Artykuły

Poznajcie Felka Rzepkę

"Kolega Mela Gibsona" w reż. Waldemara Patlewicza w Teatrze Korez w Katowicach. Pisze Dariusz Kortko w Gazecie Wyborczej - Katowice.

W katowickim teatrze Korez od soboty możemy oglądać wielkiego Artystę Feliksa Rzepkę. Nie znacie!? Aaa... To błąd!.

Kto dzisiaj bryluje na stronie kultury lokalnej gazety? Czyje zdjęcie bije po oczach? Komu koledzy aktorzy będą zazdrościć i ze ściśniętymi wargami nieszczerze "gratulować" sukcesu? Harrisonowi Fordowi? Robertowi Talarczykowi? Elżbiecie Okupskiej? Nie! Krew ich zaleje, ale będą wyrażać uznanie Feliksowi Rzepce. A dlaczego? Bo to wielki, choć niespełniony Artysta. Aktor, który od 26 lat co wieczór grał postać Cyrano de Bergeraca. O jego wielkości świadczy chociażby liczba złożonych autografów. Ponad 700 w jednym roku (nie licząc jednego na obdartym bilecie autobusowym), co daje średnio dwa autografy dziennie! I co? Łyso kolegom aktorom z innych desek scenicznych? Łyso... I dobrze! Nie trzeba było Felka Rzepki, rozpoznawalnego Aktora, który na stronach lokalnej gazety, obok pana wojewody, pani senator i prezydenta miasta, wypowiadał się o przebudowie rynku, dworcowych kielichach i przepisach na karpia, niezapomnianego odtwórcy roli Cyrano de Bergeraca wyrzucać z teatru. Ale wyrzucili.

Cóż, wielkość ma to do siebie, że tak czy siak się objawi. No to się objawił. Feliks Rzepka (w tej roli Mirosław Neinert) wrócił i na deskach teatru Korez opowiada o swoim życiu. Komisarzowi policji, bo w rozpaczy próbował napaść na kantor wymiany walut, ale go złapali. Nawet podczas przesłuchania Rzepka nie przestaje grać. Komisarz policji to przecież też publiczność, choć jednoosobowa, więc Aktor daje z siebie wszystko. Pokazuje, co ma najlepszego: wielkie ego, niewyczerpane pokłady próżności, samozachwyt, gorycz niespełnienia, poczucie niedowartościowania, zazdrość o sukcesy kolegów, radość z ich porażek... Czyli to, co wszyscy w sobie nosimy. Rzepka to nie tylko Aktor. To lustro, w którym podczas półtoragodzinnego spektaklu możemy się przeglądać. I nie jest to wygodne, miłe i przyjemne. Jak się zachować? Jak reagować?

Można być poważnym, ale po pierwsze, się nie da (tekst, jaki napisał Tomasz Jachimek, jest bardzo zabawny), a po drugie, wszyscy pomyślą, że się nie śmiejemy, bo to o nas. Naburmuszony, znaczy kopnęło go. No więc śmiać się, do rozpuku. Ale wtedy inni pomyślą, że tylko udajemy, że tak naprawdę jesteśmy tacy sami jak Rzepka. Śmiejemy się dla niepoznaki. Ale tu wszystko widać, bo na scenie nie ma oszałamiającej scenografii, która odwracałaby uwagę. Nic, tylko punktowe światło, Aktor i my. Nie ma "zmiłuj się".

Recenzent lokalnej gazety ma jeszcze gorzej. Oto musi napisać, czy przedstawienie mu się podobało, czy nie. I tu jest problem. Napisze, że mu się podobało, znaczy lizus, tchórz (bo przecież zna Aktora i nie chce mu się narazić). Napisze, że mu się nie podobało, znaczy frustrat, który sam chciał być aktorem, ale mu się nie udało i teraz się mści. No więc nie napiszę, czy mi się podobało, czy nie. Nie będę się za Was przeglądał w lustrze naszych przywar. Niech każdy zrobi to sam. Idźcie do Korezu, ciekawe, co zobaczycie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji