Artykuły

Aktorzy na nagiej scenie

"Toksyny" Krzysztofa Bizio w reż. Wiesława Saniewskiego z Teatru im. Jaracza w Łodzi. Na X Ogólnopolskim Konkursie na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej obejrzał Mateusz Żurawski.

"W teatrze to rzadkość, że spektakl prowadzą swoją grą wyłącznie aktorzy. Na ogół domaga się on scenografii, operowania światłem i tła dźwiękowego. Ale takie właśnie ascetyczne są Toksyny w reżyserii Wiesława Saniewskiego z Teatru im. S. Jaracza w Łodzi. I dlatego warto się na nie wybrać, choć przedstawienie nie należy wcale do łatwych w odbiorze.

Dwa dni temu mielimy okazję obejrzeć Toksyny gościnnie na deskach warszawskiego Teatru Małego, w ramach odbywającego się właśnie przeglądu laureatów i finalistów X Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.

W spektaklu Saniewskiego praktycznie nie ma scenografii. Tylko blaszana buda, na początku przedstawienia jeszcze zamknięta. Wewnątrz jedno krzesło i dwóch mężczyzn - młodszy i starszy.

Cisza. Za chwilę już cicho nie będzie. Rozpocznie się dialog, a mężczyźni - Bronisław Wrocławski i Sambor Czarnota - zmierzą się ze sobą w kolejnych epizodach - o zabijaniu, pieniądzach, samotności... O potrzebie wypełnienia wewnętrznej pustki.

Kiedy czyta się Toksyny Krzysztofa Bizio, można uznać tekst za przegadany. Ludzie zagubieni we współczesnym świecie pozbawionym wartości, drastyczne sytuacje wzięte z pierwszych stron gazet... Czy może nas to jeszcze poruszyć - po sztukach Sarah Kane i Wernera Schwaba?

Inscenizacja Saniewskiego pokazuje, że jednak może. Aktorzy nie zawiedli. Udźwignęli sztukę i poprowadzili ją bardzo naturalnie, bez popadania w żadną drażniącą manierę. Ale przede wszystkim włożyli naprawdę dużo emocji w dialog, który na papierze wydawał się martwy. Choć obydwie postacie nieustannie się między sobą ścierały, między aktorami nie było walki. Wręcz przeciwnie. Znakomicie współgrali, dopełniali się nawzajem, pomimo skrajnie odmiennych stylów - stonowany Wrocławski, konsekwentnie kreujący jedną postać, silnie kontrastował z pełnym ekspresji Czarnotą, który co chwila prezentował swoje nowe oblicza. Po spektaklu aktorzy kłaniali się bez wymuszonych uśmiechów. Byli naprawdę zmęczeni.

Toksyny to jeden z pięciu spektakli konkursowych, które, oprócz tego, że nagrodzono je już wcześniej, zostały uhonorowane wystawieniem na warszawskiej scenie narodowej".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji