Artykuły

Na orbicie wampirzych serc

To nie była zwykła premiera. Sobotni, uroczysty pokaz musicalu Romana Polańskiego był prawdziwym świętem europejskiego teatru.

Publiczność zerwała się z miejsc niemal w tej samej chwili, w której skończyło się przedstawienie. Owacja na stojąco zdawała się nie mieć końca. Kiedy wreszcie kurtyna opadła, rozległ się za nią wielki zbiorowy krzyk. Krzyk radości, ulgi i dumy. Dla takich chwil się żyje. I haruje.

Przebudzenie

Trzygodzinny "Taniec wampirów" w reżyserii Corneliusa Baltusa powinien być grany bez przerwy, by nie mąciła ona snu na jawie, w jaki się wchodzi, gdy gasną światła. Na oczach widzów rozgrywa się dramatyczna walka rozumu z pożądaniem. Posępny książę von Krolock, znękany życiem wiecznym i wpijaniem się w łykowate szyje transylwańskich chłopów, uwodzi siedemnastoletnią Sarę - córkę żydowskiego karczmarza.

Swoimi nocnymi wizytami budzi w niej kobietę - gotową na śmiertelnie niebezpieczną ekstazę, jaką przeżyć ma dzięki siłom nieczystym, i zatracającą się w obłędzie. Urok wampira jest tak mocny, że nie musi nawet Sary porywać. Wystarczy, że wspomniał a balu, a sama zjawia się u wrót jego zamku. Książę lubi smak dobrowolnie oddanej krwi. Przed ostatecznym uderzeniem nieco przydługich siekaczy Krolocka może uratować dziewczynę tylko zdziwaczały profesor Abronsius, całe życie uganiający się za wampirami z osikowym kołkiem, i jego młodziutki asystent, Alfred. Zjawiają się na zamku z naiwną wiarą, że zwalczą zło i wygrają z kobiecym pożądaniem...

Szykuj się, dziecko

Ta romantyczna historia odtworzona na deskach Romy zawdzięcza swą urodę Borysowi Kudliczce i Dorocie Kołodyńskiej. On stworzył bajkową scenerię zabitej dechami wioski (wznosząc na scenie tylko jedną chatynkę - karczmę Chagala) i mrożącego krew w żyłach zamku von Krolocka. Ona zaprojektowała fantastyczne, zmysłowe kostiumy wymagające przez swą różnorodność nie lada pomysłowości.

Na scenie kręcą się bowiem i zwykli śmiertelnicy - chłopi, zwariowany profesor czy ohydny garbus, sługa księcia, jak i cały zastęp wampirów ściągających na bal. Przy udziale Jagi Hupało i Thomasa Wolfa (wymyślne fryzury i peruki) oraz Sergiusza Osmańskiego (nawiązujące do stylu haut couture makijaże) scenogaf i kostiumolog stworzyli malowniczy sztych, który ożywa dzięki pozostałym artystom pracującym nad "Tańcem wampirów".

Atmosferę grozy i bajkowości wzmagają animacje Piotra Dumały, które wraz z bardzo szybkimi i częstymi zmianami miejsca akcji nadają spektaklowi niemal filmowe tempo.

Przechadzające się wśród publiczności wampiry mrożą krew w żyłach. Żeby jednak, zgodnie z intencją Romana Polańskiego, było bardziej śmiesznie niż strasznie, spektakl pełen jest lekkiego dowcipu, co jest przede wszystkim zasługą tłumaczenia Daniela Wyszogrodzkiego, który wspiął się na wyżyny swego talentu translatorskiego. Jego wersja piosenki "Total eclipse of the heart" (Na orbicie serc) wylansowanej przez Bonnie Tyler, a tu śpiewanej przez Krolocka do Sary, ze znakomitą frazą "Szykuj się, dziecko!", czy śpiewana wyliczanka zbiorów bibliotecznych księcia to prawdziwe perełki.

Muzyka Jima Steinmana grana przez zespół pod kierownictwem Macieja Pawłowskiego jest porywającą potęgą.

Musicalowe kreacje

Odkryciem Romana Polańskiego, który sam wybierał aktorów do przedstawienia, jest nie tylko Malwina Kusior, grająca Sarę, a liryczną barwą głosu przypominająca Edytę Górniak - to, zgodnie z zapowiedziami twórców spektaklu, rzeczywiście obiecująca, obdarzona wdziękiem i dużymi możliwościami wokalnymi artystka.

Jednak absolutny zachwyt budzi obsadzony w roli Krolocka student drugiego roku Akademii Muzycznej w Gdańsku, Łukasz Dziedzic. Znakomity głos i charyzma. Jego rola to prawdziwa musicalowa kreacja.

Triumf talentów

W małym, wytrwale wspinającym się na palcach, by dosięgnąć zachodnich standardów, teatrze Wojciecha Kępczyńskiego obejrzeć więc można przedstawienie, które pokazuje, jak nad techniką i pieniędzmi zwycięża siła wyobraźni, wielki talent i zespołowa, ciężka praca. Zawrotna w polskich warunkach suma 3 mln zł nie zrobiłaby wrażenia na producentach teatralnych z Wiednia czy Hamburga. Tam powstały wcześniejsze realizacje "Tańca wampirów", pełne rozmachu, jaki dawał duży budżet, nowoczesna technika, bogata maszyneria teatralna oraz przestrzeń, pozwalająca na to, by wampiry przechadzały się po 11-metrowych schodach. Łatwiej wtedy o sukces.

W warszawskiej Romie zdarzyło się coś więcej. Nie tyle sukces, co cud.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji