Wspomnienie. Ryszard Krzyżanowski (1932-2005)
Przed dniem Wszystkich Świętych w 2005 r. otrzymałem od przyjaciół z Chicago telefoniczną wiadomość o śmierci tragicznej, pod kołami samochodu, znakomitego polskiego aktora Ryszarda Krzyżanowskiego, od 35 lat na emigracji. Poznałem Go wraz z żoną Barbarą Denys, również świetną aktorką, kilkanaście lat temu w Chicago. Bywałem w ich uroczym domu, niezwykle gościnnym, przepełnionym duchem patriotyzmu, arystokracji i serdecznym, otwartym dla znajomych, przyjaciół, a już wręcz opiekuńczym dla artystów z Polski i ze świata. Stanowili wspaniałą parę, bardzo kochającą się, tworzyli w duecie wspaniale kreacje aktorskie. Działali razem, wprost niezwykle we wszystkim, co dotyczyło teatru, estrady, sztuki polskiej w Stanach. Nie było wydarzenia artystycznego bez ich udziału czy pomysłu. Zawsze osiągali sukcesy!
Ryszarda słusznie nazywano naturalnym ambasadorem kultury polskiej. Był ceniony nie tylko w kręgach polonijnych - dlatego Jego nagłe, tragiczne odejście odnotowało natychmiast wiele amerykańskich stacji telewizyjnych. Z żalem żegnam więc Przyjaciela, wspaniałego aktora, którego dorobek artystyczny trudno przenieść na papierowej smutnej, krótkiej notce. Mam nadzieję, że zajmą się tym biografowie, może ZASP.
Zanim Ryszard znalazł się w Chicago, odnosił sukcesy w swojej pracy w teatrach i na estradach w Polsce. Szczególnie pamiętają Go krakowianie, gdzie występował w Starym Teatrze, Teatrze Rozmaitości, Teatrze Słowackiego.
Słynął z talentu aktorskiego, ale także ze wspaniałych warunków aktorskich - świetnej sylwetki, pięknego, bogatego tembru głosu, ze wspaniale podawanego tekstu. Słowem, Jego aktorstwo było kunsztem - tradycją wielkich mistrzów sceny. Prowadził też działalność pedagogiczną w krakowskiej szkole teatralnej. Poza Krakowem oglądali Go i podziwiali widzowie teatrów na Śląsku, w Poznaniu, Rzeszowie i w innych miastach. Talent Ryszarda był wszechstronny, występował w Teatrze Telewizji, w radiu, w programach kabaretowych, estradowych itd.
Pochodził ze znakomitej rodziny Krzyżanowskich (w rodzie generałowie, dostojnicy kościelni etc), niezwykle patriotycznej . Członków Jego rodziny sądzono i przetrzymywano wwiezieniu na Montelupich za działalność w AK, za poglądy - za wypowiedzi. Nie bez przyczyny więc opuścił Polskę 36 lat temu. W Stanach (po trudnych startach, urządzaniu życia na nowo i walce o prozaiczne potrzeby) osiągnął niebywałe sukcesy zawodowe. Z dorobku artystycznego Jego i żony Barbary powinna powstać księga biograficzna. W Stanach był kimś.
Z żalem i smutkiem żegnam Ciebie, Drogi Ryszardzie - Chicago będzie smutne bez Ciebie, bez Twójej barwnej postaci.