Artykuły

Piękną mamy młodzież i zdolną

"Na gorąco" w reż. Michała Zadary z Teatru Współczesnego w Szczecinie i "Tańce w Ballybeg" Akademii Teatralnej z Warszawy na Kaliskich Spotkaniach Teatralnych. Pisze Michał Lenarciński w Dzienniku Łódzkim.

Jak każdy festiwal, Kaliskie Spotkania Teatralne nie są ideałem. Taką kroplą dziegciu w beczce miodu okazała się nieoczekiwanie propozycja, którą przywiózł szczeciński Teatr Współczesny - "Na gorąco" [na zdjęciu].

Tekst napisał Michał Zadara i sam go wyreżyserował. Pomysł przedstawienia oparty jest na scenariuszu komedii Billy'ego Wildera "Pół żartem, pół serio". Reklama spektaklu podkreśla niewielkie różnice: orkiestra, w której ukrywają się przed mafią bezrobotni muzycy, jest nie tylko żeńska, ale lesbijska, mafia jest nie tylko włoska i amerykańska, ale i polska, dziewczyny nie podróżują na Florydę pociągiem, a samolotem. Dołożenie pewnych stereotypów postrzegania Polaków przez Amerykanów, i odwrotnie, w założeniu miało przyprawić danie. Jednak zamiast przysmaku otrzymaliśmy trujące dekokty.

Największy kłopot w tym, że Zadara swojego tekstu nie napisał. Porozrzucał na scenie pomysły (często uwłaczające ilorazowi inteligencji półgłówka), aktorów ustawił "na prywatnie" i spróbował zrealizować coś na kształt współczesnej komedii dell'arte. Próba nie powiodła się. Sprawny i zdolny zespół aktorski wypruwa sobie żyły i pluje krwią, uwijając się na scenie jak w ukropie: grają po kilka ról, przebierają się po tysiąckroć, skaczą po balkonach, kręcą piruety, młynki, siadają w szpagatach, przesuwają wielką dekorację, tańczą, śpiewają, tarzają się w piasku, skaczą salta. Poświęcenie i zaangażowanie aktorskiego zespołu jest tak wielkie, że nie może nie imponować. Wręcz zachwyca. Wszystko świetnie, tylko nie wiadomo w jakim celu.

Ale ponieważ Zadara jest utalentowany, wierzę, żę szybko zobaczymy jego kolejne, udane przedstawienie.

W połowie drogi do sukcesu była też Iwona Kempa, która z tegorocznymi absolwentami warszawskiej Akademii Teatralnej przygotowała "Tańce w Ballybeg". Wszyscy młodzi zagrali z wielkim zaangażowaniem i wiarą, ale jestem pewien - mogli lepiej. Bo widać, że umieją bardzo dużo. A Kempa najwidoczniej nie do końca zaufała ich zdolnościom, przedstawienie kreując jako wielki, zbiorowy krzyk. Tymczasem najciekawiej jest w półtonach. Młodzież szczęśliwie utalentowana, a przy tym dziewczyny śliczne, chłopaki przystojne. Fajnych aktorów będziemy mieli.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji