Artykuły

Miłość wielka i niespełniona

- Ta smutna historia oparta na faktach nie jest wyłącznie opowieścią o geniuszach, lecz także o zwykłych śmiertelnikach - mówi MAGDALENA PIEKORZ o reżyserowanej przez siebie w Krakowie "Łucji szalonej".

Rozpoczynając próby "Łucji szalonej", której premierę zobaczymy jutro na Scenie Miniatura, napisała Pani w jednym z felietonów: "To nie jest sztuka branżowa adresowana do miłośników trudnych książeki do zapalonych bibliofilów" - skąd to zastrzeżenie?

- Chciałam podkreślić, że ta smutna historia oparta na faktach, a opowiadająca o wielkiej miłości Łucji, ekscentrycznej i nieprzeciętnie inteligentnej córki Jamesa Joyce"a do Samuela Becketta, sekretarza ojca, nie jest wyłącznie opowieścią o geniuszach, lecz także o zwykłych śmiertelnikach. Rzecz dzieje się w artystycznym środowisku Paryża, ale problemy, z którymi zmagają się nasi bohaterowie, są podobne do naszych. Tak naprawdę, w tym tekście można znaleźć wszystko, czym od zawsze żył, i o co martwił się człowiek.

Wszystko, czyli co?

- Miłość wielką i niespełnioną, żal, smutek, samotność - różne emocje, które są nieodłącznym towarzyszem życia. A wynikają one z tych najważniejszych relacji międzyludzkich, które autor, Don Nigro, zawarł w swoim dramacie: mistrz - uczeń, kobieta - mężczyzna, ojciec - córka, matka - córka, matka - ojciec, artysta - artysta... Z tych relacji jasno wynika, jak trudno człowiekowi żyć bez miłości. Łucja cierpi, bo genialny ojciec dawkuje jej swoje uczucie; okazuje je tylko wtedy, gdy nie tworzy. Jednocześnie Łucja jest dla niego muzą - bez niej nie potrafi pisać. Ona cierpi również z powodu niespełnionej miłości do Samuela Becketta, człowieka niezdolnego do odwzajemnienia takiego uczucia. Z kolei Nora jest spełniającą swe obowiązki żoną Joycea i matką ich dzieci, ale osobą chłodną, oschłą, nieumiejącą okazywać miłości. Relacje, pomiędzy ślepnącym Joyce'em a jego sekretarzem Beckettem, któremu pisarz dyktuje swą powieść, a właściwie relacje pomiędzy wszystkimi postaciami stanowią niejednoznaczną, zaskakującą puentami opowieść, z której wyłaniają się ciekawie skonstruowane psychologiczne portrety bohaterów tego dramatu. -

Czy portretując rodzinę autora "Ulissesa" i krąg jej przyjaciół sięgała Pani także do materiałów biograficznych?

- Poza dramatem Don Nigro przestudiowałam dokładnie "Listy Jamesa Joycea" i dwie wielkie biografie: o cierpiącejej na schizofrenię Łucji i o Norze, będącej pierwowzorem Molly Bloom z "Ulissesa". Myślę, że dzięki tym materiałom udało nam się też dotknąć ludzkiej tajemnicy dwóch geniuszy: Joyce' a i Becketta, tak bardzo różnych osobowości, a jednocześnie bliskich sobie ludzi. Poznajemy ich nie na piedestale, nie w aureoli wielkości, lecz zmagających się z codziennymi, ludzkimi słabościami. Spektakl ten opowiada też o samokreacji człowieka i o egoizmie artysty, który tworząc skupia się wyłącznie na sobie. Dramat Łucji, kobiety żyjącej w poczuciu odrzucenia, niespełnienia, przez całe życie domagającej się miłości, tak naprawdę jest dramatem każdej z tych postaci.

Rozmawiamy o wątkach smutnych, nawet dramatycznych, a przecież "Łucja szalona" to komediodramat...

- I na tym też polega uroda tej sztuki. Don Nigro obdarzył swych bohaterów dużym poczuciem humoru, napisał wiele zabawnych scen łącząc komizm z tragizmem. I w tej konwencji budujemy nasz spektakl. Znakomicie pracuje mi się z całym zespołem, pełnym oddania i zaangażowania. W roli Becketta zobaczymy Krzysztofa Zawadzkiego, żonę Joycea gra Ania Tomaszewska, jego córkę Basia Kurzaj, a doktora Junga - Marian Dziędziel. Występuje też Radek Krzyżowski jako MacGreevy...

A jednak aktora do roli Joyce' a nie znalazła Pani w krakowskim zespole?

- Joyce'a zagra gościnnie Krzysztof Kolberger. I nie tylko z tego powodu, żę do autora "Ulissesa" jest fizycznie podobny, ale przede wszystkim dlatego, że jego talent i wrażliwość do tej roli są niezbędne. Tak więc zapraszam na tę opowieść o ludziach zwykłych i niezwykłych, choć nie ukrywam, że boję się premiery, bo to przecież moja pierwsza realizacja w Krakowie. Pomaga mi cały zespół i... Molly Bloom, maskotka - żaba z wychodzącymi na szypułkach oczami. Dostałam ją od mamy wraz z życzeniami, żeby na premierze wszystkim oczy wyszły na wierzch. Z wrażenia.

***

MAGDALENA PIEKORZ

Ur. 1974 w Sosnowcu, reżyserka filmowa i teatralna, absolwentka Wydziału Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Publiczność zna ją z głośnego debiutu pełnometrażowego "Pręgi", za który otrzymała Złote Lwy na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Piekorz kręci także dokumenty oraz realizuje spektakle teatralne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji