Artykuły

Witalny i nieszczęśliwy

- Podejrzewam, że mam zespół nadpobudliwości od dzieciństwa. Wciąż biegnę, nawet kiedy siedzę! - mówi o sobie SAMBOR CZARNOTA, aktor Teatru im. Jaracza w Łodzi.

Ma tak oryginalne imię, że wielokrotnie słyszał pytanie: - Panie Sambor, a jak ma Pan na imię? W tej chwili możemy go oglądać aż w trzech serialach jednocześnie, w "Egzaminie z życia", "Samym życiu" i w "Fałszerzach. Powrót Sfory". Jest aktorem Teatru im. Stefana Jaracza w Łodzi, gościnnie grywa w warszawskim Teatrze Prezentacje oraz Teatrze Lubelskim. Na stałe mieszka na Saskiej Kępie i jak mówi, już polubił tę dzielnicę Warszawy (pochodzi z Częstochowy). Podobno należy do wyjątkowo energicznych ludzi...

Ewa Sośnicka-Wojciechowska: Słyszałam, że trudno Panu spokojnie usiedzieć nawet parę minut?

Sambor Czarnota: Rzeczywiście! Podejrzewam, że mam zespół nadpobudliwości od dzieciństwa. Wciąż biegnę, nawet kiedy siedzę! Pewnie przypominam tykającą bombę zegarową. Dlatego najchętniej odpoczywam w ruchu: idę na siłownię, pływam. Wielogodzinne czytanie książki w samotności nie wchodzi w rachubę. Na szczęście minęły szkolne czasy i teraz czytam tylko to, co mnie naprawdę interesuje.

- W takim razie, co Pana interesuje?

- Wyrazista rola. Na przykład Maciek w "Białej sukience" Michała Kwiecińskiego. To był mój debiut, do dziś go wspominam. Wprawdzie to był mały ekran, a ja marzę o dużym... Myślę jednak, że przyszłość rysuje się obiecująco.

- Czy Fota z "Fałszerzy" byt wystarczająco wyrazisty?

- W tej roli chodzi o coś zupełnie odwrotnego. Trzej fałszerze mają być absolutnie przeciętnymi, szarymi ludźmi, których nikt by nie podejrzewał nawet o uprawianie takiego procederu. Są towarzyszami broni z Iraku i to jest mocna więź, która trzyma ich razem, mimo że po powrocie do Polski trafili do więzienia. To ich jeszcze bardziej scementowało. Fota jest w moim wieku, dałem mu moją energię i wrażliwość. Pracowałem z pełnym zaufaniem do reżysera, bo u niego wszystko się dzieje po coś. Nie ma takiej możliwości, żeby tworzyć gag dla samego gagu. Wojciech Wójcik jest poza tym bardzo precyzyjny, nie pozwoli na jakąkolwiek bylejakość.

- 16 marca skończył Pan 30 lat Nie odczuwa Pan potrzeby tzw. ułożenia sobie życia?

- Ostatnio często zadaję sobie to pytanie. Chyba powoli dojrzewam do stałego związku, ale myślę, że najlepiej to zweryfikuje życie.

Czego mam życzyć z okazji urodzin?

- Zawodowo i prywatnie zarazem: żebym zachował energię i witalność, którą mam, i był szczęśliwy.

A nie jest Pan?

- Zawsze znajdę powody do niezadowolenia. Ale pewnie pełnia szczęścia prowadziłaby do zguby.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji