Artykuły

Nowe Sytuacje - Malta 2007

XVII Międzynarodowy Festiwal Malta w Poznaniu. Piszą Joanna Roszak i Monika Roszak w Odrze.

Przyjemnie czujemy się z wrażeniem, że jeden z ciekawszych spektakli tegorocznej Malty to monogram Katarzyny Pawłowskiej z poznańskiego zespołu Usta Usta (reżyseria: Katarzyna Pawłowska, Maciej Adamczyk). Nie ma to jednak nic wspólnego z klasyczną Schadenfreude (na Malcie pokazano dziesiątki spektakli grup z całego świata, a Usta Usta mamy w Poznaniu na co dzień). Spektakl "OUN" - dowcipny, ironiczny wobec aktorskiego fachu - koncentrował się na fobiach i innych zaburzeniach Obwodowego Układu Nerwowego. W teorii i praktyce.

Do najważniejszych wydarzeń tegorocznej Malty należał występ legendy współczesnego teatru, The Living Theatre, który wytrąca z dobrego humoru głównie amerykańskich polityków. Zdaje się, że wytrącił z niego także wielu widzów. "Mysteries and Smaller Pieces" [na zdjęciu] to sztuka z 1964 roku, zbudowana drogą collective creation. Jak podczas pamiętnego koncertu Johna Cage'a, tak i podczas spektaklu - gdy aktor nieruchomo stał na scenie - wśród publiczności zaczęły wzmagać się jęki, chrząknięcia, a wreszcie komentarze. Nawet dość radykalne: "Oddajcie mi moje pieniądze. To nie jest teatr".

W konkursie Nowe Sytuacje (przewodniczący jury: Ludwik Flaszen, którego "maltański" tekst znajduje się w tym numerze "Odry") zwyciężył spektakl "Salome", historia biblijnej femmefatale, oparta na fragmentach dramatu Oscara Wilde'a. Co to za kobieta cały czas patrzy na mnie? Nie chcę, żeby patrzyła. Niech idzie precz - mężczyzna przeczuwa, czym zakończy się znajomość. Lecz drugi powie: Salome, tańcz dla mnie - chce poświęcić wszystko dla chwili spełnienia. Taniec kobiety to kulminacyjna scena spektaklu; ośmiu aktorów zręcznie operuje lalką-Salome. Wykonawcy lawirują, pochłonięci wieloma środkami artystycznego wyrazu (mówienie w językach polskim, angielskim, francuskim, niemieckim, śpiewanie, gra świateł, wykorzystanie luster), przedkładają sposób opowiadania nad samą historię. Kompania Doomsday składa się z absolwentów Wydziału Lalkarskiego Akademii Teatralnej w Białymstoku. Ożywianie i uśmiercanie przedmiotów to najciekawsza strona spektaklu. Może gdyby aktorzy pozwolili pełniej przemówić przedmiotom, spektakl nabrałby wyrazistszych kolorów.

Na osobny blok festiwalu - Archipelag Malta - złożyły się dyskusje panelowe. Podczas jednego ze spotkań Ludwik Flaszen, aktorzy francuskich zespołów Generik Vapeur i Compagnie Artonik, Adam Ziajski ze Strefy Ciszy, Dariusz Kosiński oraz moderująca dyskusję Ewa Guderian-Czaplińska rozmawiali o związkach teatru z miastem. Miasto to dla teatru naturalne środowisko, dostarcza mu widowni i najważniejszych inspiracji. Dariusz Kosiński podkreślał, że miasto jawi się jako nieokiełznana suma różnorodności. Wchodząc w nie, zawsze podejmuje się ryzyko. Aktorom z Compagnie Artonik poznański Stary Rynek, na którym występowali, dał wiele możliwości interakcji z widzami i wtopienia się w tłum. Jednocześnie starali się oni uszanować wielowiekową historię miejsca. Najważniejsze to uczynić ze zdarzenia artystycznego w przestrzeni publicznej wartościowe spotkanie z mieszkańcami. Z kolei Generik Vapeur, znany z legendarnego maltańskiego spektaklu "Taxi", tym razem zaprezentował En Compagne. Artyści chcą odkrywać takie miejsca, które, choć nie znalazły się w przewodnikach turystycznych, tętnią miejskim życiem. To Poznań oczami gościa. Czytanie przestrzeni urbanistycznej przez Adama Ziajskiego bazuje na wspólnym doświadczeniu artystów i mieszkańców. Uruchamianie mitologii miasta i teatralizowanie przestrzeni odbywa się w atmosferze święta. Przywołując spektakl Strefy Ciszy sprzed dwóch lat - "DNA", można powiedzieć, że z miastem trzeba się nieustannie konfrontować. W przypadku "DNA" podjęto niełatwą próbę rozliczenia się z przeszłością synagogi zamienionej podczas wojny w pływalnię. Wiele spektakli czerpie soki z określonych punktów na mapie Poznania. Bo przecież Malta to, posługując się formułą Michała Merczyńskiego, "partytura rozpisana na miasto".

Inne archipelagowe spotkanie dotyczyło jednej z najistotniejszych kwestii współczesnej praktyki teatralnej: pojmowania ciała na scenie. Skupiono się na rozumieniu języka ciała przez goszczącego na Malcie artystę, Pippa Delbono. "Urlo", rewelacyjne przedstawienie jego zespołu, niektórzy porównują do "Wielopola, Wielopola". Włoskiego reżysera nie zajmuje ciało doskonałe i sceniczna wirtuozeria, ale nieporadność i niezgrabność aktorów. Artysta postuluje uwolnienie sztuki teatru od presji tekstu i psychologizmu, powołuje się na wizjonera Artauda - teatr jest konstytuowany przez szaleństwo i wolność, a "czysty język teatru" umyka słowom. Wiele kontrowersji wzbudziła jego praca z osobami niepełnosprawnymi. Reżyser mówił: "Nie jestem psychoterapeutą, nie jestem dobry, nie jestem już katolikiem. Nie wszyscy szaleńcy i ludzie z zespołem Downa mogą do mnie przyjść". Delbono pasjonująco przedstawił historię znajomości z głuchoniemym Bobo. Mówił, że poznanie go w przytułku dla szaleńców było niczym znalezienie brata w teatrze: "Bobo umie odkryć zasady gry i nie stracić poezji". Jego teatr to rodzaj dyskusji z codziennością. Wymaga porzucenia oficjalnej maski. Zdaje się - i to radosna konkluzja - że nowe przestrzenie, które Malta zagarnia, nie ograniczają się jedynie do fizycznych miejsc, ale są także strefami ludzkiej tolerancji i zgody na inność.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji