Artykuły

Hit i kit

"Pippi Pończoszanka" w reż. Agnieszki Glińskiej w Teatrze Dramatycznym i "Straszna gospoda" w reż. Jana Szurmieja w Teatrze Żydowskim w Warszawie. Pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej - Wysokich Obcasach.

Dlaczego wysyłać dziecko na spotkanie z bezczelną feministką? Z kłamliwą anarchistką utrzymywaną przez przestępcę? Z młodocianą awanturnicą? Bo dzieciaki i tak odkryją ją kiedyś w sobie. Tak jak twórcy spektaklu "Pippi Pończoszanka" [na zdjęciu] odkryli w sobie szaloną dziewięciolatkę okrzykniętą po latach ikoną feminizmu i ruchu Girl Power. Odkryli Pippi beztroską, swobodną, ale też Pippi córkę wiecznie nieobecnego ojca pirata, Pippi samotną, obcą, nieprzystosowaną, odrzuconą. Z tą Pippi niełatwo sobie poradzić. Wiedzą o tym rodzice dzieci nadpobudliwych i tych zmyślających. Ci nazbyt porywczy i ci, którzy na poznanie swoich pociech mają najwyżej trzy godziny w tygodniu. Dlatego w przedstawieniu Agnieszki Glińskiej mała mieszkanka Willi Śmiesznotki to nie tylko cudowne dziecko o nieograniczonej wyobraźni. To także lusterko kompleksów, lęków i smutków, jakie rzeczywistość funduje nam i naszym dzieciom. Świat wokół rudej bohaterki jest nadal tak kolorowy i wciągający jak ten, który pamiętamy z książki Astrid Lindgren. W foyer teatru czekają nakrapiane konie, huśtawki, pigułki arbuzowe. Mały widz nie może się znudzić tą Pippi. A dorosły? Dorosły zrozumie, za co naprawdę kochał tę postrzeloną dziewczynkę. Bo czy każdy z nas nie musiał być kiedyś "najsilniejszym dzieckiem na świecie", by znosić małe wielkie tragedie codzienności?

"Pippi Pończoszanka", reż. Agnieszka Glińska, Teatr Dramatyczny w Warszawie

Jest pewna szczególna kategoria spektakli dla nikogo. Są zbyt infantylne dla dorosłych, a jednocześnie zupełnie nieprzystosowane do potrzeb widza dziecięcego (nieznośnie długie, czasem wulgarne, mroczne, skomplikowane fabularnie). Do tej kategorii zalicza się "Straszna gospoda". Polska prapremier musicalu na podstawie krótkiego opowiadania Isaaca Bashevisa Singera była zapowiadana jako atrakcja dla całej rodziny. Jaka musiałaby więc być taka rodzina? Musiałaby cenić twórczość zespołów satanistycznych (główni bohaterowie - czarownica i półdiabeł - urządzają koncert, w którym brak może jedynie zarzynania kurczaków) i gardzić piosenkami wykonywanymi czysto. Dzieci powinny być przystosowane do wielogodzinnego przesiadywania w fotelach, a dorośli - do naiwnych historyjek okraszonych ponadprzeciętną porcją sprośności. Teatr Żydowski ma wśród warszawskich scen szczególną pozycję teatru-arki, instytucji o pięknej historii i wielkich tradycjach. Trudno wyobrazić sobie stolicę bez jego barwnych, refleksyjnych, wzruszających spektakli, a Festiwal Singerowski - bez nowej premiery w przybytku Szurmiejów. Dla niektórych pozostaje jednak (niesłusznie?) egzotycznym muzeum, gdzie jakość artystyczna wypierana jest przez misję "ocalić od zapomnienia". Tym bardziej więc nie powinien marnować szansy na przełamanie tego stereotypu.

"Straszna gospoda", reż. Jan Szurmiej, Teatr Żydowski w Warszawie

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji