"Przemiana" w kinoteatrze
Rzecz rozpoczyna się wejściem młodego mężczyzny oświetlonego migoczącym stroboskopowym światłem, rozdzielającym jego ruch na fazy, jak podczas projekcji starych filmów. Nie ma sceny, w znaczeniu, do którego przywykliśmy. Zastąpił ją ekran. Na ekranie pojawiają się też niektóre sceny, zbliżenia sytuacji, twarzy. Obraz jest rozmyty, nieczytelny. Barwa - sepiowa. W brązach utrzymana jest też scenografia.
Nie jest to film. Oglądamy przedstawienie teatralne, "Przemianę" według Franza {#au#590}Kafki{/#}, w adaptacji i reżyserii Zbigniewa Brzozy. Młody twórca przedstawienia podjął się zadania dość karkołomnego - zbudowania teatru środkami filmowymi. Jak na Kafkę przystało, jest to film ekspresjonistyczny. Postać człowieka zmieniającego się w owada oglądamy najczęściej w niepokojącym półmroku, cienie widoczne na szybie drzwi jego pokoju, groźnie gestykulują. Aktorzy mają przesadzony, zniekształcający rysy twarzy makijaż, niektórzy posługują się nadwyrazistą, konwencjonalną gestykulacją. Ekspresyjna muzyka wykonywana przez pianistkę podkreśla niesamowitość sytuacji i tragedię człowieka przemienionego w owada i odrzucanego przez swoich. Napisy informują o rozwoju akcji. Mamy więc do czynienia z konwencją niemego kina lat 20. Reżyser posługuje się też "przywołaniami" arcydzieł tamtej epoki. Podobnie niesamowity make-up, tę samą nadekspresję gestu znajdziemy w "Gabinecie Doktora Caligari" Wienego, zaś mundur noszony z dumą przez Ojca pamiętamy jako kostium Emila Janningsa z "Portiera z Hotelu Atlantic" Murnaua.
Pomysł na takie przyrządzenie Kafki jest znakomity i należy podziwiać Brzozę za jego inwencję. Szkoda trochę, że zapomniał, iż kino ekspresjonistyczne do perfekcji doprowadziło sztukę posługiwania się gestem i mimiką, aby jasno opowiadać historię, rzadko posługując się filmowym napisem. Opowiedzieć zaś "Przemianę" samą pantomimą, napisem i muzyką - to byłaby sztuka!
W roli nieszczęsnego Gregora Samsy zmieniającego się w owada wystąpił Jarosław Gajewski. To znakomita rola, poddana konwencji ekspresjonizmu, a jednocześnie bardzo prawdziwa.
Ekspresjonistyczną konwencję respektuje też Michał Pawlicki w roli Ojca. Takiego Ojca moglibyśmy znaleźć w filmach Murnaua i Wienego.
Ewa Żukowska jako Matka i Agnieszka Kotlarska w roli Grety mają w sobie sceniczną prawdę - niestety, nie tego przedstawienia, wymagającego odrzucenia kanonów konwencjonalnego teatru.
Nie było do tej pory mowy o przesłaniu tego przedstawienia. Cóż, refleksję, że odmieniec zawsze będzie wyrzutkiem społeczeństwa, że odrzucą go nawet jego bliscy, lepiej przeczytać u Kafki. Zaś do Teatru Dramatycznego warto wybrać się, aby obejrzeć ciekawą reżyserską etiudę osnutą na motywach opowiadania Franza Kafki.