Artykuły

R@port. Meldunek trzeci

Był śmiech z katolicyzmu, śmiech z bezideowego trzydziestolatka, śmiech z geja, a nawet śmiech z Rumunów. Przez tę wesołość języka, sytuacji i problemów, w jakie uwikłani zostali teatralni bohaterowie trzeciego dnia Festiwalu R@port, przebija obraz Polski i Polaków. Obraz bynajmniej nie śmieszny. Pytanie tylko, czy prawdziwy? Pisze Anna Bielecka z Nowej Siły Krytycznej.

Zaczęło się od pokazów Teatru Telewizji ujętych w znaczący cykl "polactwo". W jego krąg wpisują się "Narty Ojca Świętego" Jerzego Pilcha w reżyserii Piotra Cieplaka i "Pielgrzymi" Marka Pruchniewskiego - spektakl zrealizowany przez Macieja Dejczera. Uderzeniowa dawka nie była jednak tylko nagonką na polski katolicyzm. Chociaż osią konstrukcyjną obu przedstawień jest albo przyjazd Ojca Świętego do Polski albo wycieczka Polaków do niego, wokół niej koncentruje się szereg spraw i problemów, przywar i wad, które w sposób stereotypowy przylgnęły do naszego społeczeństwa. Jest ich tyle, że z trudem daje się je ogarnąć w telewizyjnych inscenizacjach. Bo Pilch, choć niezłym prozaikiem i felietonistą jest, poza ten krąg wychodzić nie powinien przez wzgląd na siebie i tych, którzy szacunkiem jego twórczość darzą. Mamy więc romantyczny sentymentalizm polskich dusz na wieść o przybyciu Jana Pawła II, huczne przygotowania z produkcją papieskiej polędwicy, papieskich parówek i papieskiego piwa, trochę alkoholizmu, małżeńskich zdrad i materializmu kleru, a wszystko (o zgrozo!) okraszone mało lotną metaforą meczu piłkarskiego. Finalny monolog Władysława Kowalskiego brzmi jak prorocza wizja tak niedorzeczna, że aż strach pomyśleć, czemu trafiła pod strzechy teatru.

Trochę lepiej diagnoza polskości wypada Dejczerowi. Bo choć w swej tematycznej i stereotypowej wielobarwności dorównuje "Nartom" przywołując najbardziej negatywne emocje społeczne, obłudę, zakłamanie i plotkarstwo, to jednak koncentruje je wokół problemu naszego kruchego i fałszywego katolicyzmu, którego idee szybko zacierają się w codziennym życiu, nawet jeśli podąża się religijnym, pielgrzymkowym szlakiem. Tadeusz Nyczek bombardowany pytaniami po telewizyjnym pokazie, chwaląc zalety ekranowego teatru, nazwał sztuki odkrywaniem pamięci. W moim odczuciu pamięci gorzkiej, mocno przejaskrawionej i wystylizowanej przez ten sam medialny świat, a przez to, nie do końca prawdziwej.

Prawdy brakuje też w "Spaleniu matki" [na zdjęciu] Pawła Sali. Jest za to kolejna dawka stereotypowego obrazu Polaka. Reżyser, Michał Kotański, nie zagląda w prawdzie w głąb rodzimej duszy, ale wersja powierzchowna wypada na tym tle jeszcze słabiej. Główny bohater, Karol (Piotr Jankowski) jest gejem, niespełniony artystą, który z konieczności zostaje striptizerem. Stosunki z rodzicami nie układają mu się najlepiej, a do tego przeżył miłosne rozczarowanie, więc teraz marzy o trójkącie męsko-męsko-damskim. Pomyślałam, że owo życiowe niespełnienie łączy go z Maćkiem Borowieckim, bohaterem "Koronacji" Marka Modzelewskiego w reżyserii Łukasza Kosa.

Tyle, że Maciek, aby być atrakcyjnym bohaterem poszukującym własnej tożsamości i własnego miejsca w świecie, nie potrzebował etykiety homoseksualisty, miłosnego trójkąta i pracy w klubie erotycznym. Może się nawet wydawać niefotogeniczny. Jest lekarzem pracującym w zawodzie, ma żonę, mieszkanie w stolicy i pasję fotografii. Ten powierzchownie dobrze ułożony schemat nie składa się jednak na obraz szczęśliwego życia. Maciek jest zagubiony, sfrustrowany związkiem z żoną, zbuntowany przeciw nieustannemu wypełnianiu woli rodziców. Do buntu namawia go Król (Robert Więckiewicz), wewnętrzny głos prawdy, który ostrymi, dosadnymi komentarzami podpowiada bohaterowi, jak żyć.

Co najważniejsze, mówi do rzeczy w przeciwieństwie do pary Rumunów z "Dwojga biednych Rumunów mówiących po polsku" Doroty Masłowskiej w reżyserii Przemysława Wojcieszka. Ich bełkotu nie usprawiedliwia nawet narkotyczny szał ani inne środki odurzające, które ochoczo zażywają. Dżina (Roma Gąsiorowska) i Parcha (Eryk Lubos) wyruszają w podróż przez Polskę i spotykają w niej (o ironio) takich samych jak oni wykolejeńców losu. Ocierają się o przydrożne bary, tirówki i pijanych kierowców. Nikt z tego grona nie ma telefonu, by on mógł zadzwonić do pracy z informacją o spóźnieniu, a ona dowiedzieć się o dziecku, o którym zapomniała i które oddała do przedszkola. W trzecim dniu festiwalu to jedyne przedstawienie, które tak demonstracyjnie nie rości sobie praw do wystawiania diagnozy społeczeństwu. W tym potoku pustych słów, bełkocie nic nie znaczących frazesów, mało kto mógłby zresztą ją zrozumieć.

Pomyślałam sobie, że znam receptę na dobrą współczesną sztukę. Nigdy jej nie napiszę, ale gdyby ktoś miał ochotę skorzystać z przepisu, to należy włożyć jedną postać homoseksualisty albo narkomana, dodać szczyptę wewnętrznego rozdarcia uosobioną w miłosnym zawodzie, toksycznej rodzinie, artystycznym niespełnieniu i rozpaczliwym poszukiwaniu nowych wrażeń, posolić egoizmem, krętactwem, atrofią uczuć i plotkarstwem, dolać rzekę wódki, żeby stworzyć alkoholizm, dorzucić trochę dolarów, żeby powstał materializm i powiesić krzyżyk, żeby wspomnieć o powierzchownej religijności. Następnie wszystko razem wymieszać i nazwać "diagnozą współczesnego społeczeństwa". Na pewno się sprzeda.

Gorzki jest obraz Polski i Polaków. Nawet jeśli pokazany jest ironicznie, groteskowo, a my z widowni pociesznie bijemy brawo, próbując znaleźć w nim ziarno prawdy, mnie nie przekonuje. Na szczęście na koniec w ciemnych murach kościoła Franciszkanów poza konkursem pokazano autorski spektakl Leszka Mądzika "Odchodzi" inspirowany tomem Tadeusza Różewicza. Budowany światłem i muzyką teatr życia i śmierci raz po raz zbliżał się i oddalał od zamkniętego w mrocznej przestrzeni widza. Dotykał go delikatnie i uciekał zostawiając w samotności wobec kotłujących się w głowie myśli o przemijaniu. Przez pół godziny ze sceny nie padło ani jedno słowo, a ja usłyszałam więcej prawdy niż przez cały teatralny dzień. Różewicz okazał się zwycięzcą.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji