Artykuły

Niewidzialny tłum

Obrzydliwości ogrywane przez aktorów sprawiają, że widz zamyka oczy, zamiast skupić się na osamotnieniu bohaterów.

Na inscenizacji "Disco Pigs" Enda Walsha w Teatrze Studyjnym niejeden degenerat mógłby się wyedukować. Wygrywa ona wszystkie konkursy "Jak nie zachowywać się przy stole". Należy urządzać zawody w strzykaniu śliną na odległość i oblewać się piwem. Trzeba przepłukiwać jamę gębową i wypluwać jej treść na posadzkę. A najwyższe miejsce na podium uzyskuje numer "strzelanie strużką z ust przez naciągniętą na twarz czapkę".

Ilość puszek, ofiarnie zużywanych przez aktorów, jest nieprzeliczalna. W całym teatrze jedzie piwem. Ale czy nie ma innego sposobu na pokazanie pary z małomiasteczkowego przedmieścia niż instruktażowa obrzydliwość, panie reżyserze? Wszystkie te chwyty-ohydy niepotrzebnie utrudniają śledzenie najciekawszego aspektu inscenizacji: konsekwentnej wizji przestrzennej, która staje się metaforą osamotnienia bohaterów.

Spektakl otwiera mocny dynamiczny prolog. Oto Prosiak (Hanka Piaseczna) i Świniak (Bartek Krat) w wariackich zapasach licytują się, czyja matka 17 lat temu piękniej urodziła cudowniejsze niemowlę. Od tego fizycznego zjednoczenia (przez równoczesne narodziny i przez wspólną bijatykę) wszystko zaczyna się rozpadać. Świniak roznosi na strzępy Rudego - ale ofiary nie widać, a tylko karykaturalne wymachy w pustą przestrzeń. W scenicznym świecie nie istnieją autobus ani taksówka. Morza, w które wpatrują się postaci, nawet nie słyszymy. Bohaterowie idą na dyskotekę, na niej nikt nie tańczy - dwoje ludzi "giba się" w niewidzialnym tłumie.

Bohaterowie budują namiastkę bliskości: ceremonialne odzywki, gesty, "świński taniec" na parkiecie. Brakuje między nimi rzeczywistego dialogu: partner to tylko lustro, w którym można się przejrzeć. Niezbędnym dla potwierdzenia, że Prosiak jest ekstra, a Świniak jest super. To rytuał podlizywania się z wzajemnością, z nadzieją na odwzajemnienie zachwytów. I na zaspokojenie cielesne.

Tanecznie rozegrana scena seksu jest ostatnią, która utrzymuje pozorną więź między bohaterami. On idzie między widownię, by uczestniczyć w karaoke, ona zostaje na scenie. Podchodzi do niej dżentelmen z jej marzeń, całuje w rękę - i to jest sygnał dla Świniaka, który wpada z piwem, chipsami i zabija gościa. Prosiak wybiega. W ostatniej sekwencji skurczona pod filarem szepcze: "Uciec, uciec". Uciec, ale dokąd? W świat, który dla nich nie istnieje? Jedyna rzeczywistość, jaką Prosiak ze Świniakiem znają, to skrzynka po piwie.

"Disco Pigs" Enda Walsha. Reżyseria Włodzimierz Kaczkowski, muzyka Sambor Dudziński i bracia Tarkowscy. Premiera warszawska w Teatrze "Stara Prochownia" - 7 września 2002. Premiera łódzka: Teatr Studyjny, 23 listopada

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji