Artykuły

Budowa Opery - Sepioł odpowiada Nawarze

Przy dużych, trudnych realizacjach sukces nie jest pewny, ale ktoś, kto nie stawia wyzwań, unika wprawdzie porażek, ale czy ma sukcesy? - Janusz Sepioł odpowiada na zarzuty Marka Nawary związane z budową Opery w Gazecie Wyborczej - Kraków.

W związku z artykułem w sobotniej "Gazecie" z cyklu "Przystanek Kraków" ["Nie jestem rewolucjonistą", rozmowa z marszałkiem małopolskim Markiem Nawarą], dotyczącym m.in. budowy gmachu Opery Krakowskiej, chciałbym dodać kilka uściśleń i podzielić się pewnymi ogólniejszymi uwagami.

Stwierdzenie, że "podobnych obiektów powstało w skali kraju zaledwie kilka", jest nieprecyzyjne o tyle, że powstał tylko jeden - Opera Nova w Bydgoszczy, budowana blisko trzydzieści lat. Gmach opery w Białymstoku jest dopiero na etapie rozpoczynania robót, a Opera Wrocławska była to odbudowa po częściowym pożarze (trwająca bodaj dziewięć lat). W związku z tym nie mamy w kraju większych doświadczeń i stwierdzenie, że "gdyby proces inwestycyjny prowadził profesjonalista, który miał do czynienia z podobnymi realizacjami, to nie byłoby problemu" jest z kategorii pobożnych życzeń. Oczywiście, miała miejsce w ostatnich latach "podobna realizacja" - to Filharmonia Łódzka. Tyle tylko, że jej autorem jest akurat projektant Opery Krakowskiej - Romuald Loegler.

Decydując się na rozpoczęcie budowy jesienią 2004 roku mieliśmy wszyscy (dyr. Nowak, jego zastępca ekonomiczny dyr. Rozkrut i ówczesny zarząd województwa) świadomość, że dokumentacja wykonawcza jest niepełna, a wyposażenie sceniczne będzie odrębnym przedsięwzięciem. Gdybyśmy postąpili inaczej, budowa opery nie znalazłaby się wśród projektów finansowanych z pierwszej edycji środków europejskich (przyznanych na lata 2004-2006). Mówiąc inaczej, do budowy moglibyśmy przystąpić dopiero w ramach nowej transzy, czyli praktycznie rzecz biorąc w roku 2008. Gotów jestem się założyć, że przeprowadzony dzisiaj przetarg na jej wykonanie przyniósłby kwotę o kilkadziesiąt, a może i kilkaset procent wyższą.

Tu dotykamy dwóch szkół budowania. Albo podejmujemy decyzje odważne, choć obarczone ryzykiem, albo dążymy do perfekcji, studiujemy, planujemy, rozważamy. Stałem na stanowisku, że pewne problemy lepiej przecinać, niż je rozsupływać. Czterdzieści lat zastanawiano się nad dworcem autobusowym w Krakowie - za mojej kadencji został on po prostu wybudowany. Latami trwała dyskusja, gdzie na Sądecczyźnie powinien być most przez Dunajec - bliżej Starego czy Nowego Sącza. W efekcie, nie było go w ogóle. Dziś trwa już jego budowa w ciągu obwodnicy Starego Sącza. W sprawie opery pięćdziesiąt lat trwały przymiarki, dyskusje, konkursy. Tu podjęto decyzję i podjęto budowę w bardzo niesprzyjających okolicznościach prawnych - tak trudnych, że bez ich zmiany odpowiedzialni za Euro 2012 oświadczyli, ze nie potrafią nic zrobić.

Przy budowie Opery budowniczowie natknęli się na wielkie problemy związane z adaptacją starego budynku ujeżdżalni i zjawisko skokowego wzrostu kosztu materiałów i siły roboczej. Nie ma też co narzekać, że budowa jest skomplikowana "ze względu na procedurę konkursową, na sposób wyłaniania projektu". Otóż procedura konkursowa jest postępowaniem rutynowym w przypadku przedsięwzięć publicznych. Tak został zrealizowany np. budynek Małopolskiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Krakowie, tak została sporządzona dokumentacja Muzeum Lotnictwa, Mediateki czy wspomnianego mostu na Dunajcu. Jako pełnomocnik prezydenta ds. kultury, przeprowadziłem procedurę konkursu na projekt Muzeum Sztuki Współczesnej, przecięta została także niekończąca się debata na temat Centrum Kongresowego i wykorzystania terenów przy rondzie Grunwaldzkim. Konkurs na ten obiekt będzie rozstrzygnięty w najbliższych tygodniach.

Jeden z moich szefów, u którego terminowałem, powiedział mi kiedyś: "lider jest od tego, by stawiał gzyms, jego zespół musi w tym czasie szybko wybudować ścianę, żeby gzyms się nie zwalił". Przy dużych, trudnych realizacjach sukces nie jest pewny, ale ktoś, kto nie stawia wyzwań unika wprawdzie porażek, ale czy ma sukcesy? Czyż nie jest niepokojące, że przez rok nowej kadencji województwo małopolskie nie przygotowało projektowo, konkursowo żadnego nowego przedsięwzięcia?

(...) Musimy jednak pamiętać, że ta inwestycja była źle przygotowana w 2004 roku tak przez samego inwestora, jak i w zakresie, za który odpowiadał zarząd województwa poprzedniej kadencji kierowany przez pana marszałka Janusza Sepioła. Wadliwe przygotowanie skutkowało tym, że dyrektor R., mimo nawet może dobrej woli, nie radził sobie z budową. (...)

W mojej ocenie wynikają one [błędy dotyczące inwestycji - dop. red.] z tego, że inwestorem jest sama opera, która po odejściu dyrektora Nowaka nie potrafiła nawiązać właściwych relacji z inwestorem zastępczym, projektantem i wykonawcą. (...)

Ten projekt jest wyjątkowy. To nie jest prosta kładka na rzece, to olbrzymie przedsięwzięcie. I nie tylko dlatego, że ma kosztować ponad 100 mln zł i że podobnych w skali kraju powstało zaledwie kilka. Skomplikowane jest przede wszystkim ze względu na procedurę konkursową, na sposób wyłonienia projektu i umowę z architektem. Poza tym dochodzi tu jeszcze problem środków ZPORR-owskich. Procedura była przyspieszona, bo zarząd województwa poprzedniej kadencji chciał je wykorzystać. Mówił o tym na sesji sejmiku mój poprzednik na stanowisku marszałka Janusz Sepioł.

Gdyby proces inwestycyjny przez cały czas prowadził profesjonalista, który miał już do czynienia z podobnymi realizacjami, to nie byłoby problemu. (...)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji