Artykuły

Showman uratował Orkiestrę

"Orkiestra Titanic" w reż. Rudolfa Zioły w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Małgorzata Czech w portalu Trójmiasto.pl.

Czego może chcieć człowiek żyjący na dworcu? Jakie ma marzenia oprócz tego, by znaleźć coś do jedzenia i picia (może w odwrotnej kolejności)? Bohater z "Orkiestry Titanic" pragnie jednego: zatrzymać pociąg, wsiąść do niego i odjechać. Dokąd, z kim i po co - tego nie wie. Zresztą marzenie ma niewielkie szanse na realizację...

Dlaczego Christo Bojczew na miejsce swojej sztuki wybrał stare zapomniane perony? Takie, które pamiętamy z wycieczek za miasto - śmierdzące, z drewnianą ławką i mnóstwem śmieci. Jeden z bohaterów mówi, że cały świat opleciony jest liniami kolejowymi, że wszyscy gdzieś jeżdżą. Wszyscy oprócz tych, którzy nie poradzili sobie w społeczeństwie wolnorynkowym. Bezdomni siedzą w jednym miejscu - na peronie. A pociąg jest dla nich dobrem nieosiągalnym i upragnionym - szansą na poprawę życia, ucieczką od samotności, powrotem do społeczeństwa (ten idealny jest pełen pasażerów, pusty się nie liczy).

O czym jest Orkiestra Titanic? O bezdomnych, których już nikt nie zauważa. O manipulacji, której w chwilach bezradności chętnie się poddajemy i o iluzji, która niebezpiecznie zakrada się w życie. Ciekawy jest w sztuce podział na dwa światy i dwa nastroje. Jeden - realny, beznadziejny, bez szans na poprawę. Drugi - to świat, w którym pojawia się magik (przekonujący Grzegorz Gzyl), a wraz z nim wiara w to, że będzie lepiej. Iluzjonista ma poprawić los bohaterów, spełnić ich marzenia. Jak? Opowiedzieć krzepiącą historię, zatrzymać pociąg, nakarmić obietnicami.

Magik na stary peron wnosi nadzieję, a do sztuki - humor. Pięknie tłumaczy dlaczego nazywa się showmanem i kiedy jego występy są charytatywne (nie mylić z darmowymi). Jest postacią intrygującą, zabawną i wiarygodną (chwilami celowo zestawianą z politykiem). Ten człowiek mógłby pociągnąć za sobą tłumy. Dlatego z taką łatwością tworzy "Orkiestrę Titanic" (skojarzenie ze słynnym liniowcem - nieprzypadkowe).

Nawiasem mówiąc wymownie wypada występ orkiestry włóczęgów w rytm IX symfonii Bethovena. Takich absurdalnych smaczków jest więcej. Choćby błyskotliwe pytanie (na miarę mieszkańca peronu): dlaczego jeden pociąg wozi piasek w jedną stronę, a drugi w tym samym czasie - w przeciwną? Chwile, kiedy na scenie jest obecny iluzjonista naprawdę stają się magiczne. Są też lżejszym przerywnikiem i pozwalają się odnaleźć w sztuce tym, których zmęczyło błądzenie między fikcją i rzeczywistością. Ale showman nikogo nie uratuje, nie zmieni życia bohaterom Orkiestry. Może oszukać, omamić obietnicami, przynieść nadzieje. Świata (widza) nie zbawi... chociaż "Orkiestrę Titanic" uratował.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji