Artykuły

Złe siostry to mężczyźni

"Kopciuszek" w choreogr. Giorgia Madii z Teatru Wielkiego w Łodzi na XIX Łódzkich Spotkaniach Baletowych. Pisze Leszek Karczewski w Gazecie Wyborczej - Łódź.

Jak dzisiaj opowiadać bajki? Wyłącznie na opak (patrz "Shrek"). Nie inaczej zrobił Giorgio Madia. Dodam od razu - kapitalnie. Nawet nie brakuje cwanych dialogów autorstwa Bartosza Wierzbięty (tego od polskiej wersji "Shreka").

"Kopciuszek" w Teatrze Wielkim jest zabawą stereotypami. Tytułowa bohaterka bajki to szara myszka. Cordelia Matthes ubrała więc Monikę Maciejewską w sukienkę zadrukowaną we wzór z tapety, żeby nie różniła się ścian. A sinobłękitny wzorek pokrył wszystko: drzwi, kominek, podłogę, liberie dwóch lokajów. Nawet złe siostry noszą ten sam wzorek, tylko czerwony.

Ale najważniejszym pomysłem u Madii jest obsada: Macochę i złe siostry tańczą mężczyźni: Mariusz Caban oraz Aleksander Miedwiediew i Jerzy Gęsikowski. Powbijani w gorsety, wymalowani, wyperukowani, naobcasowani... Daje to efekt połączenia baletu Trocadero z występami drag-queen. Jednocześnia parodia baletu i parodia kobiecości. I to do końca: podczas ukłonów panowie kłaniają się jako kobiety.

Inscenizacja Madii eksploduje komicznymi pomysłami. Zdarzają się rzeczywiście świetne: Dobra wróżka (Beata Brożek w ryzykownym peniuarze) wpada przez komin jak święty Mikołaj - i utyka. Książę (Gintautas Potockas) pojawia się na scenie dzięki windzie skrzyżowanej z teleportem. Szczurzy zaprzęg karocy tańczy na czworaka, z tyłu zaś przefruwają gołąbki, przesuwają się drzewka i obłoki...

W tej grze stereotypów czai się jedna naprawdę groźna scena. Oto książęcy bal, spowity różowym tiulem, cały w disneyowskim przepychu, przerywa jego parodia: taniec w wykonaniu kukieł. Na scenę wkracza dwadzieścia bliźniaczo podobnych par karzełków - ona w białej sukni, on we fraku - i podrygują niemrawo dobre parę minut, wprawiając widzów w osłupienie i konsternację. Wszystkich animują tancerze, ale nie zdradzę, w jaki sposób, bo popsułbym zaskoczenie. Hipnotyczna siła tego groteskowego obrazu jest niezwykła.

Na premierze publiczność zgotowała artystom owację na stojąco. Z okrzykami. I słusznie. Co prawda szkoda, że scena balu karzełków nie wpływa na resztę przedstawienia. Że nic nie wynika z męsko-damskich przebieranek. Ale to po prostu miała być dobra zabawa. Kiedyś na takie produkcje mówiło się "familijne". A więc: dziadkowie z wnuczkami, rodzice z dziećmi, narzeczeni bez progenitury! Pędźcie pośmiać się na "Kopciuszku". To urocza błahostka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji