Artykuły

Patriotyzm to wspólne porządkowanie świata

- Wolę mówić o ojczyźnie niż o patriotyzmie, bo patriotyzm odnosi się do uczuć, emocji. A ojczyznę traktuję jak nasz wspólny projekt, o który musimy zespołowo dbać - mówi Paweł Łysak, dyrektor Teatru Polskiego w Bydgoszczy, który przygotowuje projekt "Wiele ojczyzn, ojczyzna wielu/Wyspiański+", towarzyszący premierze "Powrotu Odysa".

Aleksandra Chwastek: Dlaczego akurat patriotyzm jest tematem waszego nowego projektu? Paweł Łysak: Bo zależy mi, by teatr nie funkcjonował w oderwaniu od życia. By zajmował się tymi tematami, którymi żyje społeczeństwo, o których pisze prasa, które poruszane są w telewizji, o których ludzie rozmawiają. Myśli pan, że patriotyzm aż tak pochłania ludzi? - Otwarcie granic, błyskawiczny przepływ informacji, kurczenie się świata powodują, że ten temat wraca. Patriotyczny boom związany jest nie tylko z globalną zmianą, ale także z porzuceniem tego tematu przez poprzednie pokolenie. Stąd teraz jego powrót ze wzmożoną siłą. Ale czy właśnie globalna wioska nie przewartościowała pojęcia patriotyzmu, ojczyzny? - Patriotyzm dziś i ten kilka dekad temu na pewno znaczy coś innego. Pęd do jednoczenia się z lat 90., chęć tworzenia jednego świata, pomoc potrzebującym, lokowanie biznesu w biednych krajach - te wszystkie szczytne idee nagle pękły jak bańka mydlana. Okazało się, że nie wszyscy Polacy chcieli wstąpienia do Unii Europejskiej, że nie wszyscy jej członkowie zgadzają się na przyjęcie w swoje szeregi Turcji, czy Ukrainy, że talibowie na oczach telewidzów obcinają głowy niewiernym. I pojawia się pytanie "dlaczego"? Gdzie popełniliśmy błąd? Czy ta nasza wizja zjednoczenia to tylko idylla?

Na naszym podwórku też nie jest różowo.

- W Polsce pojęcie patriotyzmu się upolityczniło. W zależności od swoich preferencji politycznych możesz mówić o sobie patriota lub nie. Mnie się to nie podoba. Mam ojczyznę bez względu na własne wybory polityczne.

No właśnie. Jest pan patriotą?

- Wolę mówić o ojczyźnie niż o patriotyzmie, bo patriotyzm odnosi się do uczuć, emocji. A ojczyznę traktuję jak nasz wspólny projekt, o który musimy zespołowo dbać. Tak jak czynią to Anglicy. Oni zaczynają od własnego podwórka i to w dosłownym sensie. Pielęgnują trawniki, dbają o chodniki, ulice, osiedla, miasto, aż w końcu o cały kraj.

Patriotyzm lokalny wyparł ten narodowy?

- W pewnym sensie tak. Ja zresztą nie wiem, co to jest naród, wolę myśleć o społeczeństwie. Poszczególne jednostki, które je tworzą, nie wierzą w swój wpływ na losy kraju. W dużej mierze z tego powodu nie uczestniczą w wyborach. Skupiają się na mniejszych rzeczach, na które mogą mieć wpływ. Na swojej pracy, otoczeniu, osiedlu, rodzinie. Ze mną jest podobnie. Kiedy pada hasło "ojczyzna", zastanawiam się nad przyszłością moich córek, teatru, którym kieruję, osiedla, na którym mieszkam. Nad tym, co mogę im dać.

Czyli - pana zdaniem - ojczyznę należy traktować jak swój obowiązek?

- Właśnie o to mi chodzi. Ojczyzna to obowiązek wobec najbliższych, otoczenia, społeczeństwa. Tymczasem u nas można zaobserwować upadek takich pozytywistycznych wartości. Ludzie nie chcą pracować, a raczej czekają, aż ktoś przyjdzie i coś z nimi zrobi. Cechuje ich postawa roszczeniowa. Brak poczucia obowiązku za swój kraj.

Nie łączy pan ojczyzny z miejscem, krajem, ziemią. Nie czuje się pan Polakiem, warszawiakiem?

- Teraz czuję się bydgoszczaninem, kiedy kierowałem teatrem w Poznaniu - poznaniakiem, a kiedy jestem w Warszawie, gdzie mieszka moja rodzina - warszawiakiem. To nie chodzi o miejsce, a o obowiązek, gdziekolwiek jestem. Teraz mam projekt do wykonania w Bydgoszczy. Bo patriotyzm to wspólne porządkowanie świata.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji