Artykuły

Konfrontacja ze sobą

"Spalenie matki" będzie czwartą pre­mierą Wybrzeża w tym sezonie i jednocześnie już trzecią prapremierą ("Intymne lęki" i "Posprzątane"). Głównym bohaterem dramatu Pa­wła Sali jest młody mężczyzna, ho­moseksualista (w tekście to Pierwszy, w spektaklu będzie nosił imię Karol). Choroba, cierpienie i śmierć jego mat­ki - umiera na raka - skłania go do przyjrzenia się samemu sobie; swo­jemu życiu, związkowi, temu, jak jest odbierany przez otoczenie.

Autor "Spalenia matki" Paweł Sa­la jest absolwentem kulturoznawstwa oraz dwóch reżyserii: radiowej i telewizyjno-filmowej. Współpracował z TVP i Canal+. Realizuje zarówno słuchowiska radiowe, jak i filmy do­kumentalne. Pracował m.in. przy realizacji nieistniejącego już programu "Pegaz". Na swoim koncie ma także kilkanaście wielokrotnie nagradza­nych dramatów. Oprócz "Spalenia matki" premiery doczekało między innymi "Od dziś będziemy dobrzy" (Teatr Tv w reżyserii autora), "Szwa­czki", "GangBang" czy "Mortal Kom­bajn".

Mirosław Baran: W ostatnich la­tach w polskim dramacie pojawiło się sporo tekstów podejmujących temat homoseksualizmu. Jak na ich tle wypada "Spalenie matki" Pawła Sali?

Michał Kotański: Tych tekstów nie było wcale tak dużo. Poza tym mam poczucie, że nikt się tak na­prawdę porządnie do tego tema­tu nie dobrał. Jest on traktowany albo instrumentalnie - to znaczy młody autor pisze o czymś, cojest mocne i wyraziste, dzięki czemu ma gwarancję, że będzie zauważony (co do pewnego stopnia jest dla mnie zrozumiałe) - albo po­wierzchownie; widzimy gejów, którzy są bardziej lub mniej wy­emancypowani i walczą z niezro­zumieniem. Takie czarno-białe podejście. Nadal dobieramy się do tego tematu niezgrabnie. Kie­dy czytam na przykład "Anioły w Ameryce" Tony'ego Kushnera, to widzę próbę uchwycenia cze­goś więcej niż tylko kolorowego obrazka. To jest próba zrozumie­nia, w jakim momencie znajdo­wało się amerykańskie społeczeń­stwo za czasów Reagana. Nie tyl­ko homoseksualiści. Kushner pokazuje, jak AIDS obnażyło moral­ność tamtych czasów i wykorzystu­je to do zadania pytania - gdzie my się znaleźliśmy jako społeczeństwo, kim my jesteśmy? W polskich dra­matach widzę w tej chwili albo od­powiedzi na pytanka, a nie pytania, albo właśnie czarno-białą wizję świa­ta i gotowe odpowiedzi. Jeżeli nagle w wielu krajach Europy (i nie tylko) legalizowane są związki partnerskie, to znaczy, że jesteśmy świadkami jakichś kulturowych przemian, coś się wyczerpało, coś toruje sobie drogę i dobrze by było, gdyby ktoś próbował to opisać i złapać z jakiejś szer­szej perspektywy. Natomiast jedy­ne na co nas stać, to udowadnianie, że jesteśmy bardziej europejscy od zachodu Europy. Albo że zgniły Za­chód nas kompletnie nie interesuje. To jest prowincjonalne. W "Spaleniu matki" Paweł Sala próbuje sportretować bohatera, którego bezkompro-misowość i konfrontacyjna postawa wobec świata okazują się jałowe. Bo­hater nie chce dać się zepchnąć na margines, ale widzi nagle, że i tak się tam znalazł. Bo nie skonfrontował się z samym sobą. Jakie inne tematy można znaleźć w "Spaleniu matki"?

- To, co chciałbym z tego tekstu wy­ciągnąć, to problem tożsamości i - co za tym idzie - odpowiedzialności. Mam poczucie, że żyjemy w tej chwi­li w kraju bez tożsamości. Po latach zamrożenia w komunizmie jesteśmy nauczeni bezradności, przed któ­rą próbujemy uciekać, doganiając Zachód. Ale świat i Europa się zmie­niają, a my gonimy coś, czego już nie ma. Jakieś własne wyobrażenia. Sto­imy przez to w dziwnym, tanecznym rozkroku. Pytanie jak długo. Widać to świetnie na przykładzie partii rzą­dzącej, która wspaniale wyczuwa frustrację Polaków, ale recepty na nią ma z innej epoki.

Jeżeli bohaterowie "Spalenia mat­ki" chcą zrobić coś ze swoim życiem, muszą najpierw sami się zdefinio­wać. Okazuje się, że bezkompromi­sowa postawa jednego z nich jest tak naprawdę zapatrzeniem w samego siebie. To samo jest z rodzicami bo­hatera, nie potrafią znaleźć sposobu na życie, trzymają się kurczowo nie­skutecznych recept. Ten tekst staje się przez to opowieścią o świecie, w którym niemożliwy jest dramat. Trudno jest głównemu bohaterowi dostrzec spoza swojego cierpienia, użalała się nad sobą, spoza swoje­go buntu, czym jest śmierć jego mat­ki i co się naprawdę wydarza w jego życiu.

Czy wprowadzi Pan do tekstu duże zmiany? Wiem, że pojawi się w wi­dowisku postać trzydziestokilkuletniej businesswoman Laury, której nie ma w tekście Pawła Sali.

- Rozmawiałem niedawno z kolegą pracującym w Londynie. W Anglii są teatry nastawione wyłącznie na nowy dramat. Przychodzi do nich kilkaset tekstów w sezonie, z czego dobry jest jeden, który i tak wyma­ga potem poprawek. Coś podobne­go zaczyna dziać się w Polsce, choć ciągle na niewystarczającą skalę. Ta­deusz Słobodzianek czy Roman Pawłowski konsekwentnie promują polską współczesną dramaturgię. To ważne, jednak ciągle niewystarcza­jące. Ze współczesną polską dramaturgią jest tak naprawdę cholerny problem. Przede wszystkim auto­rom brakuje teatralnego doświad­czenia i warsztatu. Jest kilku tylko autorów, którzy mają determinację, czas, pieniądze, żeby brać udział w próbach i starają się zrozumieć proces, jaki na nich zachodzi. W "Spa­leniu matki" oczywiście będą zmia­ny, które wzięły się z rozmów z Pa­włem Salą jeszcze przed rozpoczę­ciem prób.

"Spalenie matki" będzie pierwszym polskim tekstem, który Pan reżyse­ruje.

Myślę, że cały czas krążę wokół po­dobnych tematów. Mniej lub bardziej świadomie. "Spalenie matki" chyba niejest wyjątkiem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji