Artykuły

Aniołowie o brudnych twarzach

Pisowscy spin-doktorzy poprowadzą kampanię wyborczą z impetem bulteriera. Zdemaskują, obnażą prawdziwe oblicze i zagryzą nieporadnego przeciwnika. Wygrają wybory. Przecież mamy w IV RP siedmioprocentowy wzrost gospodarczy, mnóstwo funduszy z Unii, mniej ofiar wypadków drogowych, tudzież becikowe - pisze reżyser Jan Klata w Gazecie Wyborczej Świątecznej.

Dwa lata temu na warszawskiej ulicy zobaczyłem plakat. Był zupełnie inny od całej reszty cukierkowej konfekcji bijącej nieszczęsnych wyborców po oczach photoshopowo obrobionymi identycznie fałszywymi uśmiechami kandydatów na wybrańców. Ciekawie kadrowany, czarno-biały, wyrazisty, z mocnym rastrem, od razu przyciągnął moją uwagę, więc przystanąłem. Patrzył na mnie Mariusz Kamiński, człowiek uczciwy i godny zaufania, obecny szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Człowiek, na którego oddałem mój głos. Mariusz Kamiński, niestety, nie istnieje, podobnie jak Zbigniew Ziobro, Ludwik Dorn czy którykolwiek z sympatycznych lub mniej sympatycznych członków PiS. Nie ma czegoś takiego jak Prawo i Sprawiedliwość, ba! - nie istnieje nawet Lech Kaczyński. Jest tylko Jarosław Kaczyński, jego wizje i obsesje. To w jego głowie powstają i umierają wielkie idee. (Ostatnio raczej umierają). Nigdy przedtem w niepodległej Polsce jeden człowiek nie miał takiej władzy. Z wizjonerskim projektem IV RP wiązano ogromne nadzieje wynikające z coraz bardziej ewidentnych słabości naszego państwa, skumulowanych, nierozwiązywanych przez kolejno kompromitujące się ekipy rządzące.

Wszyscy pamiętali sprawę Rywina, Sobotkę, butę Czarzastego, Kwiatkowskiego oraz ich protektorów. Byliśmy bezsilnymi świadkami niszczenia służby cywilnej, gdy Leszek Miller obchodził prawo, mianując niekompetentnych aparatczyków na stanowiska p.o.

Wiedzieliśmy, jak tworzono możliwie zagmatwane, dające możliwość "eksperckich interpretacji" prawo podatkowe. Urzędnicy Ministerstwa Finansów nie byli bynajmniej wyjątkiem w morzu korupcji. Obraz demoralizacji znacznej części elit, postępującego rozwarstwienia społeczeństwa, mnożących się grup wykluczonych, skazanych na beznadziejną wegetację i reprodukcję biedy nie był produktem czarnej pisowskiej propagandy, podobnie jak uprzywilejowane korporacje oraz podejrzane związki polityki i świata biznesu. Przekonaliśmy się, że samoregulujący się rynek jest taką samą utopią jak gospodarka planowa.

Nie wiem, czy potrzebowaliśmy kolejnej RP, wiem, że potrzebowaliśmy Polski solidarnej, uczciwej, silnego państwa, mocnych więzi społecznych. Teraz wiem, że nie potrzebowaliśmy wizji Robespierre'a i Saint-Juste'a: "Rewolucja - to niesłychany czyn narodu, który dowiódł, że duch ludzki zdoła przełamać wszechmoc natury - na mocy wyższego prawa. Znacie tę historię rewolucji. - Istnieje wszakże inna, która nie jest dziełem całego narodu. Ta druga przedstawia się jako długi splot zdrad, szachrajstw, płatnych intryg, spisków o brudnych podstawach i prowokatorskich zamachów" (ten i dalsze cytaty za "Sprawą Dantoną" Przybyszewska).

Zatriumfowała wszechobecna logika podejrzeń. Teraz, mądrzejszy o dwa lata, mam wrażenie uczestniczenia w rzeczywistości głęboko paranoicznej, napiętnowanej najbardziej chorymi, destrukcyjnymi cechami charakteru Jarosława Kaczyńskiego. Zamiast korupcji mamy (nieudolne) nadużywanie walki z korupcją do niszczenia wszystkiego wokół. Zrobili coś kompletnie źle, ale chcieli dobrze. Okazało się, że silne państwo polega na wszechobecnej inwigilacji. Kapitan Hak na tropie. "Jeden drugiego brzemiona noście" zastąpione zostało hasłem "Jeden na drugiego donoście". Słowo przeciw słowu. Nagrywajcie, podsłuchujcie, przesłuchujcie! Podejrzewajcie bliźniego swego jak siebie samego! Inwigilacja oblężonej twierdzy jest łatwiejsza. Służby węszą spisek. Służby widzą przeciek. Służby dysponują porażającą wiedzą, ale nie powiedzą. Kto strzeże strażników? Robespierre: "Trybunał Rewolucyjny nie jest sprawiedliwy. To nie sąd: to broń. Ma tępić wrogów, a nie karać winnych. Trzeba poświęcić sumienie, jak poświęcamy życie".

Czy solidarne państwo polega na szczuciu, judzeniu, niszczeniu wzajemnego zaufania, antagonizowaniu jednych przeciw drugim, niszczeniu i tak wątłych więzi społecznych? Inteligencja techniczna kontra inteligencja humanistyczna, Lepper kontra Ziobro, Kaczyński kontra Giertych, ojciec z AK kontra dziadek z Wehrmachtu, doktor Dżi kontra transplantologia, zwykli ludzie kontra elity, lekarze kontra pacjenci, pielęgniarki kontra lekarze, pielęgniarki kontra pielęgniarka itp. Kaczmarek przed kontra Kaczmarek po. Kto kogo. "Rodzina Soprano" alla polacca. Jak możemy mówić o Polsce solidarnej, dialogu społecznym, kiedy dialog to słowo, które nie występuje w słowniku Jarosława Kaczyńskiego? Są tylko monologi oraz, niestety, mnóstwo didaskaliów. Porażająca histeria permanentnej sensacji. Kaczyńska masakra piłą mechaniczną. Wszystko to po ciemku: w kręgu podejrzeń.

Urazy i kompleksy Jarosława Kaczyńskiego stały się kompleksami Polski. Nasze państwo zostało spersonalizowane - działa zgodnie z cechami charakteru Kaczyńskiego. Najgorszymi cechami. W związku z tym Polska ma kompleks niższości. "Istotą kompleksu niższości (węzłowiska upośledzenia) jest pewne podświadome niezadowolenie ze swojego położenia czy stanowiska w świecie i ze stosunku otoczenia, które zdaje się być zbyt obojętne czy negatywne wobec rzekomych wartości i czynów danego osobnika" ("Niemyte dusze" Stanisław Ignacy Witkiewicz). Dalej Witkacy widzi dwie drogi wyjścia: "Droga rzeczywistości wiedzie przez realny trud do czynów usprawiedliwiających (...) istnienie danego stworu na tej ziemi. Druga droga, droga nieprawdziwego napuszenia urojoną wielkością, którą na pewien czas nawet innych zamamić można, wiedzie przez kraj brzydkiej i małej fikcji do niesławnego końca, który można by porównać do rozprucia pustego, nadętego śmiesznie balonu".

Twórca IV RP ma unikalny (na skalę światową!) talent do zrażania do siebie aktualnych i potencjalnych przyjaciół. Stąd bezustanne podejrzenia, poszukiwanie winnych, obrażalstwo, małoduszność, mściwość. Nie ma miejsca na jakąkolwiek dyskusję, najmniejszą choćby różnicę zdań. On nie dyskutuje, on "kończy znajomość". Krzywd, prawdziwych czy urojonych, nie wybacza nigdy. To oryginalna wizja uprawiania polityki, dbania o dobro wspólne. Rycerskie, kulturalne, a nawet przyzwoite potraktowanie przeciwnika nie mieści się w głowie premiera, a definicja śmiertelnego wroga jest patologicznie szeroka. Pozostaje pogarda. Robespierre: "Był pan jednym z odprysków masy społecznej w zeszłorocznej fazie jej życia. Osobiście jest pan miernym adwokatem prowincjonalnym. Znaczenie pańskie było funkcjonalnie zależne od sytuacji, jak znaczenie zera od jego położenia w układzie cyfr".

Czy lepszą Polskę lepiej było robić z Mazowieckim, Wałęsą, Bartoszewskim, Mellerem, Marcinkiewiczem, Sikorskim, czy z tymi, którzy ich (nie) zastąpili? Ludźmi kompletnie nieprzygotowanymi do pełnienia swoich funkcji bądź też bezmyślnie dyspozycyjnymi. O umiejętności doboru współpracowników świadczy eksminister Kaczmarek. Najwyższe szczeble polskiej polityki stały się miejscem realizacji frustracji. Majestat państwa jest używany do porachuneczków. Masakra w klubie karaoke. W planach: Sąd Ostateczny, gdzie Kaczyński będzie sądził żywych i umarłych.

"- Danton, ja pana znam.

- Co to ma znaczyć?!

- To znaczy, żem pana... zrozumiał. Teraz znam pochodzenie pańskiego majątku. Pańską dyplomację z wrogiem. Tego bilansu nic już pogorszyć nie może. Widzi pan zatem, że dobro narodu brzmi w pańskich ustach trochę... niegustownie. Ale - dla pewnych powodów - ukrywałem po dziś dzień swą smutną wiedzę. I gotów jestem okłamywać opinię nadal; gotów jestem zapewnić panu bezkarność, jeżeli pan przejdzie na stronę rządu".

Czy IV RP to państwo Robespierre'a?

Gdzie jest program pozytywny po stronie rządu? W imię czego rządzono wspólnie z Łyżwińskim? Przyzwoitość rządzących nie polega na powstrzymywaniu się od robienia czegokolwiek w obawie przed zrobieniem czegoś źle. Gdzie edukacja? W mundurku? Gdzie polityka prorodzinna? W beciku? Gdzie naprawa instytucji państwowych? Lekiem na kompromitację KRRiT stała się jeszcze większa kompromitacja tej instytucji, antidotum na majstrowanie przy ordynacji - dalsze manipulacje zgodne z doraźnym partyjnym interesikiem. Jakie prawa stanowi parlament? Czy ilość przechodzi w jakość?

Co z sądownictwem? "Jeśli się cofniemy o jeden cal, przepadliśmy. Prawo dobra powszechnego neutralizuje wszelkie paragrafy. Jeśli pan uważa zniszczenie Dantona w tych warunkach za bezprawie - musi pan to bezprawie popełnić. (...) Panu wydajemy wrogów Republiki, których trzeba usunąć - nie sądzić". Co z krystaliczną uczciwością ministrów, urzędników i współpracowników Kaczyńskiego? Wszystkie najbardziej wizjonerskie, niepopularne decyzje, które trzeba podejmować od razu po objęciu władzy - gdzie one są? Co z systemem emerytalnym? "Witamy was, bracia bankruci!" Kumulacja zaniedbań kontra emanacja władzy: remis. Niestety. Żaden z żywotnych problemów społecznych nie został rozwiązany. Społeczna rewolucja spaliła na panewce.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji