Jak umierała Ofelia?
"Niegdyś Ofelia" w reż. Niny Repetowskiej w Krakowskim Teatrze Faktu. Pisze Władysław Cybulski w Dzienniku Polskim.
Skoro nie poszła do klasztoru, to jak umarła Ofelia? W "Hamlecie", arcydramacie Szekspira, Królowa Gertruda opisuje to tak (wg starego przekładu J. Paszkowskiego):
...Nie dość ostrożnie wspięła się na drzewo,
Giętka latorośl złamała się pod nią,
I z kwiecistymi trofeami swymi
Wpadło w toń biedne dziewczę. Przez czas jakiś
Wzdęta sukienka niosła ją po wierzchu,
Jak nimfę wodną...
A więc niefortunny wypadek. Tak też przedstawiał śmierć Ofelii głośny film Laurence'a Oliviera, w którym Jean Simmons jako nieletnie, niewinne dziewczę płynęła ku swej zgubie na falach wśród kwiecia.
Nina Repetowska jest osobą dorosłą. Z płomiennymi włosami i w czarnej sukni podjęła polemikę z Gertrudą, grając bohaterkę, która świadomie wybrała samobójstwo. Gra młodą kobietę, która jest zakochana, która oszalała z miłości, bo została "poniechana", dumną i nieszczęśliwą, zawiedzioną i oszukaną ("wszystko w niwecz obrócone! I ja ze wszystkich kobiet najnędzniejsza, com ssała nektar słodkich jego ślubów"). Interpretacja postaci nie jest liryczna, ani romantyczna, ale tragiczna.
"Śmierć Ofelii" napisał Stanisław Wyspiański w dwóch kolejnych wersjach monodramu. Ofelię w "Hamlecie" grała Helena Modrzejewska, "Śmierć Ofelii" - Jadwiga Mrozowska. Bogactwo sztuki Szekspira zaowocowało wielością komentarzy, olbrzymią literaturą krytyczną. Wyspiański wniósł także wiele ciekawych uwag, cennych dla polskiej myśli teatralnej, ale powiedział: "Komentarzy do "Hamleta" nie czytywałem, bo jeśli już miałem co czytać, co miało wspólność z "Hamletem", to wolałem czytać "Hamleta" i - myśleć"...
Myśląc o swoim monodramie, Repetowska dodała doń skromny wstęp od siebie, w którym kabaretowa aktorka robi wyrzuty mężowi, dyrektorowi teatru, że nigdy nie obsadził jej w roli Ofelii. Sama artystka, pamiętna dla nas z szeregu kobiecych postaci kreowanych na scenie - jako roześmiana, rozśpiewana, roztańczona diva estrady (choćby jako Mira Zimińska) - grała już jednak Ofelię, dość dawno temu, jeszcze za czasów Ronarda Bujańskiego, w Teatrze Rozmaitości, obecnej Bagateli, w spektaklu dla młodzieży. Teraz wystąpiła w monodramie Wyspiańskiego.
Scena jest pusta, bez rekwizytów, z białą ścianą w tle, na której w świetle jednego reflektora sylwetka Ofelii rysuje się cieniem. Reszta jest naszą wyobraźnią, ożywianą przez Ofelię Repetowskiej. "Widzimy" rzekę, kwiatuszki, różowe wrzosy i gałąź wierzbiny, po której Ofelia zsunęła się w toń. Wypełnić sobą tę przestrzeń, przykuć w pojedynkę naszą uwagę było dla artystki zadaniem niełatwym, lecz wygranie monologu przyniosło rezultaty wspaniałe. Nuciła i szeptała, krzyczała i wołała, rozmawiała z roślinami ("wiła wianki i wrzucała je do falującej wody"), składała ukłony przed parą królewską, zwracała się do Mości Księcia, burzyła włosy na głowie, krzyżowała ramiona, miotała się i szalała.
Myślę, że Nina Repetowska zaprezentowała tu najdojrzalsze aktorstwo spośród wszystkich jej dotychczasowych kreacji estradowych, że nie znalazła dotąd takich możliwości zastosowania tylu środków ekspresji, co w "Śmierci Ofelii". Była Ofelią z dramatu Szekspira, była Ofelią z "Hamleta", była Ofelią Wyspiańskiego, była Ofelią Repetowskiej.
***
W tempie karabinu maszynowego aktorka powiedziała mi przez telefon, że ostatnio wróciła z Kijowa, gdzie na "kobiecym" festiwalu przedstawiła swoją "Zapolską" ("Geniale Frau"), której to postaci chciałaby poświęcić w Krakowie tablicę pamiątkową. W Roku Wyspiańskiego powtórzy "Śmierć Ofelii" w dawnej pracowni Stanisława Wyspiańskiego - w hołdzie dla twórcy, który czytał "Hamleta", myśląc.
Dodajmy, że do wypełnienia czasu scenicznego Repetowska dobrała sobie, w ramach promocji młodych, licealistkę z Zabrza, laureatkę konkursu recytatorskiego w Katowicach - Katarzynę Działo, która wystąpiła z etiudą monodramatyczną na motywach tekstu Katarzyny Grocholi "Przegryźć dżdżownicę". Z naturalnych powodów stała się ona kontrastem dla głównej bohaterki wieczoru, bo Nina Repetowska zaprezentowała talent w pełnym rozkwicie, oparty na doświadczeniu życiowym i zawodowym, czego wynikiem był nasz zachwyt nad interpretacją artystki i żal nad tragicznym losem Ofelii.