Artykuły

Don Kichoci z całej Europy

Dzisiaj zaczyna się w Krakowie XX Międzynarodowy Festiwal Teatrów Ulicznych, przygotowany jak zawsze przez Jerzego Zonia, dyrektora i twórcę Teatru KTO. Impreza potrwa 6 dni, a jej wiodącym motywem jest postać Don Kichota. O bohaterze powieści Cervantesa, gościach festiwalu i jego przeszłości z JERZYM ZONIEM dyrektorem i twórcą festiwalu, rozmawia Wacław Krupiński w Dzienniku Polskim.

I co - jubileusz...

- Faktycznie zleciało... Historycznie patrząc, jesteśmy drugim - po jeleniogórskim - festiwalem teatrów ulicznych w Europie Środkowej. Pierwszy przygotowała w 1983 r. w Jeleniej Górze Alina Obidniak, która będzie gościem honorowym naszego jubileuszowego festiwalu. To za jej pozwoleniem zrobiłem replikę imprezy w Krakowie. Po pięciu edycjach usamodzielniliśmy się, proponując trochę inny repertuar.

Przygotowałeś festiwal oznaczony liczbą 20, a rozmaicie bywało; pamiętam, że miałeś dość, bo przychodziło Ci przygotowywać program, mając kuriozalnie niskie środki.

- Historia festiwalu świetnie oddaje polską ekonomię - były lata dobrych budżetów, kiedy ściągaliśmy wielkie gwiazdy, jak Titanic z Niemiec czy Generik Vapeur, obecnie są to wykonawcy święcący triumfy na poznańskiej Malcie, ale i pamiętam niedawne festiwale, na które dostawałem groszowe dotacje.

Mimo iż z czasem krakowski festiwal stał się ważniejszy...

- Ważniejszy - nie, na pewno trochę większy, bo Jelenia Góra, przestawszy być miastem wojewódzkim, zbiedniała na rzecz Wrocławia... Niemniej ja wciąż z czułością i ze wzruszeniem patrzę na poczynania organizatorów z Jeleniej Góry, bo nieustannie jesteśmy ich gośćmi, prezentując kolejne premiery KTO; najnowszy premierowy spektakl o Don Kichocie także już otrzymał zaproszenie, mimo iż nikt go jeszcze nie widział. Sentymentalnie wspominam też tamte pionierskie lata - ileż te nasze kolorowe zespoły wnosiły odmienności w ówczesne biedne i szare ulice; wystarczyło, że ktoś petardę odpalił i już było wydarzenie. Zwłaszcza tam na Dolnym Śląsku, gdzie np. miasto Lubawka przy granicy czeskiej wyglądało wciąż jak z kadru z filmu "Prawo i pięść".

Młodszym przypomnijmy, nakręconego w roku 1964, a opowiadającego o ziemiach zachodnich tuż po zakończeniu wojny.

- Mógłbym przykładów podawać więcej - Lwówek Śląski, Gryfów, znam te miasteczka na pamięć.

Przejdźmy do festiwalu jubileuszowego - program prezentuje się okazale, nieprawdaż?

- Na szczęście prof. Majchrowski zechciał jako prezydent Krakowa docenić znaczenie tego festiwalu, pomógł też Urząd Marszałkowski, który po raz pierwszy od lat zasilił nas wysoką kwotą, po wielu latach pomógł także resort kultury i w efekcie mamy trzy razy tyle środków co rok temu. W sumie kosztuje festiwal około 400 tys. zł. I stąd w ciągu 6 dni możemy pokazać 50 przedstawień, acz nie chcę epatować tą liczbą, bo są w tym etiudy na temat Don Kichota, które zadałem kilku zespołom.

Don Kichot to tegoroczny bohater. Dlaczego?

- Już rok temu zdecydowałem, by festiwale nie były przeglądami, a imprezami tematycznymi. Tamten festiwal poświęcony był twórczości Petera Handkego, w tym roku dominuje Don Kichot, który pojawił się na scenach głównie hiszpańskich, ale i włoskich dwa lata temu, gdy obchodzono 400-lecie ukazania się powieści Cervantesa. W tym roku natomiast przypadają dwa inne jubileusze - 20-lecie naszego festiwalu i 30-lecie teatru KTO. Pomyślałem zatem, że być może Don Kichot to trochę opowieść o tym, co sami robiliśmy przez tyle lat w naszym baraku przy Gzymsików, szumnie nazywanym siedzibą teatru. A może jesteśmy zarozumiali, uważając się za Don Kichotów?

12 lipca zobaczymy na Rynku Głównym premierę Twojego autorskiego spektaklu "Don Quixotage".

- To tytuł z plakatu, ale ostatecznie po dyskusjach nad znaczeniem i pisownią, brzmi on "Quixotage", co nawiązuje do słów ambalaż czy kolaż, bo też ma to być zbiór scen i impresji na temat Don Kichota.

Który jest...?

- Takim gościem, co to znamy go z Krakowa; pisze książki, jest poetą, kimś odklejonym od rzeczywistości, zbliżonym do Mistrza z "Mistrza i Małgorzaty". Za to nasz Sancho Pansa to pracownik korporacji banków, paradujący w garniturze za wiele tysięcy złotych. Naturalnie nie ma w tym spektaklu przygód znanych z dzieła Cervantesa; to są nasze przygody - przygody inteligenta czy wrażliwego poety z początku XXI wieku. Ot, zderzenie dwóch postaw, dwóch pomysłów na życie. I właśnie na dwóch płaszczyznach będzie rozgrywał się ten spektakl - rzeczy ładne i szlachetne będą rozgrywać się półtora metra nad ziemią, a te inne - tuż przy niej. A zaczyna się spektakl w momencie umierania Don Kichota, który w przedśmiertnych majakach przywołuje nierealne sceny... Zamknie tę przypowieść o odwiecznym dylemacie mieć czy być 80 poruszających się wiatraków. Reszty nie zdradzam, zapraszam w czwartek o 21 na Rynek.

Don Kichotów pojawi się w Krakowie kilku.

- Tak - w spektaklach bądź etiudach ośmiu zespołów - z Włoch, Hiszpanii, z Anglii, łódzkiego Teatru Lalek Arlekin, jak i jeleniogórskiej Sceny Dramatycznej im. C.K. Norwida, która pokaże kameralny spektakl oparty na tekście, który wystawi na dziedzińcu Collegium Medicum. Wszyscy spotkają się w niedzielny wieczór podczas parady "Wędrówka Don Kichotów", która przejdzie z ulicy Floriańskiej na Rynek Główny.

Na któryś z tych zespołów zwróciłbyś uwagę szczególną?

- Są w tym gronie grupy już uznane, legendarne. Pierwsza to Teatro Nucleo z Włoch, acz założony przez Argentyńczyków, z którymi spotkaliśmy się 25 lat temu w Jeleniej Górze. Był on wówczas anarchizującym zespołem, potem pomógł w Europie poznańskiemu Teatrowi Ósmego Dnia. Drugi zespół to Sarruga z Hiszpanii, która otwiera festiwal wielką paradą wokół Rynku. Bardzo ciekawie zapowiada się też "Śmierć Don Kichota" - warsztat scenograficzny Central Saint Martin's College of Art, jedyny, jaki pokażemy w sali - w piwnicy Krzysztoforów.

Będą też spektakle odbiegające od bohatera Cervantesa.

- Nie chcieliśmy zanudzić widzów. Zaprosiliśmy zatem klaunów z Niemiec i Portugalii. Będą i inne spektakle, niektóre zostaną zagrane po kilka razy. Będzie świetny portugalski teatr Do Mar, który na placu Szczepańskim przedstawi multimedialne widowisko z gigantycznym ekranem, będzie Ikar Teatr Akt z Warszawy, i "Wiśniowy sad" w wersji ulicznej teatru Voskresinnia z Ukrainy. Tym samym wejdziemy w klimat festiwalu przyszłorocznego, kiedy to skupimy się na Biblii.

Nawet dzieci będą miały grane codziennie o godz. 17 przedstawienie "Zbrodnia i kara"; domyślam się, że to nie Dostojewski?

- To bajki Heinricha Hoffmanna, które w namiocie na Małym Rynku pokaże międzynarodowa grupa z Teatru Figur z Krakowa. Przez te sześć dni od godziny 17 do wieczora, bo o 21 zawsze pokażemy jakieś duże widowisko, będzie się dużo działo. Nieskromnie piszemy na naszej stronie internetowej, że spodziewamy się, że jubileuszowe spektakle obejrzy ok. 80 tys. widzów. Jeśli tak się stanie, jeśli będą usatysfakcjonowani, będę szczęśliwy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji