Jedna z wielu opcji
W Baju Pomorskim w Toruniu wystawiono bajki dla dorosłych Kołakowskiego. Twórcy postawili w spektaklu na różnorodność. Niestety, to właśnie ona zaważyła na tym, że całość była, mówiąc delikatnie, ciężkostrawna - o spektaklu multimedialnym Marcina Gładycha pisze Tomasz Bielicki w Nowościach Gazecie Pomorza i Kujaw.
"13 Bajek z królestwa Lailonii" to kilkanaście zgrabnych opowieści. W każdej z nich Leszek Kołakowski zawarł morał prowokujący do dalszych rozważań. A wszystko pod płaszczykiem humoru. Książka zafascynowała Marcina Gładycha. Postanowił stworzyć na jej podstawie spektakl. Do współpracy zaprosił artystów z różnych dziedzin sztuki.
Nużąca różnorodność
Nie do końca udało się jednak sprostać zadaniu. O ile miniatury filmowe stworzone m.in. z udziałem aktorów Teatru Wiczy (świetny Krystian Wieczyński) mogły się podobać, to już pokazy slajdów najzwyczajniej w świecie nużyły. Wystarczyłby jeden. Takie mieszanie form i ciągła zmiana punktu ciężkości przedstawienia rozpraszały uwagę. Brakowało ciągłości.
Zawiedzeni mogli być fani Pawła Jaworskiego, którzy pamiętają go chociażby z Kompanii M3, "Kuchni...", czy opery gejowskiej "Romario i Juliusz". Tutaj nie miał zbyt wielu okazji, aby zabłysnąć. A szkoda. Wielkie brawa należą się za to Michałowi Jacaszkowi za oprawę muzyczną kilku z bajek.
Brakowało odwagi
Marcin Gładych pozostawił artystom nieco za dużo swobody w kwestii poszczególnych części. Ta swoboda nie przekładała się niestety, oprócz jednego przypadku, na odwagę w adaptacji tekstów Kołakowskiego. Widzowie byli lekko zawiedzeni i nie szczędzili krytycznych uwag wychodząc z sali po spektaklu.
Warto jednak pochwalić wszystkich, którzy wzięli udział w tym przedsięwzięciu. Powstał spektakl multimedialny, który udowodnił, że można stworzyć coś razem, niezależnie od prezentowanej dziedziny sztuki. Być może to jest właściwy trop do znalezienia odpowiedniej formy prezentacji twórców w ramach Europejskiej Stolicy Kultury. Albo przynajmniej jedna z wielu opcji.
