Artykuły

Jak ratować miłość, gdy widać jej zmierzch

"Małe zbrodnie małżeńskie" w reż. Marcela Wiercichowskiego w Nowym Teatrze w Słupsku. Pisze Magdalena Olechnowicz w Głosie Pomorza.

To sztuka idealna do oglądania we dwoje. Zwłaszcza, gdy do małżeństwa wkrada się nuda, gdy już nie ma o czym rozmawiać, gdy on wraca późno, a ona topi smutki w alkoholu.

"Małe zbrodnie małżeńskie" to sztuka lekka, z elementami komedii i kryminału, zmuszająca do refleksji. Mamy oto sympatyczną parę małżeńską: on - pisarz, autor kryminałów, nie pozwala na ścieranie kurzy na jego biurku, ani na pozbieranie okruchów z chleba, bo "okruchy to łzy chleba po jego pokrojeniu".

Ona - piękna, elegancka kobieta, ale ubolewająca nad upływającym czasem i nad przybywającymi zmarszczkami. Podczas, gdy on siedzi nad książkami, ona topi smutki w alkoholu. Pewnego dnia dochodzi do zdarzenia, dzięki któremu w ich życiu może nastąpić przełom. Podczas wypadku on traci pamięć - w jaki sposób?

- o tym dowiadujemy się podczas spektaklu - to jest właśnie ten przewijający się wątek kryminalny.

Po pobycie w szpitalu on - Gilles - wraca do domu, ale niczego nie pamięta. Przynajmniej takie sprawa wrażenie. Ona - Lisa - postanawia to wykorzystać i stworzyć... mężczyznę idealnego. A jaki powinien być mężczyzna idealny? To namiętny kochanek, który tak pożąda kobietę, że rozbiera ją jeszcze w windzie, ale to też przyjaciel od serca, który wytrzyma godzinę w sklepie z damskim obuwiem i wypije herbatkę w herbaciarni...

Lisa przytacza mężowi szczegóły ze wspólnej przeszłości, jego ulubione powiedzonka, słabostki. Wspólne wzloty i wspólne upadki. Akcja sztuki toczy się przez około półtorej godziny. I w ciągu tego czasu dowiadujemy się wiele o życiu tych dwojga. O tym, jak się poznali, gdzie spędzali miesiąc miodowy, jak wyglądało ich życie. Wiele dowiadujemy się też o psychice kobiety i mężczyzny. To sztuka, która może później stać się pretekstem do rozmowy pomiędzy dwojgiem ludzi, którzy wciąż się kochają, ale nie mówią o swoich oczekiwaniach, rozterkach i smutkach. A w ten sposób płomień miłości wygasa.

Ta sztuka uświadamia nam, że warto walczyć o miłość. Podpowiada też, jak po kilkunastu, czy kilkudziesięciu latach małżeństwa wciąż można cieszyć się sobą nawzajem.

Gromkie brawa dla Marcela Wiercichowskiego i Katarzyny Michalskiej! Stworzyli wyraźne kreacje aktorskie, z mocno zarysowanymi charakterami. Cała dramaturgia zawiera się głównie w dobrze napisanych, dynamicznych, błyskotliwych dialogach i inteligentnych, ciętych ripostach.

- Spektakl bardzo mi się podobał, głównie ze względu na częste, nieoczekiwane zwroty akcji. Para aktorów doskonale poradziła sobie z przewrotnymi dialogami, prezentując przy tym szeroką gamę emocji. Ta sztuka to na pewno duży sukces reżyserski i scenograficzny Marcela Wiercichowskiego - powiedziała zaraz po premierze Iza Hec ze Słupska.

Tę sztukę naprawdę dobrze jest obejrzeć z partnerem. Można się o nim dużo dowiedzieć - o jego oczekiwaniach oraz o tym, jak postrzega płeć przeciwną.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji