, tyle że mężczyźni się spieszą,

rwą guziki, podczas gdy szmizjerkę należy

rozpinać spokojnie, bez pośpiechu,

wtedy kobieta jest ciekawsza...

Czynne są Kamieniołomy w Hotelu Europejskim, czyli bar-dancing w piwnicy. W 1936 roku zaprojektował to miejsce słynny architekt, profesor Bogdan Pniewski, całą ścianę w kamieniach i stąd nazwa. Kamieniołomy przetrwały wojnę, ściana jest taka sama, jak przed 70 laty, tylko wódka droższa.

Nie jest tu jeszcze tak elegancko, jak być powinno, ale już można zatańczyć, i to bez biletu wstępu. Przyjemność w stroju wieczorowym. Grają muzycy, którzy grywali na najbardziej ekskluzywnych okrętach świata, między innymi na "Queen Elizabeth". Kamieniołomy należą obecnie do restauracji U Kucharzy, która zrobiła karierę. Wszystko tu robią sami, pieką, a nawet kury skubią. Na polskiej wsi nie chcą skubać i mówią, że się nie opłaci. Taki jest teraz postęp, zgodnie z zapewnieniami premiera Jarosława Kaczyńskiego, że z każdą chwilą jest nam coraz lepiej. Kura skubana w mieście jest bardziej zadowolona - jak mówi Adam Gessler - daje z siebie lepszy rosół.

W Warszawie bez przerwy dzieją się rzeczy niecodzienne i właśnie w teatrze Ateneum wystąpiła Olena Leonenko [na zdjęciu]. 17 lat temu przyjechała z Ukrainy. Ze strachu wypiła w pociągu łyk samogonu, który wiozła na prezent. Przez cztery sezony śpiewała w Ateneum pieśni Wertyńskiego, a teraz w spektaklu "Ech, raz, jeszcze raz" śpiewa o swoim podwórku. O ojcu, który śpiewał nawet wtedy, jak byt trzeźwy i ptaki klaskały skrzydłami, o bohaterze wojny ojczyźnianej Vasylu Timofiejewiczu Zegało, który się powiesił, jak mu ukradli ordery i o Żydzie Joffe, który siedział w Nowym Jorku nad wodą i marzył, aby wrócić do Odessy.

Czasy są teraz takie, że nikt nie śpiewa, wszyscy przemawiają albo pokrzykują, więc tym bardziej niezwykłe jest śpiewanie Leonenko. Ma piękny głos i tyle ciepła w sobie, że wzrusza ludzi. Gustaw Holoubek, dyrektor artystyczny teatru Ateneum powiedział, ze artystka ma w sobie dar, religię aktorskiego stanu. Ten spektakl to sukces. Rosjanie powariują w Nowym Jorku, jak tam zaśpiewa, co nie jest wykluczone.

Elegancko było też na pokazie mody firmy Olsen w hotelu Victoria, chociaż podano niejadalną lazanię z ryby. Ewa Braun, laureatka Oscara, wytłumaczyła nam przy okazji, co to jest szmizjerka. Jest to otóż długa suknia, rozpinana z przodu, tyle że mężczyźni się spieszą, rwą guziki, podczas gdy szmizjerkę należy rozpinać spokojnie, bez pośpiechu, wtedy kobieta jest ciekawsza. Ewa Braun, jako laureatka Oscara, należy do Akademii Filmowej, wybiera obecnych laureatów, ale musi zapłacić składkę 250 dolarów, bo inaczej straciłaby głos wyborczy. Olsen proponuje modę do noszenia. Można w tym wyjść na ulicę.

Przy okazji Steffen Moeller otrzymał nagrodę za wkład w budowę stosunków polsko-niemieckich, które na poziomie firmy Olsen są korzystne. Wystąpiła również jako modelka Grażyna Szapołowska. Ma w sobie ciągle tyle seksu, że zrobiło się cicho.

W elegancko odremontowanym hotelu Forum w Warszawie (obecnie Novotel) licytowano z kolei kreacje najlepszych polskich projektantów. Zbierano pieniądze na potrzeby Kliniki Onkologicznej przy ulicy Wawelskiej, co w akcji "Chronię życie" prowadzi Fundacja "Niezapominajka" Ilony Felicjańskiej. Piękny płaszcz-futro Izabeli Łapińskiej, która ma swoje butiki w Paryżu i Nowym Jorku, poszedł za 4,3 tysiąca złotych, szara sukienka projektu Dawida Wolińskiego za 2,5, a torebka Ewy Wajnert za 3 tysiące.

Pięć kobiet umiera codziennie w Polsce na raka szyjki macicy. W Klinice Onkologicznej sto kobiet czeka na operację. Nie jest to może temat na felieton, ale jest to temat na życie. Profesor Jan Zieliński, prezes Towarzystwa Ginekologiczno-Onkologicznego twierdzi, że można by tego uniknąć, gdyby kobiety chociaż raz w roku robiły badania. Wcześnie wykryty rak jest wyleczalny, są już szczepionki, tyle że jest, jak jest. Każdy myśli, że akurat nas ta choroba nie dopadnie, a potem nie ma czasu się pożegnać.

Felicjańska mówi, że pomagając innym, pomagamy sobie.

Jesteśmy dziś przy modzie, więc odnotujmy jeszcze jeden pokaz. W Fabryce Trzciny swoje projekty pokazał 22-letni student socjologii Dezydery Kowalkowski. Przezabawna jest suknia w formie nałożonych na siebie opon samochodowych. Projektant jest na tyle młody, że się nie boi i wyraźnie nie chce czekać, aż dorośnie. Po raz pierwszy pokazał modelkę do pasa całkiem gołą, tylko z jakimiś drutami na szyi. Ciekawy był to pokaz, profesjonalnie już zrobiony. Dorota Wróblewska, która organizuje konkursy młodych, dobrze zrobi, jak się tymi projektami zainteresuje.

Kowalkowski w dodatku przebija się sam, przy pomocy przyjaciół, bez wielkich firm za plecami. Kolekcję zadedykował sąsiadce Halinie Drabik, starszej pani, której już nie ma, a która pilnowała, aby nie robił zbyt dużo głupstw.

Piszemy dziś wyłącznie o sprawach ciekawych, więc powiedzmy, że w Klubie Księgarza na Starym Mieście odbyła się promocja książki Grzegorza Skórskiego "Refleksje w korku". Worek pączków od Bliklego przyniosła Barbara Krafftówna, która obchodzi właśnie 60-lecie pracy artystycznej i warta jest co najmniej dwa razy tyle pączków, ile sama waży. Skórski jest filmowcem, aktorem, dziennikarzem, kierowcą rajdowym, życie ma pełne i tak pisze. Przeciętny Polak czyta rocznie jedną książkę, jeżeli nie zaśnie i jest szansa, że przy pomocy Skórskiego statystyka może się nieco poprawić.

Niezwykle i wspaniale zakończył sezon Adam Małysz Najpierw wygrał trzy konkursy Pucharu Świata. Potem o mato się nie zabił, kiedy narta poszła do dołu i uratował się tylko dlatego, że potrafił. A potem były skoki w Planicy, gdzie jest tak, jakby trzeba było skoczyć z dachu 100-piętrowego wieżowca. Byliśmy tu kiedyś na szczycie rozbiegu. Nogi tężeją ze strachu. Małysz wygrał wszystko, również ogólną punktację za Puchar Świata, skoczył 221 metrów i znowu byto tak, jakby inni skakali do tyłu.

Jak skacze Małysz, to wszyscy się cieszą, jakby sami wygrywali, a tak mało jest teraz radości. Niby wszystko jest w porządku. Wisła płynie, Grażyna Brodzińska śpiewa, Stefan Friedman wyreżyserował zabawną farsę "Dzikie żądze" w teatrze Bajka i sam zagrał ku radości. Torbicka ma zgrabne nogi, a jednak wokół coraz bardziej zaczyna marnieć. Jest tak jak z Mrożka. Wszystko jest w porządku, słońce świeci, ptaszki śpiewają, tylko dlaczego niosą mnie nogami do przodu.

Stało się najgorsze. Wszyscy wszystkich podejrzewają, strach wsiąść do windy, bo sąsiad może okazać się hipotetycznym agentem. W takiej ciemności nic nie da się zbudować. Lada chwila, a Małyszowi jako osobie publicznej też każą się zlustrować, a jakby nie chciał, to zawieszą go w skokach na 10 lat. Jak wszystkich, to wszystkich. Niech nie lata.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji