Artykuły

Mężczyźni są z wojny

"Na wschodzie i zachodzie" w reż. Marka Branda w Teatrze Zielony Wiatrak w Sopocie. Pisze Jarosław Zalesiński w Dzienniku Bałtyckim.

Póki teatr Zielony Wiatrak inscenizuje własne teksty, efekt jest udany. Gdy sięga po kanonizowaną literaturę, zaczynają się schody.

Nie umiem odpowiedzieć sobie na pytanie, co skłoniło Marka Branda, by zmierzyć się z prozą Remarque'a. Ta frontowa epopeja z pacyfistycznym przesłaniem od żadnej z możliwych stron nie przystaje do możliwości teatru Zielony Wiatrak. Na tak małej scenie z tak nielicznym zespołem nie pokaże się przecież frontowych okropieństw. Pacyfistyczne przesłanie - nie o nie chyba ostatecznie chodziło. Wyraźnie zabrzmiało w jednej tylko deklamatorskiej scenie, poza tym wychyla się jedynie co jakiś czas spod powierzchni.

Zawsze tam, gdy różnej maści dorośli (i domorośli) ideologowie wbijają w głowę młodym ludziom, że ich ofiara życia ma jakiś wyższy niż to życie sens. Coś mi się jednak wydaje, że Markowi Brandowi, reżyserowi sztuki "Na wschodzie i zachodzie", chodziło niedokładnie o to. Przedstawienie zaczyna się sceną, w której obok siebie, w jednym momencie, przyszli poborowi czytają plakaty informujące o wojnie, a za parawanem odbierany jest poród. Potem takie przeciwstawienie - mężczyzn, którzy uczeni są zabijania, i kobiet, które podtrzymują życie, pojawia się ileś razy. Miałby to być jakiś klucz? Głowy nie dam, ale może.

Pisząc to, boję się jednak, że wkładam w ten spektakl więcej niż jest on w stanie unieść. Nie mogę Markowi Brandowi i jego zespołowi odmówić dobrych chęci. Tym razem jednak na nich się skończyło.

Najbliższe spektakle przedstawienia "Na wschodzie i zachodzie" w sopockim Teatrze Off de Bicz 25-27 maja.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji