Artykuły

Życie bohatera sprowadzone do zbrodni w afekcie

"Woyzeck" w reż. Karoliny Maciejaszek na Scenie Margines Teatru im. Jaracza w Olsztynie. Pisze Ewa Jarzębowska w Gazecie Wyborczej - Olsztyn.

Giovanny Castellanos zapowiedział, że Scena Margines nie będzie sceną arcydzieł, ale laboratorium eksperymentu. I rzeczywiście nowy spektakl "Woyzeck" Büchnera arcydziełem nie jest. To raczej prosta opowiastka o dziwaku, który zabił z zazdrości.

"Woyzeck" Georga Büchnera w reżyserii Karoliny Maciejaszek to kilka obrazów z życia ubogiego fryzjera w prowincjonalnym miasteczku. Tekst powstał w XIX wieku, ale reżyser akcję przeniosła do współczesności, która przypomina obskurne lata 50.

Główny bohater jest wyalienowany przez swoje niskie pochodzenie, ale i dziwne zachowanie. Opowiada, że coś za nim chodzi, prześladują go dziwne myśli. Od dwóch lat żyje z Marią, miejscową pięknością, która jednak nie cieszy się najlepszą reputacją.

Miejscowi "dygnitarze" Kapitan i Doktor traktują Woyzcka jak człowieka niższej kategorii, mówią, że jest niemoralny, podając jako przykład nieślubne dziecko. Dziś ten zarzut brzmi anachronicznie - związki niezalegalizowane w kościele ani urzędzie nikogo nie dziwią.

Ale Woyzeck musiał się ze swojej miłości do Marii tłumaczyć - ocenił, że jest za biedny na to, by być cnotliwym i moralnym. Tyle, że w spektaklu nie widać rażącej biedy bohatera. Zarabia, a wszystko co ma oddaje Marii. Dziś trudno sobie wyobrazić, że fryzjer jest najniżej stojącą postacią w hierarchii społecznej, bo to dobrze prosperujący zawód, niezagrożony bezrobociem.

Reżyser zrezygnowała z akcentowania przebrzmiałej "proletariackiej" wymowy tekstu, w której bogaci są winni ubóstwu Woyzcka, które z kolei doprowadziło go do szaleństwa. Jednocześnie sztuka bez tego wątku sprowadza się do zbrodni w afekcie.

Karolina Maciejaszek ograniczyła obsadę do sześciu osób z ponad dwudziestu postaci i tłumu statystów występujących w dramacie. To zabieg, który upraszcza fabułę i realizację, żal jednak brakującej sceny, w której Maria rozmawia z Małgorzatą - tu słowa Małgorzaty wypowiadają mężczyźni. W oryginale ta przesiąknięta jadem kobieca wymiana zdań pokazuje, że Maria ma w sobie to coś, co przyciąga do niej mężczyzn, błysk w oku, którego inne mogą pozazdrościć. Tymczasem w spektaklu Maria grana przez Noemi Rogalewską nie jest czarująca. Raczej zimna i ostra. Gdy tańczy uwodząc Tamburmajora gładzi się po brzuchu jakby była głodna i czekała na obiad. Swoim oschłym, stanowczym zachowaniem nie przypomina znanych femme fatale jak prosta, ulegająca naturze Jagna z "Chłopów" Reymonta czy ognista Carmen.

Bohaterowie nie budzą litości, współczucia, czy niechęci. Są widzowi obojętni. Patrzy się na nich jak na postacie ze zmyślonej historyjki, która nie pokazuje nic istotnego, a przecież Büchner napisał dramat odwołując się do sprawy sądowej fryzjera, który naprawdę zabił z zazdrości.

Nie pozostało tu żadne trudne pytanie, poza jednym: czy Maria zdradziła. Aktualny jest tylko motyw zazdrości i zbrodni.

***

W poniedziałek debata na Marginesie

Dziś na Scenie Margines odbędzie się debata dotycząca teatrów alternatywnych, offowych, nieinstytucjonalnych. W dyskusji wezmą udział m.in. przedstawiciele teatrów Białego, Cezar, Teatru Węgajty, Stowarzyszenia Tratwa. Spotkanie poprowadzi Giovanny Castellanos, kierownik artystyczny Sceny Margines. Twórcy zadadzą sobie pytania na czym polega fenomen teatru offowego i awangardowego? Jaką funkcję spełnia i jaką powinien spełniać w Olsztynie ogólnie rozumiana sztuka teatralna? Początek spotkania o godz. 18, wstęp wolny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji