Artykuły

Verdi na początek

"Otello" w reż. Michała Znanieckiego w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Recenzja Tadeusza Szantruczka w Gazecie Poznańskiej.

Nowa inscenizacja Otella Verdiego efektownie zainaugurowała sezon artystyczny

Teatru Wielkiego. Sobotni wieczór obfitował w niespodzianki. Pierwszym zaskoczeniem dla zmierzających na premierę Otella była wspaniała biało-czerwona wstęga, wzbraniająca wstępu do gmachu pod Pegazem. Czekającym więc na ulicy na wyjaśnienie sytuacji, czas umilała muzykująca z balkonu kapela. Po dłuższej chwili okazało się, że nastąpi Uroczyste Otwarcie (odnowionych) Schodów! Niestety, z przyczyn niezależnych od Dyrekcji Teatru, otwarciu nie towarzyszyło poświęcenie obiektu! Ożyły niezapomniane wspomnienia znakomitego francuskiego filmu sprzed lat Skandal w Clochemerle! Zachowując tę żartobliwą konwencję, można powiedzieć, że po części oficjalnej uroczystości wpuszczono zziębniętą publiczność do wnętrza teatru na część artystyczną, na przedstawienie Verdiowskiego Otella.

Drugą niespodzianką była nagła zmiana, zapowiedzianej wcześniej, premierowej obsady spektaklu; trzecią wreszcie, wynikającą z drukowanego programu, wiadomość, że Grzegorz Nowak, efektownie mianowany z końcem ubiegłego sezonu dyrektorem artystycznym Teatru Wielkiego, jest kierownikiem muzycznym nowej premiery tylko jako dyrygent gościnny!

Na szczęście niespodzianki te nie miały znaczenia dla wrażeń artystycznych, wyniesionych z sobotniego przedstawienia.

Otello Giuseppe Verdiego jest dziełem niezwykle trudnym technicznie, a jeszcze bardziej interpretacyjnie. Partytura jest wręcz encyklopedią, katalogiem muzycznych afektów, wyrażających wszelkie emocje i namiętności - od grozy w pierwszych taktach, po przejmujący liryzm w ostatnich, z dominującą i kierującą akcją, przerażającą zawiścią i zazdrością. Katalog ten musi być precyzyjnie uporządkowany i sugestywnie przeprowadzony, od radosnego początku po tragiczny finał. I takim był - kierowany batutą G. Nowaka, reżyserią Michała Znanieckiego, usytuowany w scenografii Jean-Antoine'a Hierro. W płaszczyźnie muzycznej wspaniałe tło i komentarz do dramatu ludzkich namiętności tworzył znakomicie śpiewający (przygotowany przez Jolantę Dotę-Komorowską) wielki chór, a zaraz za nim, a może lepiej obok niego, dobrze i efektownie brzmiąca orkiestra. Spośród solistów wyróżniali się, zgodnie z wymogami partytury, ale i osobistymi walorami muzycznymi, Barbara Kubiak (Desdemona), urzekająca barwą głosu, i w partii tytułowej Sylwester Kostecki, z upływem czasu coraz szlachetniej brzmiący (a dodać należy, że oboje dowiedzieli się o występie zaledwie kilka godzin wcześniej!), oraz wspaniały głosowo i aktorsko Jago Jerzego Mechlińskiego [na zdjęciu]. W drugim planie podobał się zwłaszcza Piotr Friebe (Cassio), ale również pozostali soliści spełnili udanie swoje zadania.

Arcydzieło Verdiego na pewno będzie wartościową pozycją nie tylko w otwartym przez siebie festiwalu Verdiowskim, ale i w całym repertuarze poznańskiej opery.

IV Poznańskie Dni Verdiego

Poznańskie Dni Verdiego potrwają do 12 października. Jutro w ramach festiwalu zobaczymy Traviatę a w środę Nabucco. W piątek w Międzynarodowym Dniu Muzyki warto wybrać się na koncertowe wykonanie Ernani, a w sobotę na Makbeta. Niedziela, 3 października, przyniesie Rigoletto, a wtorek - 5 października Aidę. W środę i czwartek 6 i 7 października na gościnne występy do Poznania przyjedzie Teatr Wielki w Łodzi. Pierwszego dnia zobaczymy Moc przeznaczenia, natomiast drugiego dnia zapowiedzian.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji