Artykuły

Boją się ruszyć na krześle

Wielka miłość, czyli to co najważniejsze w życiu dwojga ludzi - to temat ostatnich teatralnych premier. W czasie wakacji można będzie obejrzeć w Teatrze Nowym "Listy miłosne", a w Teatrze Ochoty Johna i Mary".

- Dzięki tej roli odnajduję w sobie pokłady uczuciowości, których się nawet nie spodziewałam. Muszę się kontrolować, żeby za bardzo nie szaleć na tej małej scenie - wyznaje Barbara Bursztynowicz, grająca w spektaklu "Listy miłosne" Melisę Gardner.

Nie można zepsuć

Tematem dramatu jest historia miłości opowiedziana w listach pisanych przez bohaterów od ich lat szkolnych aż do starości.

Barbara Bursztynowicz nie ukrywa, że nie mogła nie wykorzystać szansy oderwania się od roli Elżbiety z serialu "Klan", mimo że bardzo lubi tę postać.

- Granie Melisy daje mi szansę pokazania się w wielu barwach. To dla mnie cenne doświadczenie. Melisa ma bogatą i piękną osobowość. Jej uczuciowość, poglądy na temat życia i sztuki są niezwykle szczere. Nigdy nie okłamuje ani siebie, ani świata - mówi Barbara Bursztynowicz.

Niezwykła jest w tym spektaklu także rola publiczności. Od jej skupienia i reakcji bardzo dużo zależy. - To wspaniałe przeżycie, gdy czujemy, że ludzie boją się ruszyć na krześle, żeby nie zburzyć nastroju. Jest to tak świetnie napisany dramat, że nie można go zepsuć. Gdy go czytałam po raz pierwszy, śmiałam się i płakałam tak samo jak publiczność teraz na spektaklu - opowiada Barbara Bursztynowicz.

Krzysztof Janczar, odtwórca roli Andrew Makepeac'e, po raz pierwszy oglądał "Listy miłosne" w Los Angeles. - W rolach Melisy i Andrew występowali wtedy Stephanie Powers i Robert Wagner. Gdy skończył się spektakl, byłem zafascynowany.

- Melissa i Andrew, ludzie, którzy darzą się wielkim uczuciem, przez całe życie są bardzo związani ze sobą emocjonalnie, a jednak się mijają. To smutne. Zadumałem się nad złożonością związków między ludźmi - mówi Janczar.

Aktorzy grający w spektaklu siedzą obok siebie przy dwóch stolikach. Piszą listy nie patrząc na siebie.

- Ubolewam nad tym. Tak bardzo chciałbym podziwiać, jak Barbara Bursztynowicz wspaniale gra Melissę - mówi Krzysztof Janczar.

Zdaniem reżysera spektaklu Jacka Bursztynowicza dramat dwojga ludzi, którzy nie mogą się spotkać, zdarza się bardzo często. - Myślę, że właśnie dlatego widzowie identyfikują się z Melissą i Andrew - mówi reżyser.

John i Mary

"John i Mary" w reżyserii i adaptacji Bożeny Stryjkówny i Tomasza Mędrzaka to propozycja na lato Teatru Ochoty.

Ta wzruszająca komedia romantyczna opowiada historię miłości, która zaczyna się jak gdyby od końca. John i Mary poznają się przypadkowo na przyjęciu, idą do łóżka. Potem dopiero dowiadują się jacy są, i być może stają przed wielką szansą na prawdziwą miłość. Wszystko dzieje się jednego dnia.

Przedstawienie powstało na podstawie napisanej w 1966 r. powieści Merwyna Jonesa. Historia Johna i Mary kojarzona jest często z nakręconym na jej podstawie filmem Petera Yatesa z Mią Farrow i Dustinem Hoffmanem w rolach głównych.

W spektaklu na scenie teatru Ochoty występują Agnieszka Sitek i Tomasz Mędrzak. - Przedstawienie mówi o tym, że nie wolno tracić nadziei - stwierdza Tomasz Mędrzak. - Każdy John może spotkać swoją Mary, albo inaczej: każdy Janek może znaleźć swoją Marysię, a Marysia Janka. Nie ma znaczenia, w jakim są wieku, sytuacji i w jakich czasach żyją. Jeśli many przy sobie kochanego człowieka, reszta jest bez znaczenia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji