Artykuły

Edmond to bohater XXI wieku

- Nie chodzi o to, jacy ludzie przychodzą do teatru, ale jacy z niego wychodzą! Dotowany, publiczny teatr ma obowiązek zostawić popkulturowe produkcje, odwołujące się do najniższych instynktów, scenom prywatnym. Niech one drapią drobnomieszczan po podbrzuszu - mówi ZBIGNIEW BRZOZA, reżyser "Edmonda" w łódzkim Teatrze Jaracza.

Leszek Karczewski: Kim jest Edmond?

Zbigniew Brzoza, reżyser teatralny i telewizyjny, wykładowca łódzkiej PWSFTiT: Przedstawicielem klasy średniej. Edmond jest parodią bohaterów tragedii epoki elżbietańskiej. David Mamet zatytułował dramat jak Szekspir kronikę historyczną - imieniem króla, wystylizował język postaci na pastisz podniosłego tonu. Lecz Edmond jest królem drobnomieszczan, z których Mamet kpi. To szalenie antymieszczańska tragikomedia czy nawet tragisatyra.

Kim jest drobnomieszczanin? Facetem, który jak Edmond targuje się w lupanarze i chce płacić za seks kartą kredytową?

- To ledwie aspekt. Przede wszystkim drobnomieszczanin ma poczucie całkowitego rozpoznania świata. Jest arbitralny w sądach. Po prostu wie, czym jest dobro i zło, co znaczy prawość i uczciwość. Uważa, że jest solą tej ziemi, tym, kto reprezentuje etos i ustala wartości. To bohater XXI wieku. Dziś tacy ludzie rządzą w Europie. Dla nich wszystko podlega pertraktacjom, a metafizyka nie istnieje.

Czego więc Edmond, zaraz na początku sztuki, szuka u wróżki?

- Jedyną zagadkę dla drobnomieszczanina stanowi on sam. Edmonda gna do wróżki kryzys wieku średniego. Ma 37 lat i zadaje sobie pytanie, co właściwie sobą reprezentuje. To nie są głębsze rozważania, ale dylematy egotyka. Wróżka mówi mu, że znajduje się nie na swoim miejscu. Edmond odczytuje to charakterystycznie dla drobnomieszczanina jako obietnicę lepszego losu. Bo drobnomieszczanin jest zaborczy, dla niego świat jest niekończącą się walką. Ekspansja to synonim drobnomieszczaństwa.

Edmond wraca do domu. Córka właśnie stłukła lampę za 220 dolarów.

- To jest znak, na który czekał! Wróżka mówi, że istnieją znaki, tylko nie potrafimy ich odczytać. Ale drobnomieszczanin umie. Edmond wie, że zbitego antyku nie należy kleić. To znak, by on, Edmond, zerwał z dotychczasowym życiem.

I daletgo bohater wychodzi na ulicę, w półświatek?

- Tu dokonaliśmy zmian w tekście. Zeuropeizowaliśmy opisany przez Mameta amerykański rasizm, skierowny w Murzynów. Tu postacie psioczą na Cyganów, Turków, tę "dzicz, która zalewa Europę". Nie chcemy w Polsce brzmieć egzotycznie.

Odyseja Edmonda kończy się morderstwem. Bogater trafia to więzienia.

- Okazuje się, że wróżka miała rację. Nareszcie Edmond jest na swoim miejscu. Co prawda świat okazał się zupełnie nierozpoznany, ale za to Edmond osiągnął wewnętrzną harmonię. Zdaje sobie sprawę ze swoich ograniczeń. Jest otwarty. Wie, jaką szansę stanowi spotkanie innego człowieka. Paradoks polega na tym, że Edmond jest gotowy do życia w chwili, w której absolutnie nie może z przywileju życia korzystać.

Nie sądzi Pan, że to ryzykowne realizować antymieszczańską sztukę w teatrze dla mieszczan?

- Nie chodzi o to, jacy ludzie przychodzą do teatru, ale jacy z niego wychodzą! Dotowany, publiczny teatr ma obowiązek zostawić popkulturowe produkcje, odwołujące się do najniższych instynktów, scenom prywatnym. Niech one drapią drobnomieszczan po podbrzuszu. Uważam, że na teatralną konfekcję szkoda mojego czasu, potu aktorów, a nawet zachodu tych drobnomieszczan...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji