Artykuły

Miasto deszczem płynące

Opowieść o pięciu rodzinach i jednym mieszkaniu. Zwyczajne historie, jakich wiele w Legnicy i w innych miastach. Do tego trochę dobrej muzyki i jak zawsze znakomity Przemysław Bluszcz.

To już trzecia i ostatnia część trylogii o Legnicy. Zaczęło się w 2000 roku od {#re#15626}"Ballady o Zakaczawiu"{/#} Macieja Kowalewskiego, Krzysztofa Kopki i Jacka Gtomba. Spektakl odniósł sukces i doczekał się ekranizacji. Do dziś Teatr im. Hele­ny Modrzejewskiej kojarzony jest z "Bal­ladą..." i dzięki niej znany jest w Polsce. Drugim spektaklem o Legnicy są wy­stawiane w 2002 roku {#re#29921}"Wschody i Za­chody Miasta"{/#} Roberta Urbańskiego. One też niedługo trafią na ekrany. Już w kwietniu rozpoczną się pierwsze zdję­cia. Czy "Deszcze" Krzysztofa Bizio i To­masza Mana, w reżyserii Anny Wieczur-Bluszcz, też osiągną sukces? Z pewnością wpiszą się w historię miasta uważa­nego przez większość mieszkańców za najbardziej "pęknięte" w Polsce.

Ewa Wodecka na kilkadziesiąt mi­nut zaklęła dużą scenę w jedno z le­gnickich mieszkań. Ten sam stół, te same krzesła, ta sama magnolia - tylko czas płynie i ludzie się zmieniają. Za cieniutką zasłonką z tiulu oglądamy życie zwyczajnych ludzi, ich emocje troski, dramaty.

W pierwszej scenie oglądamy nie­spełnioną aktorkę na wózku inwalidz­kim, która czuje się zaniedbana przez męża poświęcającego cały swój czas i miłość kwiatom. Napiętą atmosferę przerywa wejście gościa, który oznaj­mia mężczyźnie, że dwie godziny wcze­śniej armia niemiecka rozpoczęła działania wojenne i każdy żołnierz jest potrzebny. Dopiero wejście Przemy­sława Bluszcza przerywa monotonną scenę i rozbudza publiczność.

Następnie widzimy niemiecką "ro­dzinę bohaterów", czekającą na przyjście kolegi ich zmarłego na wojnie syna. Historia opowiedziana przez gościa zmienia świadomość rodziny i pogląd na słuszną niemiecką wojnę. Okazuje się, że to nie wrogowie na­rodu są bandytami, jak mówi o nich ojciec zmarłego Wolfa, ale wielcy mężowie III Rzeszy.

Później mamy krótką opowieść o rodzinie, którą sześć lat po wojnie komuniści próbują zwerbować do partii. Są wielkie obietnice sukcesu przyszłych towarzyszy, groźby, próby zastraszenia i znów najwięcej koloru wnosi do sceny gość.

Publiczność zaczyna żywiej reago­wać dopiero przy czwartej historii, gdy oglądamy solidarnościowca, który po dwóch latach więzienia wraca do domu i słyszy od ukochanej kobiety, że ona już go nie chce. Kłótnię ko­chanków przerywa wizyta pijanego mężczyzny, który staje się odzwiercie­dleniem pijaństwa Polaków.

Przez lata historii docieramy do teraźniejszości, gdy syn mówi matce, że na stronach IPN znalazł nazwisko ojca i zastanawia się, czy sprawdzić o kogo w rzeczywistości chodzi. Potem pozbawia złudzeń matkę pękającą z dumy nad jego talentem. I znów, jak w czterech poprzednich scenach, po­jawia się Przemysław Bluszcz w roli gościa. Tym razem przedstawia pro­pozycję nie do odrzucenia. Ich miesz­kanie jest ostatnim, które musi ku­pić, by móc wyburzyć kamienicę. Na­staje chwila oczekiwania - ważą się losy mieszkania, w którym przez lata rozegrało się wiele ludzkich historii.

W przedstawieniu zagrały gościn­nie dwie aktorki oraz cały zespół ak­torski legnickiego teatru. Bluszcz jest najważniejszym atutem przedstawie­nia, warto zobaczyć jak znakomicie wciela się w każdą ze skrajnie różnych, granych przez siebie postaci. Nie za­wodzi również muzyka legniczanina Łukasza Matuszyka. Zdecydowanie za dużo jest przypomnień, że akcja dzieje się w Legnicy i wciąż pada deszcz. Tak jakby autorzy nie mieli zaufania do odbiorcy, jakby historie mieszkańców domu nie były wystar­czająco deszczowe.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji