Artykuły

Kraków. Multimedialne "Requiem" w Hucie Sendzimira

Podobnie jak w ubiegłym roku i tym razem finał festiwalu Sacrum-Profanum powiódł melomanów do hali nieczynnej już walcowni Huty im. Sendzimira. W wykonaniu orkiestry i chóru Filharmonii im. K. Szymanowskiego oraz kwartetu solistów: Iwony Hossy, Anny Lubańskiej, Adama Zdunikowskiego i Jarosława Bręka, a pod dyrekcją Tomasza Bugaja zabrzmiało w niej Requiem d-moll Mozarta.

"Organizatorzy postanowili stworzyć prezentację multimedialną, jej reżyserię oraz oprawę plastyczną powierzono Maciejowi Sobocińskiemu [na zdjęciu]. Charakter muzycznego dzieła oraz jedyna w swoim rodzaju sceneria tętniącego niegdyś życiem potężnego kolosa dziś porażającego martwotą, skłoniły reżysera do stawiania pytań ostatecznych. Tak przynajmniej wyłuszczył swe artystyczne credo w drukowanym programie festiwalu (brawa dla autorów za mądre i przystępne zarazem teksty w nim zamieszczone).

Gdy czytałam o skojarzeniach, jakie powinno wywołać zderzenie mszy żałobnej ze zdekonstruowaną rzeczywistością, która miała swoją historię i rytm, przyznawałam mu w pełni rację, a jednak wychodziłam z walcowni z mieszanymi uczuciami, bo były w tym multimedialnym spektaklu momenty piękne, ale i wręcz irytujące.

Wstrząsające było przywrócenie życia pewnym elementom walcowni, wprawienie ich w ruch, a potem znów wrzucenie w martwotę; dobra - oszczędna, akuratna - była gra świateł; celne, choć zbyt długo trwające, efekty ognia i wody. Najwięcej zastrzeżeń mam do chaotycznej projekcji filmowej, w której nijak nie mogłam się dopatrzeć drogi od Życia do Śmierci, a natrętne eksponowanie latającego ptaszka wręcz rozpraszało uwagę. Wyobrażam sobie, że próba stworzenia dzieła filmowego korespondującego z głębią Mozartowskiej muzyki jest niesłychanie trudna, jeśli nie skazana z góry na porażkę, ale próbować warto.

Najważniejsza jednak w tym mulimedialnym spektaklu była jednak muzyka dochodząca oczywiście poprzez mikrofony i głośniki do zgromadzonych. Nagłośnienie było w tym roku znacznie sprawniejsze niż w ubiegłym, choć w miejscu, w którym siedziałam, odczuwałam wyraźny niedosyt brzmień chóralnych. Tomasz Bugaj dostosował tempo do ogromu wnętrza, Requiem było więc bardziej majestatyczne niż dramatyczne, ale jak zawsze poruszające. Kwartet solistów brzmiał pięknie, choć dziwiła mnie tym razem nosowa barwa bogatego zazwyczaj głosu Jarosława Bręka.

Druga edycja festiwalu Sacrum-Profanum już za nami. Mam nadzieję, że impreza dalej będzie się harmonijnie rozwijać, bo początki są obiecujące. Kraków powinien nie tylko okazjonalnie gościć tak wspaniałych artystów, jak tegoroczni zagraniczni uczestnicy festiwalu, a masowy kontakt z muzyką, jakiego dostarczają wielotysięcznym rzeszom koncerty w walcowni, również jest potrzebny. Czekamy więc na kolejną edycję imprezy.

Na marginesie: ciekawa jestem, kiedy tzw. VIP-y zrozumieją, że grzeczność nakazuje potwierdzać zaproszenia. W sobotę w walcowni jedynie sektor S świecił łysinami".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji