Artykuły

Satysfakcja, niedosyt i nadzieja

III edycję Festiwalu Dialogu Czterech Kultur ocenia Michał Lenarciński.

"III edycja Festiwalu Dialogu Czterech Kultur dziś wieczorem [11 września] przechodzi do historii. Przez dziewięć dni Łódź była gospodarzem jednego z największych, jeśli nie największego polskiego festiwalu. Co pozostało z tych dni?

Z pewnością wiele satysfakcji, ale też i pewien niedosyt. Tegoroczny festiwal zanadto zawęził się do trzech kultur: rosyjska była prawie nieobecna, wręcz niezauważalna, jeśli nie liczyć bodaj największego festiwalowego wydarzenia: kompozytorskiego koncertu Gii Kanczelego. Ale i tu nasuwają się wątpliwości: którą tak naprawdę kulturę reprezentował Gruzin na stałe mieszkający w Belgii?

Podczas tegorocznej imprezy zabrakło też projektów adresowanych do odbiorców, którym bliska jest -mówiąc kolokwialnie - kultura młodzieżowa, a więc koncertów muzyki pop, jazzowej czy rockowej. Jedynym wyjątkiem był występ niemieckiej grupy rockowej Kind of Blue i świetny recital Hanny Banaszak, ale to była propozycja skierowana raczej do średniego pokolenia.

Wielkość muzyki

Zaczęło się z wysokiego c: w prologu festiwalu, w koncercie Niewidzialni, wystąpił Joseph Malovany, jeden z najbardziej znanych kantorów żydowskich. Koncert, jaki zrealizowano na Starym Rynku, zgromadził nadspodziewanie wielu słuchaczy, którzy mimo ulewy, dzielnie w nim uczestniczyli. Niejako przy okazji okazało się, że Stary Rynek, wcześniej niedostrzegany przez organizatorów rozmaitych imprez, jest doskonałym miejscem dla podobnych inicjatyw.

Muzyczne życie festiwalu to także wspomniany już wspaniały koncert Gii Kanczelego, którego utwory zagrała młoda i budząca podziw orkiestra kameralna AUKSO pod dyrekcją Marka Mosia i dzisiejszy koncert Krzesimira Dębskiego, który ma przynieść atmosferę lekkości i rozluźnienia.

Mocnym punktem festiwalu były recitale. Przygotowano ich kilka: poza Hanną Banaszak wystąpili: Orna Porat, artystka z Izraela (urodzona w Niemczech), Sława Przybylska, intrygujący Janusz Radek i światowej sławy niemiecka aktorka -Hanna Schygulla. Niestety, ten ostatni, pretensjonalny występ najbardziej elegancko można nazwać - za Grekiem Zorbą - piękną katastrofą.

Siła teatru

Nurt teatralny również nie pokazał dokonań kultury rosyjskiej. Propozycją z najwyższej półki był znany i uznany izraelski Gesher Theatre. Kilkakrotnie zagrany spektakl Adam Zmartwychwstały [na zdjęciu] cieszył się wielkim powodzeniem publiczności, podobnie jak Dybuk w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego, zaprezentowany przez warszawski Teatr Rozmaitości. Łodzianie mieli okazję obcować ze znakomitymi realizacjami w najlepszym wykonaniu.

Na tym tle kompromitująco wypadła produkcja łódzkiego Teatru PowszechnegoDziś wieczorem Lola Blau. Żal każdej wydanej złotówki na tę inicjatywę, pozostaje nadzieja, że choć na rodzimym gruncie Powszechny szybko się zrehabilituje. Przed nami ostatni teatralny wieczór festiwalu, przygotowany również przez łódzką scenę. Teatr im. Jaracza da dziś premierę Wojny matki, sztuki powstałej w oparciu o Matkę Courage Bertolta Brechta. Scenariusz napisał reżyser Remigiusz Brzyk razem z łódzkim poetą Zdzisławem Jaskułą. a w roli głównej wystąpi wybitna aktorka - Irena Burawska.

Wojna Matka i Lola Blau to reprezentanci kultury niemieckiego dramatu,Dybuk zaś połączył w sobie dramat żydowski z polską... prozą (przedstawienie wykorzystuje reportaż polskiej dziennikarki Hanny Krall). Szkoda, że nie mogliśmy odnotować zdarzenia przenikania kultur w dziedzinie teatru czy muzyki, że np. rosyjskiego dramatu nie obejrzeliśmy w niemieckim wystawieniu, a Rosjanie nie mogli pokazać jak inscenizują polską, niemiecką czy żydowską dramaturgię.

Obrazy ruchome i nie

Zapewne trudności finansowe, jakie wciąż przeżywa festiwal, spowodowały, że najliczniej reprezentowaną dziedziną sztuki był film. Projekcje są tanie, więc w cyklu Czterech Wielkich Czterech Kultur pokazano najważniejsze dzieła... pięciorga artystów (błąd w założeniu?): Andrieja Tarkowskiego, Wojciecha Jerzego Hasa, Volkera Schlöndorffa, Romana Polańskiego i cztery obrazy, w których wystąpiła Hanna Schygulla. To jednak raczej pobocza festiwalu, a nie wydarzenia, o których można mówić w kraju czy za granicą.

Skromnie też reprezentowane były sztuki plastyczne. Zaciekawiała propozycja niemieckiej malarki Kathariny Mann Wszystko zaczyna się i kończy kobietą, nie były obecne na festiwalu tuzy polskiego malarstwa, grafiki czy rzeźby. Na marginesie usytuowała się wystawa fotografii Oblicza Łodzi pokazana w Bałuckim Ośrodku Kultury. Rzeźb ani sztuki użytkowej nie zauważyłem.

Rozmowy i dyskusje

Organizatorzy przygotowali sześć spotkań z ciekawymi ludźmi lub tematami. Bez wątpienia wszystkie były bardzo interesujące, ale niektóre z ideą festiwalu rymowały się cokolwiek niezgrabnie. Bo jak ma się problem Jak rozmawiać dziś o holocauście? czy Muzyka rockowa na styku kultur do wydumanego i z gruntu co najmniej dziwnego tematu rozmowy: Konserwować, przerabiać, czy burzyć? - co robić z architekturą Łodzi. Swoją drogą ciekaw jestem, czy komuś przyszło-by do głowy prowadzić identyczne dywagacje na temat architektury Poznania, Krakowa czy jakiegokolwiek innego miasta w Europie.

Kolejne dyskusje przed nami. Trudno udawać, że nie będzie interesował budżet przyszłorocznego festiwalu, który, według zapewnień dyrektora Macieja Okuńskiego, będzie bogatszy, co pozwoli na przygotowanie oferty równie atrakcyjnej, jak podczas pierwszej edycji.

Niestety, wciąż jeszcze po faktycznie wyśmienitym pierwszym festiwalu, pozostają długi do spłacenia. Okuński obiecuje spłacić je najprędzej jak się da, skutecznie też stara się budować prestiż imprezy i zaufanie do niej. Zapewne uda się festiwal uczynić jeszcze atrakcyjniejszym, gdy w gronie sponsorów dostrzeżone zostaną korzyści, płynące z pojawienia się na łódzkiej imprezie.

Festiwal Dialogu Czterech Kultur to wciąż oryginalna propozycja, również dla mediów elektronicznych. Kiedy uda się zgromadzić odpowiedni budżet (w tym roku było to tylko 3 miliony złotych) impreza ma szansę zyskać świetność, na jaką zasługuje. Wiele zależeć będzie też od stanowiska władz miasta i województwa. Włączenie się samorządów do wspierania festiwalu pozwoli dochować wierności idei dialogu kultur, którą stworzył przed czterema laty niestrudzony ojciec festiwalu -Witold Knychalski. Ciesząc się z tego, co jest, koniecznie trzeba dbać o przyszłość, bo w festiwalu tkwi olbrzymi potencjał rozwoju Łodzi. Miasta ponownie dostrzeganego w Europie".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji