Artykuły

Kości zostały rzucone

"Juliusz Cezar" w reż. Remigiusza Brzyka w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Pisze Krzysztof Kucharski w Polsce Gazecie Wrocławskiej.

Reżyser "Juliusza Cezara" na scenie wrocławskiego Teatru Polskiego, Remigiusz Brzyk, zaufał mikrofonom i kamerom. Cały spektakl oglądamy na dwóch wielkich telebimach. Akcja dzieje się równocześnie na wielkiej, pustej widowni (widzowie siedzą na scenie), w labiryntach teatralnych korytarzy podglądanych przez kamery, a nawet przed teatrem. Ta pomoc techniki ma spore znaczenie, bo kwestie wygłaszane przez aktorów bez kłopotów docierają do widzów.

"Juliusz Cezar" Williama Shakespeare'a to historia bardzo wyrafinowanej gry politycznej. Anglik bardziej niż polityką interesował się jednak tragedią spiskowców, którzy zabijają tyrana w imię obrony demokracji. Na naszych oczach rodzi się spisek. Kreuje go bliski przyjaciel Cezara, który ma zadać mu cios sztyletem prosto w serce, by usłyszeć: "I ty, Brutusie, przeciwko mnie". W interpretacji reżysera wrocławskiego przedstawienia, Remigiusza Brzyka, najważniejsze są właśnie wątpliwości, wahania i kompromisy charyzmatycznego Brutusa. To na pozór dość oschły pragmatyk, ale też szlachetny idealista, który gotów poświęcić nawet swoje życie w sprawie słusznej dla Rzymu. Aktor (Wojciech Ziemański) buduje tę rolę bardzo konsekwentnie prostymi środkami. Ważnym elementem są długie nieme sceny, gdzie akcja dzieje się na innych planach, a jego Brutus dojrzewa do politycznego mordu, stacza wewnętrzną walkę.

W tym podejmowaniu decyzji stara mu się "pomagać" Kasjusz grany przez Wiesława Cichego. Człowiek, którego portretuje nam ten aktor jest przewrotnym, cynicznym politycznym graczem i demagogiem, gotowym do histerycznych nawet gestów, by tylko uwiarygodnić swoje argumenty. To dwie najlepsze role w tym przedstawieniu.

Trzeci z najważniejszych bohaterów tej tragedii, Marek Antoniusz, to osobowość najsłabsza. Michał Majnicz dał mu ducha naiwnego entuzjasty zafascynowanego osobowością wodza i człowieka bezgranicznie oddanego. Jak wiemy, w życiu było inaczej i to Marek Antoniusz zarekwirował cały majątek Cezara. Interpretacja młodego aktora lepiej przystaje do całego przedsięwzięcia.

Tytułowy Cezar grany przez Andrzeja Mrozka jest starym satrapą, złośliwym, przewrotnym i napompowanym swoimi dawnymi sukcesami. Nie budzi naszej sympatii. W scenie z żoną jest nawet odpychający.

"Juliusz Cezar" to, obok "Linczu", najciekawsza premiera za dyrekcji Krzysztofa Mieszkowskiego. Trochę naciągając mógłbym napisać, że ta sztuka jest też jakąś metaforą sytuacji w Teatrze Polskim. Kości zostały rzucone, Mieszkowski Cezarem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji