Artykuły

Powrót do teatru?

Rzadko gościmy na naszych sce­nach sztukę współczesną, w dodat­ku w prapremierowym wydaniu. Wydawałoby się również, że skażo­ny postmodernistyczną wyobraź­nią teatr chętnie ukrywa emocje pod konwencjami jawnie manife­stującymi sztuczność kreowanego świata. "Literatura środka", opisu­jąca życie bez ambicji do kosmicz­nych syntez, nie jest specjalnością polskich dramaturgów. Natura­lizm w teatrze także nie jest w mo­dzie. Pośród mnożących się ostat­nio spektakli, w których zabawa formą daje świadectwo intelektu­alnego i emocjonalnego wyjałowie­nia, "Aż do bólu" amerykańskiego dramaturga Williama {#au#2943}Mastrosi­mone{/#} jest pozycją unikatową.

Sztuka oparta na fakcie - zwierze­niach ofiary gwałtu - jest dla wielu upokorzonych kobiet spełnieniem marzenia o sprawiedliwości. Autor wierzy, że nie tylko uwolni je od psy­chicznego koszmaru, ale i odmieni poglądy wielu ludzi na sprawę, która wciąż jest społecznym tabu.

Tematem "Aż do bólu" nie jest jednak gwałt, do którego zresztą nie dochodzi. Sztuka koncentruje się na uczuciu bezradności.

Kat czy ofiara?

Po drastycznej w swoim naturali­zmie, doskonalej aktorsko scenie znęcania się nad bezsilną kobietą, ro­le kata i ofiary odwracają się. Unie­szkodliwiony owadobójczym środ­kiem, przywiązany do fotela gwałci­ciel jest poddawany fizycznym i psy­chicznym torturom. Marjorie (Doro­ta Kolak) musi wybierać między własnym życiem a życiem swojego prześladowcy. Wydanie Raula (Zbig­niew Olszewski) policji jest równo­znaczne - wobec braku żelaznych dowodów - z jego uwolnieniem. Pewność bezpieczeństwa może dać dopiero zamordowanie go. Przeciw zbrodni oponują jednak współlokatorki, które w intencji autora reprezentują postawę spo­łeczeństwa, prawie zawsze unie­winniającego mężczyznę. Papie­rowe postaci Terry i Patricii, ope­rujące groteskowym dialogiem, są - niestety - słabszym dramatur­gicznie i aktorsko punktem przed­stawienia.

Wirus przemocy

Mastrosimone, wielokrotny świadek procesów o gwałt, próbo­wał stworzyć ich psychiczny ekwi­walent. Wszystkie postaci wchodzą kolejno w role oskarżyciela, obroń­cy, ofiary, świadka, potwierdzając zmianę postaw, zarażanie się prze­mocą wraz z modyfikacją wersji wydarzeń. Autor chciał również po­kazać, jak gwałciciel-recydywista potrafi wzbudzić litość widzów i członków ławy przysięgłych, upo­karzając ofiarę po raz koleiny, tym razem swoją bezkarnością. Raul prezentuje szczególny typ "humo­ru", umiejętność rozbrajania patety­czno-humanitarną oprawą dla swo­ich kłamstw. Prowadzi cyniczną grę niewinności, przybierając maskę skrzywdzonej cnoty.

A Marjorie? Żeby poradzić sobie ze złem, musi stać się taka jak Raul, przejąć całą jego agresję. Zwierzę ukrywa się tuż pod gładką, przyjazną powierzchnią; wystarczy je rozdraż­nić, by wykrzywiło twarz w grymasie nienawiści. Marjorie najpierw terro­ryzuje swoje przyjaciółki (zbyt komi­ksowe sceny z młotkiem na tacy), znęca się nad Raulem wizją pogrze­bania go żywcem "między pomido­rami a klombem", wreszcie powtarza scenę usiłowania gwałtu. Wpychając nóż w genitalia mężczyzny, tym sa­mym słodkim tonem wymusza na nim przyznanie się do winy.

Wobec zła

Jej surrealistyczna momentami de­terminacja jest wynikiem bezradności kogoś pozbawionego jakiegokolwiek wsparcia. Doprowadziwszy Raula do zajrzenia "w głąb" siebie, wyjawienia kompleksów, roztacza nad nim opiekę jak nad chorym, okaleczonym psychi­cznie dzieckiem. Finał sopockiego przedstawienia nie pozostawia nadziei, choć w intencji autora Marjorie obda­rowuje swego kata duszą.

Sztuka, która ma pełnić nie tylko publicystyczną, ale przede wszystkim katartyczną funkcję, jest niemal prze­zroczysta formalnie, doskonale imi­tująca życie. Temu założeniu reżyser Adam Orzechowski podporządko­wał realistyczną scenografię i natural­ny sposób gry aktorów. Wrażenie au­tentyczności miało zapewne potęgo­wać także nakładanie się kwestii po­staci, nieraz kosztem ich czytelności. Mimo paru niepotrzebnych grotesko­wych drobiazgów, zrekompensowa­nych dobrymi rolami Doroty Kolak i Zbigniewa Olszewskiego, uważam ten spektakl za ważny. Przypomina o trochę już zapomnianej roli teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji