Na własnej intuicji
- Nigdy wcześniej nie widziałam "Wesela" na scenie. Po przeczytaniu, sztuka jawiła mi się jako cudowna, pełna tajemnic i głębi - aktorka MALWINA IREK opowiada o roli w dramacie Wyspiańskiego w Teatrze Nowym w Łodzi.
Bohdan Gadomski: Czy ucieszyła się pani, gdy to właśnie jej powierzono rolę Panny Młodej w "Weselu"?
- Bardzo, bo pomyślałam, że to fajne, nowe wyzwanie, a postać Panny Młodej jest szczególna, bardzo charakterystyczna i daleka ode mnie. Ona sama urokliwa, a materiał aktorski ciekawy. Mogłam w pracy nad nią polegać na swojej intuicji, a na tym mi zależało, co dało dodatkową satysfakcję. Reżyser dawał aktorom dużo swobody, ale jednocześnie konsekwentnie realizował swój podstawowy zamysł każdej postaci.
Znała pani wcześniej tę sztukę, także z innych inscenizacji?
- Znałam tylko jej tekst. Nigdy wcześniej nie widziałam "Wesela" na scenie. Po przeczytaniu, sztuka jawiła mi się jako cudowna, pełna tajemnic i głębi, opowiadała o wielu ciekawych sprawach.
Jak dochodziła pani do ostatecznego wizerunku Panny Młodej?
- Starałam się w sobie znaleźć jej radość i prostotę oraz jak najwięcej pozytywnych emocji, chociaż ona dojrzewa podczas własnego wesela i zauważa nie tylko jego jasne strony, przeżywa własny dramat, bo czuje, że nie dokonała trafnego wyboru.
Lubi pani grać w tym przedstawieniu?
- Bardzo! W kolejnych spektaklach odkrywam nowe rzeczy, co jest dla mnie frapujące.
O jakich następnych rolach pani myśli?
- Chciałabym spróbować różnorodnych zadań i jak do tej pory takie grałam na dwóch scenach Łodzi i Poznania. Teraz chciałabym być obsadzona w sztuce i w roli, której jeszcze nie dotknęłam, bo to najbardziej rozwija aktora. Myślę o różnych teatrach i różnych reżyserach.
Jak postrzega pani swój zawód na początku drogi?
- Mój zawód jest moją pasją, dlatego granie sprawia mi wielką radość, nigdy nie odczuwam zmęczenia, chociaż praca nie jest łatwa. Czekam na zadania filmowe i telewizyjne.
Nie rozczarowała się pani ani trochę?
- Na razie nie. Przecież mogę robić to, co lubię. Mam premierę za premierą.
A jak wygląda pani życie prywatne?
- Wszystko w porządku. Jestem w udanym związku narzeczeńskim z pewnym młodym lekarzem. Pochodzę z Zielonej Góry. Teraz mieszkam w Domu Aktora w Łodzi. To miasto jest dla mnie smutne i nie chciałabym mieszkać w nim na stałe.
Dlaczego wybrała pani zawód aktorki?
- Od dziecka chciałam być aktorką i bardzo wcześnie grałam w teatrze amatorskim z którym jeździliśmy po Polsce. To zadecydowało o moim wyborze.