Artykuły

Kuszenie pisarza

Germanista Jerzy Łukosz twór­czo przetworzył elementy biografii Tomasza Manna. "Ja go chcę spo­niewierać" zapisał w swym dzienniku. - Z pomnika zrobić postać. Uczciwe sponiewieranie zaprowa­dzi mnie bliżej jego zagadek". Wcze­śniejsze wersje tego dramatu, znane mi ze scen teatrów w Bydgoszczy i warszawskiej Ochoty, dziwnie nie przekonywały. Udało się to nato­miast Krzysztofowi Orzechowskie­mu w przedstawieniu Starego Teatru z Krakowa.

Dramat opowiada o Tomaszu Mannie, który po wyborze Hitlera na urząd kanclerza niemieckiej Rze­szy, uciekł z kraju. Wielki pisarz, na­zywany sumieniem narodu niemiec­kiego, jest pełen rozterek, czy na emigracji w Szwajcarii może przyjąć wysłannika fuhrera, który chce mu przedłożyć jakąś notę. Do dyskusji obok żony Katii, wciąga nawet swe­go prostodusznego fryzjera Franka. To on w końcu okaże się owym wy­słannikiem, a de facto pracowni­kiem kancelarii Rzeszy i oficerem gestapo. W nocie, którą przekazał pi­sarzowi, Hitler zaproponował Man­nowi objęcie... prezydentury pań­stwa.

To powoduje rozterki genialnego pisarza, walczącego z czysto ludzką próżnością. Mann, jak ta dziewica, i chciałby, i boi się jednocześnie. Po otrzymaniu pokrętnej odpowiedzi Hitler nie wraca do tematu. Sumie­nie narodu pozostało niepokalane.

Ciekawym przypadkiem psycho­logicznym okazał się natomiast Frank, który z narażeniem życia przedarł się przez granicę, by być bli­żej swego poprzedniego chlebodaw­cy. Pisarz wyznaczył mu pokutę - ma się nauczyć na pamięć "Budden­brooków". Nauka trwała dwa lata, recytacja dwa tygodnie.

Reżyser Krzysztof Orzechowski nie padł, na szczęście, przed tek­stem Łukosza na kolana. Skróty, których dokonał, są artystycznie usprawiedliwione, bo narracji nada­ły wartkości. Utrafił również z obsa­dą. Rolę Tomasza Manna powierzył Jerzemu Święchowi (pamiętny mło­dy kleryk Jaś, syn organisty w seria­lu "Chłopi"). Ta rola, w sam raz na na jego warunki to reżyserski strzał w dziesiątkę. Kapryśnie nieznośna na­tura pisarza ujawnia się zwłaszcza w scenach z żoną Katią. Wykreowała ją Anna Dymna, zabawna w tar­gach z mężem o losy poszczegól­nych postaci jego nowel i powieści, a wzruszająco prawdziwa w monologu-spowiedzi żony pogodzonej z ty­ranią wielkiej osobowości. Dosko­nale uzupełnia ową parę Zbigniew Kosowski w roli nawróconego konfi­denta Franka.

Inteligentne przeniesienie na sce­nę dramatu Łukosza nadało mu sensów nie do wychwycenia w dru­ku. Kameralny spektakl oglądałem z prawdziwym zaciekawieniem, w nabitej widzami sali Teatru Małego, co nawet tam nie zdarza się znowu tak często.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji