Artykuły

W hołdzie. Lubelska premiera teatralna

DOKŁADNIE cztery lata temu - 21 maja 1996 roku w ramach Lubelskiej Premiery Teatralnej zaprezentowano nam spektakl niezwykły - "Zagraj mi melodię z dawnych lat" złożony z songów Kurta Weilla, wykonywanych przez Bożenę Zawiślak-Dolny, wspaniałą solistkę Opery Krakowskiej. Zapamiętałem to przedstawienie na zawsze, bowiem możliwość zobaczenia i wysłuchania tej znakomitej artystki to przeżycie z gatunku tych, których się nie zapomina. Minęły cztery lata i oto - również w ramach LPT - otrzymaliśmy spektakl o nieco zbliżonym charakterze: "Marlene" w wykonaniu Krystyny Jandy i w reżyserii Magdy Umer. I pojawiło się pytanie, czy i to przedstawienie będzie mi "towarzyszyło równie długo i równie wyraziście?

SAMA Krystyna Janda nie kryje, że spektakl ów jest jej hołdem złożonym Marlenie Dietrich, wielkiej artystce, a nade wszystko wspaniałemu człowiekowi. I ta deklaracja powtarzana jest przez niemal wszystkich piszących o przedstawieniu dziennikarzy i recenzentów. Ja jednak, gdy słyszę słowo: hołd - staję się ostrożny. Jest w nim bowiem zawarte niebezpieczeństwo bezkrytycyzmu, idealizowania, wręcz budowania ołtarza. Łatwo o przejście od sztuki scenicznej do hagiografii. Podstawowym tedy pytaniem jest: czy Krystynie Jandzie udało się tej pułapki uniknąć? Na to pytanie odpowiadam twierdząco.

Hagiograficzna nie jest przede wszystkim sama sztuka Pam Gems. Marlena Dietrich jawi się w niej jako osoba o charakterze trudnym i złożonym, o usposobieniu wręcz chimerycznym. Jej nastroje są zmienne, a nie wszystkie cechy i zachowania budzą sympatię. W jednym tylko sztuka przypomina tradycyjne żywoty świętych - brak w niej psychologicznej głębi; daleko jej choćby do " Garderobianego " Harwooda, też przecież pokazującego to, "czego nie widać". Jednak artyści naprawdę wybitni - a nie ulega najmniejszej wątpliwości, że Krystyna Janda się do nich zalicza -potrafią uwiarygodnić nawet dość powierzchowny tekst. Można rzec, iż wspaniała aktorka słabość sztuki przekształciła w siłę spektaklu. Nie ulekła się dodatkowego przerysowania i tak już naszkicowanej grubą kreską postaci. I oto na naszych oczach dokonuje się zdumiewająca metamorfoza: kapryśna, chwilami wręcz nieznośna i irytująca gwiazda przeistacza się w artystkę podziwianą i kochaną przez tłumy. Nie wiem, czy Marlena Dietrich rzeczywiście była taka, jaką ją przedstwia Pam Gems, ale gdy to pokazuje Krystyna Janda, to ja jej wierzę.

PIERWSZY akt spektaklu - choć przynosi wyśmienite aktorstwo Jandy - jest jednak tylko wstępem, rodzajem przedłużonego prologu do jego części drugiej. A tę w całości wypełniają piosenki Marleny. Krystyna Janda przestaje w owym drugim akcie grać legendarną gwiazdę; po zaśpiewaniu pierwszego utworu staje się sobą. I rozpoczyna na poły mówioną, na poły śpiewaną opowieść o Marlenie Dietrich i swojej drodze do spektaklu o niej. Śpiewa te piosenki nie starając się wiernie naśladować Marlenę, czasem nawet delikatnie pastiszuje jej interpretacje, co gwiazda ponoć zaakceptowała, ale świetnie oddaje ich charakter i nastrój, przekazuje ich ducha. Czyni to tak, że nie sposób nie poddać się tym klimatom. Powiem więcej: kilka piosenek - "Johnny", "Ich bin die fesche Lola", "La vie en rose", a zwłaszcza "Lili Marlene" - to fantastyczne miniatury wokalno-aktorskie, przy których można zapomnieć o tym, co dzieje się wokół. Dotychczas do twórczości Marleny Dietrich miałem stosunek obojętny, po spektaklu Krystyny Jandy wiele się zmieniło.

TO ostatnie zdanie mogłoby być końcem recenzji. Powróćmy jednak do postawionego na wstępie pytania o to, czy przedstawienie na długo pozostanie w pamięci? Ostateczną odpowiedź da oczywiście czas, ale wiele wskazuje na to, że może tak się zdarzyć. W każdym razie wciąż słyszę "Lili Marlene"...

Pam Gems; Marlene. Przekład: Mira Michałowska, przekład piosenek: Wojciech Młynarski. reżyseria: Magda Umer, scenografia: Piotr Wieczorek, kostiumy: Irena Biegańska, aranżacje i kierownictwo muzyczne: Wojciech Borkowski, reżyseria świateł: Edward Kłosiński. Prezentacja w ramach Lubelskiej Premiery Teatralnej: 27 maja 2000 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji