Studencka premiera "Hamleta"
"Hamlet" w reż. Waldemara Śmigasiewicza w Teatrze Nowym w Poznaniu. Pisze M. Kucharska w portalu Tutej.pl.
Czym się różni premiera studencka on takiej zwykłej, dla wyelegantowanych pań i panów? Ano, przewagą wyelegantowanej wedle ostatniej mody młodzieżą. Publiczność obserwowana przez panie wychowawczynie składała się przeważnie z uczniów szkół średnich. I zgodnie z prawami tego wieku, chwaszczyli papierkami od batonów i najżywiej reagowali na wszystko, co jakkolwiek kojarzyło się z erotyką.
A ten "Hamlet" daje po temu wiele okazji. Główny bohater uosabiany jest przez piękną blondynkę, której męski strój dodaje tylko seksapilu kobiety - dandysa. Nieustanne elektryzowanie, grą z płcią, wieloznaczne gesty, nieuzasadnione czułostki, kocie ocieranie się Hamleta o norweskich posłów i matkę personifikującą grzeszne żądze, lubieżne pocałunki Poloniusza. Nastoletni entuzjaści widowisk erotycznych reagowali śmiechem, pogwizdywaniem, może delikatnie przeoczając znaczenie tych zabiegów teatralnych.
Waldemar Śmigasiewicz zaadaptował wielką tragedię zgodnie z konwencją, w jakiej w Teatrze Nowym wystawia się Szekspira. Kostiumy, scenografia, linia melodyczna, gra świateł, duża wierność tekstowi literackiego pierwowzoru - to było chociażby w "Ryszardzie III". I to gwarantuje czytelność przekazu. Reinterpretacja postaci tytułowego bohatera jest tu zabiegiem odświeżającym. Pozwala zrozumieć, na czym polega uniwersalność utworu - ten nieśmiertelny temat rozprawek. Bo rozterki Hamleta są uniwersalne: jako świadectwo ludzkiej zdolności do rozterek, wahania, egzystencjalnych rozważań i filozoficznych puent. Ludzkiej zdolności - nie tylko męskiej. Zaryzykowałabym twierdzenie - bez bojowniczego zacięcia - że Paulina Chruściel w roli tej ikonicznej figury to taka troszeczkę feministyczna wypowiedź: kobiety też myślą o sprawach ważnych, poważnych. Dzięki temu zabiegowi szekspirowskie bohaterki spotkały się z taką kobiecością, jaka im jest obca. Inna niż ta właściwa omdlewającym i umierającym z miłości oblubienicom i roznamiętnionym kochankom, morderczyniom i wróżkom.
Grabarze, od wieków podlewający swe błyskotliwe spostrzeżenia jakimś napitkiem, zyskali pełną aprobatę widowni. Jak zresztą nie przyklasnąć wobec zdrowego dystansu wobec możnych tego świata, którzy z zadartymi nosami wiotczeją w luksusie, by i tak ostatecznie zostać potrawą cmentarnych robali...
Po spektaklu widzowie spotkali się z obsadą spektaklu, czyli m.in. Pauliną Chruściel - odtwórczynią roli tytułowej, Gabrielą Frycz - Ofelią, Marią Rybarczyk - Gertrudą, Kają Nogajówną - Grabarzem, Edytą Łukaszewską - Grabarzem, Witoldem Dębickim - Klaudiuszem, Mariuszem Puchalskim - Poloniuszem i innymi. Moderatorem spotkania była Ewa Obrębowska-Piasecka.