Artykuły

Miłość w czasach królowej Wiktorii

"Różowe małżeństwo" w reż. Katarzyny Deszcz w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej. Pisze Aleksandra Czapla-Oslislo w Gazecie Wyborczej - Katowice.

"Różowe małżeństwo" na Małej Scenie Teatru Polskiego w Bielsku-Białej to dramat współczesny w stylu retro.

Tam, gdzie pojawia się Katarzyna Deszcz, w próbach jest dramaturgia współczesna. Za inscenizację "Tańców w Ballybag" Briana Friela w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu otrzymała Złotą Maskę. Następnie z młodymi aktorami przygotowała kameralny "Kształt rzeczy" Neila LaBute'a (Teatr Śląski). Zaproszona do Teatru Polskiego zgodziła się na teatralne małżeństwo starego z nowym - współczesnego języka ze stylem retro. Na Małej Scenie oglądać można "Różowe małżeństwo" znanego dramatopisarza i scenarzysty Davida Mameta.

Zdziwi się ten, kto ma w pamięci jego słynny dramat "Glengarry Glen Ross". Tym razem bowiem Mamet swój cięty język chowa pod szeleszczące, wiktoriańskie suknie, a aktorki sadza w mieszczańskim salonie. Ale nie chodzi mu bynajmniej o historyczny dramat. Ani też o sceniczną prowokację, bo wątek miłości homoseksualnej między kobietami, temat sztuki, z powodzeniem eksploatowali już z inni. Mamet prowokuje raczej reżysera, wpuszczając go w poplątany labirynt dialogów, gdzie piętrzy znaczenia pod historycznym płaszczem, miesza języki i tony poważne z kpiną.

Z tej absurdalnej maskarady Katarzyna Deszcz wyszła tylko częściowo obronną ręką. Udało się jej bez wątpienia powiedzieć kilka ważnych słów o ludzkich namiętnościach niezależnych od płci, o samotności, starzeniu się, nieodwzajemnieniu uczuć. Czasem jednak tam, gdzie brak wyraźnej decyzji reżyserki o tym co ma być poważne, a co utkane kpiną, aktorki gubią się w labiryncie Mameta. Na scenie króluje niepodzielnie służąca Katarzyna (Edyta Duda-Olechowska) - niewzruszona Szkotka, która fenomenalnie serwuje mądrości życiowe swojej babci do popołudniowej herbaty lub wygłasza je podczas pastowania podłogi. To dla niej ogląda się to przedstawienie. Pełna scenicznego wigoru Katarzyna Skrzypek (Klara) nie pozostawia czasu na oddech i narzuca dynamiczne tempo. Nie znajduje jednak partnerstwa u Marii Suprun, której Anna jest zagrana z nadmierną ekspresją i odstaje od pozostałego kobiecego duetu.

Choć nie podejrzewam, że "Różowe małżeństwo" zapewni Katarzynie Deszcz kolejną Złotą Maskę reżyserską, nie zmienia to faktu, że dla nietypowego, kostiumowego Mameta warto się na Małą Scenę wybrać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji