Artykuły

Dialog z odmiennością

- Wyspiański swoim współczesnym miał najbardziej do zarzucenia to, że nie są zdolni do otwartości i akceptacji wobec ludzi inaczej myślących, nie chcą uwrażliwić się na kwestie różnic, że ich mentalność nie toleruje praw jednostki. Można to uznać za swego rodzaju przesłanie, bo przyjęcie za podstawę relacji międzyludzkich prawa do odmienności myślenia jest kwestią absolutnie podstawową. Nawiązywanie kontaktu, dialogu z odmiennością, choćby tą zapisaną i utrwaloną w postaci dzieł sztuki, jest wręcz atrakcją istnienia w perspektywie humanistycznej - mówi profesor Ewa Miodońska-Brookes w miesięczniku Kraków.

Z profesor Ewą Miodońską-Brookes o obchodach Roku Stanisława Wyspiańskiego rozmawia Katarzyna Kwiecień

Jak zapatruje się pani na inicjatywy typu Rok Stanisława Wyspiańskiego, Rok Karola Szymanowskiego itp.?

- Mój stosunek do podobnych uroczystości rocznicowych nie jest jednoznaczny. Jeśli twórca ważny dla kultury danego społeczeństwa ma być w świadomości tego społeczeństwa obecny, powinna to być obecność nie incydentalna, lecz permanentna, oczywiście z prawem do intensyfikacji lub zanikania, ale jednak stała i trwała. Sądzę też jednak, że w przypadku artystów, którzy znajdują się na Parnasie kultury narodowej obchody rocznicowe są uzasadnione, pod warunkiem wszelako, że są przemyślane i dobrze zaplanowane, a ich organizatorzy wiedzą, co chcieliby z pomocą tego typu działań osiągnąć. Gdy idzie o Wyspiańskiego, mieliśmy już do czynienia z podobnymi przedsięwzięciami. Rocznice jego urodzin i śmierci skłaniały do organizowania rozmaitych imprez okolicznościowych. Takie obchody miały w znacznej mierze zasięg środowiskowy, zaangażowane w nie były głównie osoby z kręgów akademickich, artystycznych czy muzealniczych. Ale inicjatywy te odegrały niebagatelną rolę w pogłębianiu wiedzy o spuściźnie autora "Klątwy" i zaowocowały odkrywczymi, inspirującymi refleksjami interpretacyjnymi. Życzyłabym organizatorom tegorocznych obchodów, by ich praca przyczyniła się do ujawnienia się w przyszłości nowych perspektyw spojrzenia na dzieło Wyspiańskiego, które umożliwiałyby mu trwanie in continuo w dziejach kultury narodowej i ponadnarodowej. Ponadnarodowej dlatego, że obchodzona obecnie rocznica może zamienić się w kolejną już zresztą próbę odkrywania uniwersalnego wymiaru tej twórczości, wskazywania na te dokonania Wyspiańskiego, które mają szansę zaciekawić osoby czy społeczności nie związane bezpośrednio z polską kulturą. Ukazywanie Wyspiańskiego światu jest istotną kwestią, nie znaczy to jednak, że wcześniej nie podejmowano takich wysiłków. Paradoksem recepcji Wyspiańskiego jest to, że obszerne monografie jego dorobku ukazywały się często poza Polską i w językach obcych. Wyspiańskim interesowali się nie tylko zagraniczni naukowcy, ale też ludzie teatru, reżyserzy, krytycy, artyści plastycy, muzycy...

Warto może wspomnieć o przekładach dzieł Wyspiańskiego i skorygować szerzące się ostatnio pogłoski o tym, jakoby nie były one na języki obce tłumaczone...

- Tak. Nieprawdą jest, że teksty Wyspiańskiego nie były przekładane na języki obce. Pierwsze translacje pojawiły się tuż po śmierci twórcy, czyli prawie sto lat temu. Tłumaczono Wyspiańskiego zarówno na języki słowiańskie, na przykład bułgarski, rosyjski, jak i na języki romańskie, na przykład francuski; istnieją też przekłady w języku niemieckim czy jidysz, a także w języku angielskim. Dramatem, który doczekał się bardzo wielu przekładów, są na przykład Sędziowie. Nie ma może tych translacji za wiele, jednak w wieku XX pojawiały się one dość systematycznie. Osobną kwestią pozostaje natomiast to, czy istniejące przekłady są próbami udanymi, czy stanowią wystarczający ekwiwalent wartości oryginałów. Trzeba pamiętać, że dzieła Wyspiańskiego nie są tekstami łatwymi do tłumaczenia i rodzić mogą równie dużo problemów translatorskich, jak na przykład poezja Bolesława Leśmiana, choć rodzaj i źródła tych trudności są oczywiście odmienne.

Większość wydarzeń rocznicowych dopiero przed nami, za nami jednak już kilka imprez o walorach głównie popularyzatorskich. Czy 24 godziny z Wyspiańskim, czyli trwające pełną dobę czytanie dzieł artysty i parada chochołów to dobre pomysły na przybliżanie dorobku Wyspiańskiego?

- Paradę chochołów na rynku krakowskim można uznać za dobry pomysł w kontekście funkcjonującej już od wielu lat tradycji osadzania chochoła w Muzeum Młodej Polski w Bronowicach. Samo wydarzenie mogło też niektórych jego uczestników zachęcić do zastanowienia się nad tym, czemu akurat Chochoł, skąd się ta postać, ten symbol wziął, do czego się odnosi, a stąd prosta droga prowadzi do źródła, jakim jest utwór czy osoba jego autora. Inną kwestię stanowi humorystyczny wydźwięk zestawienia: parada chochołów, parada smoków, parada jamników jako znamię współczesnej kultury masowej. Natomiast akcja czytania na głos tekstów Wyspiańskiego, tak jak została przeprowadzona, mniej mnie przekonuje. Nie nosiła znamion oryginalności, nie odróżniła się od innych podobnych przeprowadzanych od czasu do czasu kampanii, a równocześnie tworzyła sugestię ambicji wysokich. Nie sądzę też, by zwłaszcza w nocy Wyspiański i fragmenty jego tekstów odczytywane przez różne osoby były w stanie konkurować z innymi atrakcjami Krakowa i mogły natrafić na dostatecznie intensywne zainteresowanie słuchaczy, raczej przechodniów niż miłośników.

W ramach obchodów Roku Stanisława Wyspiańskiego wystawiony zostanie monodram, którego tekst powstał na podstawie listów Wyspiańskiego do zaprzyjaźnionego z nim krytyka literackiego Stanisława Lacka. Jaka twarz artysty przebija z tej korespondencji?

- Korespondencja wybitnego twórcy jest każdorazowo materią niezmiernie interesującą nie tylko i wyłącznie jako źródło informacji biograficznych, ale też jako rodzaj wypowiedzi, który umożliwia nam bliższy kontakt z osobowością artysty, pozwala dotrzeć do zagadnień procesu twórczego. Wyspiański wyłaniający się z pisanych przez niego listów to przede wszystkim niezwykle interesujący i zarazem przejmujący w swoim ludzkim wymiarze człowiek. Jednak jego korespondencję można też czytać jako specyficzny rodzaj pisarstwa o wysokich walorach artystycznych. Z listów do Lacka, które są zresztą stosunkowo późnym odkryciem, bo wypłynęły dopiero na początku lat pięćdziesiątych XX wieku, ukazuje się nam Wyspiański stosunkowo mało znany. Zawierają one też bardzo ciekawy kontrapunkt tekstu prozatorskiego i poetyckiego. Jest to nie tylko niezwykła korespondencja, ale i kolejne wybitne dzieło literackie Wyspiańskiego. Jest to też jedno z najważniejszych świadectw pomagających zrozumieć podstawowy w przypadku tego artysty problem, jakim była swoistość jego aktywności twórczej na płaszczyźnie relacji pomiędzy sztuką a życiem. Wszystko to spowodowało, że pojawił się pomysł wprowadzenia tych listów do obchodu rocznicy śmierci twórcy Wesela.

W ramach obchodów rocznicowych odbędzie się też konferencja naukowa poświęcona interpretacjom dzieła Wyspiańskiego dokonywanym przez młodych badaczy. Co wyróżnia te interpretacje? W jakim stopniu inaczej patrzy na Wyspiańskiego młode pokolenie naukowców i artystów?

- Z moich kontaktów ze słuchaczami czy absolwentami studiów typu akademickiego, a także młodymi ludźmi, którzy przygotowują się do profesjonalnej pracy w teatrze, wynika, że reprezentanci każdej z tych dwóch grup dysponują nieco odmiennym spojrzeniem. Faktycznie w tym roku obok poświęconej Wyspiańskiemu sesji naukowej zorganizowanej przez i dla "dojrzałych" badaczy odbędzie się też konferencja adresowana do młodych naukowców, głównie doktorantów. W świetle nadesłanych przez nich materiałów okazuje się, że jednym z głównych obszarów ich zainteresowań jest obecność Wyspiańskiego, nieraz ukryta, utajona w twórczości innych artystów: zarówno współczesnych reżyserów i inscenizatorów, jak i poetów, pisarzy i plastyków. Młodzi badacze, wbrew dość popularnym obiegowym rozstrzygnięciom mówiącym o tym, że Wyspiański jest już passe, udowadniają coś wręcz przeciwnego.

Niektórzy nawet Mrożka uważają za autora passe...

- To jest już nieco inna sprawa: znamię kryzysu współczesnej kultury i cywilizacji, który charakteryzuje się między innymi tym, że odcina się ona od swych nawet najbliższych, korzeni. Ale wracając do doświadczeń młodych ludzi, tym razem kształcących się dla teatru, to z kolei ich zainteresowanie Wyspiańskim jest rzadko kiedy spontaniczne, ale gdy się pojawia, jest głębokie i intensywne. Młodzi aktorzy czy reżyserzy sięgający do dramatów autora "Wesela" czytają je bardzo osobiście, próbują widzieć w kategoriach współczesnej sceny teatralnej i zarazem w odniesieniu do swojego doświadczenia życiowego. Bywa, że ich inicjatywy są udane, zyskują nawet popularność, zdarzają się też jednak próby nie w pełni trafione. Bywa tak, że ciekawe i świeże studenckie pomysły w ramach warsztatu szkolnego, przeniesione później na deski teatralne jako pełny spektakl nie sprawdzają się. Choćby przypadek "Wesela" Michała Zadary. Doświadczenie etiudy nie wystarcza dla sprawdzenia udatności interpretacji całego dzieła.

Jeśli nie Zadara, to która z "młodych" inscenizacji tekstów Wyspiańskiego przypadła pani do gustu?

- Ostatnio widziałam w Łaźni Nowej przedstawienie wyreżyserowane przez absolwenta krakowskiej PWST Jacka Papisa. Materią tego spektaklu są dwa zupełnie różne teksty: wybrane fragmenty "Legendy" i "Requiem". Ten drugi tekst nie ma do końca ustalonego statusu w spuściźnie Wyspiańskiego. Został odnaleziony w papierach twórcy i opublikowany, ale niezmiernie trudno osądzić, czym tak naprawdę jest. Tym niemniej to tekst głęboko interesujący tak pod względem formy, jak i treści, która dotyczy zagadnień istnienia i śmierci rozumianych nie w kategoriach wąsko życiowych, lecz egzystencjalnych, transponowanych na pola doświadczeń procesu twórczego. Sam spektakl buduje opowieść, narrację mityzującą fakty i zdarzenia, której bohaterem pierwszoplanowym, nieco inaczej niż w tekście Wyspiańskiego, stał się legendarny władca Krak. Całkowicie nowoczesne, interesujące widowisko muzyczno-dramaryczne nie jest może w moim odczuciu jeszcze w pełni gotowe, wymaga przemyślenia, zwłaszcza gdy idzie o sposoby łączenia ze sobą tekstów "Legendy" i "Requiem". Stanowi jednak bez wątpienia ciekawą propozycję. I jest to pierwsza, co warto podkreślić, tego rodzaju próba.

Nie jest więc wcale tak, że nowoczesne inscenizacje nie "grają" z dziełem klasycznym...

- Oczywiście. Zresztą pojęcie nowoczesności jest zmienne, domaga się nieustannych redefinicji. Nie ma wątpliwości, że w pełni nowoczesnymi wystawieniami twórczości Wyspiańskiego były spektakle Grzegorzewskiego. A jeśli już padło to nazwisko, muszę dodać, że był to jeden z tych reżyserów, który z Wyspiańskim potrafił nawiązać dialog najgłębszy i dający świetne rezultaty teatralne. Do tych spektakli, w których uczestniczyłam jako widz, i które są dla mnie najważniejsze, obok "Wyzwolenia" Swinarskiego należą właśnie "Sędziowie" i "Hamlet" Grzegorzewskiego.

Niezależnie od walorów artystycznych dzieł Wyspiańskiego - z jakich jeszcze powodów my, współcześni Polacy, powinniśmy je czytać? Co nam może dać ich lektura?

- Wyspiański swoim współczesnym miał najbardziej do zarzucenia to, że nie są zdolni do otwartości i akceptacji wobec ludzi inaczej myślących, nie chcą uwrażliwić się na kwestie różnic, że ich mentalność nie toleruje praw jednostki. Można to uznać za swego rodzaju przesłanie, bo przyjęcie za podstawę relacji międzyludzkich prawa do odmienności myślenia jest kwestią absolutnie podstawową. Nawiązywanie kontaktu, dialogu z odmiennością, choćby tą zapisaną i utrwaloną w postaci dzieł sztuki, jest wręcz atrakcją istnienia w perspektywie humanistycznej. Chociażby z tych powodów warto wracać do tekstów "klasyków". Istnieje jednak jeszcze jeden bardzo ważny powód, dla którego warto wracać do Wyspiańskiego i innych twórców kultury polskiej. Nie można bowiem zrozumieć pewnej całościowej perspektywy polskiej kultury i momentu, w jakim się aktualnie znajdujemy, który do tej perspektywy należy, jeśli nie podejmie się dialogu z tym, co było wcześniej, przed nami. Szczególnie istotnym rysem aktywności twórczej Wyspiańskiego jest też świadectwo dane pracy jako wielkiej wartości, świadectwo bezinteresowności i intensywności "trudu, co zabijał".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji