Artykuły

Miałem być dziwny

W telewizji grywał epizody, m.in. w jednym z odcinków serialu "Mrok" wcielił się w "Trupa". Spełniał się na innych polach: w teatrze muzycznym i w dubbingu. I choć w Polsce nie ma jeszcze takiego zawodu, o WOJCIECHU PASZKOWSKIM można śmiało powiedzieć: aktor musicalowy.

Warszawską szkołę teatralną skończył w 1985 roku. Do niedawna był jednak prawie nieznany. W telewizji grywał epizody, m.in. w jednym z odcinków serialu "Mrok" wcielił się w "Trupa". Spełniał się na innych polach: w teatrze muzycznym i w dubbingu. I choć w Polsce nie ma jeszcze takiego zawodu, o Wojciechu Paszkowskim można śmiało powiedzieć: aktor musicalowy. Wystąpił w "Złym zachowaniu", "Piotrusiu Panu", "Grease", "Kotach" [na zdjęciu] i "Tańcu wampirów" Romana Polańskiego. Od niedawna wciela się na zmianę z Robertem Rozmusem w pana Kleksa. No i możemy go nieco bliżej poznać jako starszego aspiranta Stefana Makowskiego w sitcomie "Faceci do wzięcia".

Pana policjant jest dość dziwny, podobnie jak główni bohaterowie "Facetów". Jak się Panu go gra?

- Z początku szedłem na plan "Facetów do wzięcia" z bijącym sercem. Dwaj fantastyczni aktorzy Cezary Pazura i Paweł Wilczak, którzy znają ten gatunek od podszewki, i ja: ktoś zupełnie nie znany. Na pewno byłem usztywniony. Oni grali swoje, a ja musiałem się jakoś wpasować. Miałem być też dziwny, ale inaczej. Już czytając scenariusz zauważyłem, że Stefan ma "zakrętkę" jedzeniową. Potrafił przerwać najbardziej interesującą rozmowę, jeśli zobaczył na stole szarlotkę czy sernik. Powoli zacząłem budować w sobie tego dziwaka.

I to ze znakomitym skutkiem, skoro w następnej serii znów ma pojawić się Stefan...

- Tak, mam nadzieję, że jakoś się w miarę spodobało to, co robię. W przeciwnym razie wymazano by mnie w scenariuszu gumką i Stefan by zniknął. To częste przypadki, normalna kolej rzeczy.

Czy ma Pan rodzinę?

- Mam żonę Agnieszkę. Razem kończyliśmy studia, a teraz mamy dwójkę fantastycznych dzieci. Obydwoje urodzili się 20 stycznia, tyle że w różnych latach. Starsza Dominika właśnie zdała egzamin do Akademii Muzycznej - gra na oboju. A Janek ma 15 lat gra na klarnecie. Dominika ze smutkiem żegnała się z liceum Muzycznym, ale jej powiedziałem, że czas studiów, który ją czeka, jest najpiękniejszy. Osobiście bardzo dobrze wspominam cztery lata w szkole teatralnej, mimo że poszedłem tam w 1981 roku, a "fuksówkę" mieliśmy mieć 13 grudnia.

Co to jest "fuksówka"?

- Studenckie otrzęsiny. Przez pierwsze trzy miesiące student jest "fuksem".

To znaczy?

- Musi bardzo uważać na otoczenie, kłaniać się nie tylko profesorom, ale i starszym studentom, pomagać, nawet służyć. W grudniu czwarty rok robi "fuksówkę" delikwentom z pierwszego roku i przyjmuje ich do swego grona. Byliśmy chyba pierwszym rokiem, który tej "fuksówki" nie miał. Zrobił nam ją generał Jaruzelski.

Ale i tak chlubnie skończyliście spektaklem "Złe zachowanie". Zagrałby Pan w polskim filmie muzycznym?

- Gdyby istniało polskie kino muzyczne, to tak, bardzo chętnie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji