Najważniejszy moment
Nie załapałem się na ten najważniejszy moment, o którym ludzie myślą przez całe życie - opowiada o śmierci swojej babki siedzący w więziennej celi bohater sztuki Andrzeja Stasiuka "Solo". - "Po śmierci wyglądała tak, jakby ją z czegoś "zrobili, uszyli, Podróba!"
Samotność
W "Solo" mamy więc bohatera, który siedzi w celi i rozmyśla. Bynajmniej nie o tym, co z nim zrobią, raczej o tym, co sam zrobił i jak to się stało, że do tego doszedł. O tym, że jest mordercą, dowiadujemy się dopiero w finale monodramu. Wcześniej skazaniec opowiada jedynie, że nie lubił wychodzić z pokoju. Popadał w coraz głębszą samotność.
- Rodzice nie byli ciekawi, to im nie mówiłem. - O tym np., że na wakacjach u babki na wsi jednym z najbardziej podniecających wspomnień dzieciństwa było dorżnięcie chorej owcy.
Młodym twórcom monodramu "Solo" - aktorowi Michałowi Kowalskiemu i reżyser Agnieszce Olsten - udało się w perfekcyjny sposób ukazać chwiejną, neurotyczną naturę zabójcy. Samozadowolenie dosłownie i w przenośni, to z jednej strony:
- Siedzę sobie jak król i gówno mnie obchodzi proletariat za oknem.
Strach i jego organiczne objawy: wspomnienia, złe sny, "delirki", gonitwa myśli - z drugiej.
Wszystko się toczy. Żyjesz, żyjesz i ni z tego, ni z owego kitujesz. Śmierć to jedno wielkie nic, gówno, puste w środku, trochę wstrętne, mało się różni od życia.
Osaczony
Niezwykle wiarygodne wcielenie się w psychikę człowieka odizolowanego, zamkniętego sam na sam ze swoją pamięcią, odczuwaniem, obciążeniem wymaga nie lada aktorskiego talentu i warsztatu. Z próby zmierzenia się z rolą mordercy Michał Kowalski wychodzi obronną ręką. Całą godzinę gra na maksimum aktorskich możliwości. Gra do bólu.
To bardzo trudne grać w takim osaczeniu, widzieć wlepione w siebie oczy. Na próbie generalnej zjadła mnie trema - przyznał aktor po premierze. Premierę wytrzymał znakomicie.
Śmiertelny peep-show
Dlaczego w osaczeniu? Dla potrzeb spektaklu opróżniono piwniczną meblarnię teatru Wybrzeże, a scenograf Teodor Sobczak urządził w niej ciasną celę. "Solo" jest więc inauguracją kolejnej, po Malarni sceny teatralnej Wybrzeża.
Więźnia oglądamy przez zakratowane okienka jak na peep-show. Nie jesteśmy jednak podglądaczami, ale uczestnikami ostatniego widzenia skazańca. Każdy widz oddzielony od innych ścianką pozostaje sam na sam w swoim boksie z lękiem, obsesją śmierci i bólem istnienia. Ucieczki nie ma.