Artykuły

Wielkie brawa dla Toski

Melomani z naszego regionu mieli prawdziwe święto. Po raz pierwszy od wielu, wielu lat w Koszalinie wystawiono operę. Była to "Tosca" Giacomo Pucciniego, przygotowana przez Filharmonię Koszalińską. Widownia była wypełniona po brzegi, niektórzy siedzieli na dostawionych krzesłach. Przedstawienie wypadło wspaniale. Zakończyło się wielką owacją dla artystów i orkiestry. Brawa należą się też organizatorom - pisze Irena Boguszewska w Głosie Koszalińskim.

Wspaniali soliści, kilkudziesięcioosobowy chór, orkiestra w pełnym składzie, piękne kostiumy i muzyka Pucciniego. Aż trudno uwierzyć, że to wszystko może pomieści koszalińska scena. A jednak pomieściła i dzięki temu obejrzeliśmy fantastyczne widowisko. W miniony piątek koszalińscy miłośnicy opery mieli swoje wielkie święto. Oto po raz pierwszy od wielu lat w Koszalinie mogli zobaczyć operę. Była to "Tosca" Pucciniego.

Obawy znikły

Przyznam, że na przedstawienie szłam pełna obaw. Sala kina "Kryterium" w koszalińskim Miejskim Ośrodku Kultury nie ma najlepszej akustyki. Scena jest stosunkowo mała, a - co najistotniejsze - brakuje przy niej kanału dla orkiestry. Pomimo tych mankamentów przedstawienie wypadło wspaniale. Widownia była wypełniona po brzegi. Część osób siedziała na dostawionych krzesłach. Co prawda niektórych widzów na początku rozpraszała obecność na scenie muzyków z orkiestry. Wszystkie te mankamenty nikły jednak wraz z płynącymi ze sceny taktami przepięknej muzyki i śpiewem artystów.

Burza po każdej arii

Operę zaprezentowała Filharmonia Koszalińska. Do współpracy zaprosiła artystów z całej Polski. W rolę tytułowej Toski wcieliła się solistka Warszawskiej Opery Kameralnej sopranistka Gabriela Silva. Już nieraz mieliśmy okazję słuchać jej fenomenalnego głosu, jednak teraz mogliśmy także podziwiać jej umiejętności sceniczne.

Jako Cavaradossi, ukochany Toski, śpiewał Edward Kulczyk na stałe występujący przed publicznością Opery Wrocławskiej. Partię barona Scarpii śpiewał artysta na stałe związany z Operą Novą w Bydgoszczy - Przemysław Firek. Obok nich usłyszeliśmy wielu innych artystów. Orkiestrą dyrygował i całość poprowadził Ruben Silva, szef artystyczny Filharmonii Koszalińskiej. Piękno brzmienia dopełniały chóry Iuventus Cantans z Akademii Pomorskiej w Słupsku, Cantate Deo z koszalińskiej katedry oraz Mini Studio Piosenki z Miejskiego Ośrodka Kultury w Koszalinie. Widownia reagowała bardzo spontanicznie nagradzając śpiewaków burzliwymi brawami po każdej arii.

Ciarki na plecach

Niektórzy widzowie trochę żałowali, że opera nie jest wystawiana w języku polskim, lecz włoskim. Jednak w kuluarach słyszeliśmy tylko słowa zachwytu. Halina Fejstrowicz, wielka fanka Filharmonii Koszalińskiej, często bywa w operze w Warszawie i w Lublinie. - Cieszę się, że wreszcie mogę zobaczyć operę w Koszalinie -mówi. Bardzo mi się podoba, to niesamowite przeżycie. A kiedy pani Silva śpiewa, aż mi ciarki po plecach latają.

Adriana Mundziel, uczennica z Koszalina, przyznaje, że nigdy nie pociągała jej opera. Na "Toscę" wybrała się dzięki koleżance. - Namówiła mnie, abym z nią poszła, bo jej siostra występuje na scenie - mówi. - Przyszłam i nie żałuję, jest to bardzo fajne przedstawienie.

Czekamy na następne

Na zakończenie artyści otrzymali oklaski na stojąco. Wielkie brawa należą się też organizatorom oraz wszystkim, którzy ich wspomogli w tym trudnym przedsięwzięciu. Teraz pozostaje jedynie wyrazić nadzieję, że nie była to ostatnia opera w Koszalinie. Za rok poprosimy np. o "Księżniczkę Turandot"!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji