Artykuły

W rytuale codzienności

Tej nowej inicjatywie teatralnej patronuje Stowarzyszenie na rzecz Restauracji i Propagowania Sztolni Królowa Luiza w Zabrzu "Pro Futuro", którego głównym celem jest - czytamy w materiałach informacyjnych - "udostępnienie dla ruchu turystycznego dwustuletniej sztolni odwadniająco-transportowej, łączącej niegdyś kopalnię Król w Chorzowie z kanałem Kłodnickim, uchodzącym w Koźlu do Odry. Działania Stowarzyszenia dotyczą zabrzańskiego - mierzącego 2,5 km -odcinka, który połączy dwie części Skansenu Luiza z centrum miasta". Przyznacie Państwo, brzmi to intrygująco i obiecująco. To miejsce, dogodnie położone przy ulicy Wolności prowadzącej do Rudy Śląskiej i Chorzowa, choć już atrakcyjne, kryje jeszcze wiele możliwości. Także dla ludzi kultury. To piękne poprzemysłowe przestrzenie, które można wykorzystywać dla rozmaitych pomysłów artystycznych. Zresztą Zabrze w ostatnich latach coraz chętniej otwiera się, wzorem zachodnim miast, na niekonwencjonalne inicjatywy twórcze w niekonwencjonalnych miejscach (mowa np. o festiwalach jazzowych również organizowanych w pogórniczych budynkach).

Skansen Królowej Luizy stał się nieformalną siedzibą Sceny Propozycji, którą do życia powołał Zbigniew Stryj, jeden z najciekawszych zabrzańskich aktorów, na co dzień związany z Teatrem Nowym. Stryj w przeszłości już wielokrotnie wychodził poza deski swej macierzystej sceny. Tworzył spektakle, organizował akcje artystyczne, pisał i reżyserował, wypełniając lukę, bo przecież Zabrze nie ma teatru i sceny kameralnej. Jeśli zaś dochodziło do prób animowania takich spektakli czy wydarzeń artystycznych, nie mieszczących się w strukturach miejskiego teatru, to wiadomo było, że zawsze za nimi stał właśnie Stryj. Bez niego życie kulturalne Zabrza o ileż byłoby uboższe.

Scena Propozycji wyprodukowała już trzy przedstawienia. "Żywi ludzie" to był spektakl, w którym publiczność odwiedzała trzy miejsca: Muzeum Górnictwa Węglowego, podziemia kopalniane oraz budynek, w którym znajduje się zabytkowa maszyna parowa. Premiera odbyła się dwa lata temu. W roku 2003 Stryj, także w podziemiach, pokazywał spektakl "Ducha nie ujrzysz" wg poezji Karola Wojtyły. Teraz publiczność zobaczyła Ojcowiznę, która grana jest w dawnej górniczej łaźni (jej część stanowi dziś pub piwny).

Spektakl trwa zaledwie godzinę. I dobrze, bo prawdopodobnie gdyby był dłuższy, mógłby widzów znużyć. Dlaczego? Bo jest skonstruowany w oparciu o rytuał życia codziennego i jak każdy rytuał - wykorzystuje powtarzalność scen, gestów, ruchów. A to jest teatr ruchu właśnie. Obywa się bez słów, choć linia dramaturgiczna jest wyraźnie poprowadzona, a narracja przejrzysta, prosta, linearna. Chciałoby się powiedzieć - jak samo życie. Prostota tego przedstawienia jest jego największym atutem.

Zrytualizowany obraz zwyczajnej śląskiej rodziny, pokazywanej od młodości i ślubu dwojga zakochanych aż po ich starość, grozi tym, że kolejne sceny są właściwie przewidywalne. Skoro w domu rodzi się dziecko, to wiemy, że potem będzie chrzest, pierwsza komunia święta, okres dojrzewania itp. itd. Nie ma więc elementu zaskoczenia, nie ma napięcia dramaturgicznego, choć "akcja" posuwa się żwawo w rytm głośno wybijanego taktu zegara i w rytm muzycznych taktów popularnych śląskich bądź kościelnych melodii, granych z offu przez górniczą orkiestrę. Ale to nie przeszkadza. Znacie, to posłuchajcie... Domyślacie się, więc zobaczcie... Bardzo szybko publiczność daje się uwieść plastycznej urodzie tego widowiska. A przecież scenografia jest skromna. To ledwie parę sprzętów, które można by jeszcze odnaleźć w jakimś śląskim mieszkaniu, w którymś z familoków. No i jest stary zegar ścienny gdzieś z tyłu, ale dobrze widoczny. Ważny rekwizyt, bo wyznacza rytm życia, jego harmonię, choć raz zdaje się przyspieszać, raz zwalniać. Nad jego pracą, i w ogóle nad losem tej rodziny, czuwa anioł. Osobliwy to anioł, bo trochę zabawny, trochę rzewny, rozbrajający. Bez niego - i dwumetrowego Krzysztofa Urbanowicza - tego spektaklu w ogóle by nie było.

Oto jądro pomysłu scenariuszowego i reżyserskiego Zbigniewa Stryja. Anioł czuwa bez przerwy, dyskretnie ujawniając swoje emocje, które wywołują szczery uśmiech, nieledwie śmiech. To postać zabawna. Anioł, gdy trzeba, posprząta w kuchni, utuli dziecko do snu, ale i dyskretnie usunie się na bok, gdy młodzi przestąpią progi alkowy. Przecież jednak wprowadza także nutę łagodnej melancholii. Nastroje mieszają się. Uśmiech towarzyszy łzom. Radość codziennym smutkom i troskom. W Ojcowiźnie udało się rozhuśtać te skrajne nastroje i scalić je w jedną całość - poetycką i liryczną. Ten prościutki spektakl może wzruszać. Także dlatego, że animuje świat, którego nie ma. A czyni to bezpretensjonalnie. Metafora losu, który musiał się powtarzać tysiące razy, nie jest sztucznie i piętrowo nabudowywana. Zwyczajność, banalność, codzienność podniesione są tu do wysokości najwyższej cnoty. Nie mamy też wątpliwości, że scala tę górniczą rodzinę miłość, wzajemny szacunek, wierność jakimś zwyczajnym zasadom, które porządkują nasze życie, wprowadzają do niego ład i harmonię.

Stylistycznie spektakl jest czysty, jednorodny. Dagmara Rembecka-Ziaja i Andrzej Kroczyński tworzą parę Ślązaków. Od razu czujemy do niej sympatię. Ją widzimy w domu, gdy sprząta, gotuje obiady i niecierpliwie czeka na powroty męża. Ten zaś troszkę w domu pomajsterkuje, doglądnie dziecka, a gdy niedziela lub święto - rodzina zmierza na odpust albo do kościoła (w udanych scenach zbiorowych grają aktorzy Teatru "11", także córeczki Stryja). Scena goni scenę, obrazy zmieniają się szybko i czytelnie. Ruch jest naturalny, a brak słów - oddala opowieść w stronę rzeczywistości nieledwie zmitologizowanej, a przecież realnej. Nie mamy wątpliwości - to Śląsk lat powojennych, z jego politycznymi nieszczęściami, dramatami katastrof górniczych, ale i tą przestrzenią wolności, której znakiem najważniejszym jest centralnie ustawiony kuchenny stół.

"Ojcowizna" (w hołdzie górniczym rodzinom). Scenariusz i reżyseria: Zbigniew Stryj. Scenografia: Bartłomiej Latoszek. Premiera Sceny Propozycji w Łaźni Łańcuszkowej Skansenu Królowa Luiza w Zabrzu 8 października 2004 roku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji